Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16392.07 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.69 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w kategorii

Zawody, imprezy

Dystans całkowity:1640.42 km (w terenie 866.20 km; 52.80%)
Czas w ruchu:85:37
Średnia prędkość:16.78 km/h
Maksymalna prędkość:43.41 km/h
Maks. tętno maksymalne:205 (105 %)
Maks. tętno średnie:168 (86 %)
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:63.09 km i 3h 53m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
36.50 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

IV OTWARTE MISTRZOSTWA BYDGOSZCZ - THULE CUP 2009

Niedziela, 21 czerwca 2009 · dodano: 21.06.2009 | Komentarze 23

jestem wieśniakiem mów mi Elvis
fajnym cieniasem mów mi Elvis
super cykorem mów mi Elvis
jestem potworem ;P


No tak, jeżeli ktoś jest obdarzony takim talentem jak ja, to ma super fajną przygodę na pobudkę...
Wchodzę sobie rano do kuchni, rodzina robi już sobie śniadanie. Jak codzień, sięgam po jakieś jogurcicho, ryż czy cokolwiek do zjedzenia. Wyjmuję z lodówki najlepszy - ryż z toffi - tylko jeden był w sklepie :) Otwieram wieczko - wkladam na 20 sekund do mikrofalówki... i rozpędzam się do mojego pokoju po łyżeczkę by ją umyć... Wracam, i co widzę? Mój ryż z polewą toffi SIĘ PALI!!!!!! Skandal!!!
Szybka akcja wyciągnięcia i pod wodę - mój pyszny ryż! ;-P
Sprawcą domowego pożaru było... niedokładne otworzenie wieczka ;/ Paskudstwo było tak mocno z jednej strony przygrzane, że po prostu nawet nie skumałam że może te 2 centymetry kwadratowe w czymś przeszkadzać. Nie skumałam tego z włożeniem do mikrofali, bo zawsze wszystko dokładnie obdzieram, a teraz jakoś nie wiem... nie rzuciło mi się w moje zaspane oczy to ustrojstwo ;P
No nic, po ognistym poranku, bez zjedzonego ulubionego ryżu, zabrałam się za zwijanie się na imprezkę jaką były mistrzostwa bydg. Thule Cup. Mialam nadzieję że wystartuję, pojechałam na traskę, ale po jakimś czasie stwierdziłam że to nie dl amnie ;)
Nie jestem kaskaderem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ;-(((((
Przy okazji, poznałam new bikestatowicza Pichulca, który mnie w terenie załamywał swoimi "nie-umiejętnościami" i w ogóle jestem jakiś ewidentny przykład na to, że po prostu mam za dużą wyobraźnię żeby uprawiać XC :P:p:P

Dwa bałwany które na nas charczały ;P To pewnie te same, które 2 lata temu chciały ukraść mi rower :P:P


Sesja w lesie






Do biegu, gotowi, start ;)


Jeden z największych hardcorów na trasie!!!!!!!!!!!!!!! Uwierzcie bądź nie, ale nawet dziewczyny po tym zjeźdżały O.o









Ta sesyjka bardzo przypadła mi do gustu :)




Szkoda pędziwiatr :D


Kita pędziwiatr :D




Akita Amerykańska - przesympatyczna Ratowniczka ;) Na nie-szczęscie nie musiała nikogo lizać - cucić ;)


wielce misiasta :) Siersciuche miała tak mięciutką że mogłoby się ją głaskać i głaskać... :)))))))))))))))))









Dekorowanie zwycięzców przez naszego Olimpijczyka Marka Leśniewskiego :)


mastersi bodajże :)


Najstarszy uczestnik - rocznik 1953 :) Pierwszy i ostatni w swojej kategorii wiekowej :)


zwycięska uczelnia


Na koniec polecieliśmy jeszcze wszamać kebaba wege na powitaniu wakacji na Różopolu i szoską od Zamczyska do domu. Ostatnio często wracam terenem wzdłóz doliny śmierci - lubię się masakrować przez tamtejsze pola i piaski i zjeżdżać z tamtejszych pagórków - to takie przygotowanie psycho-fizyczne do BO ;)

Pozdrawiam ;)

LINK DO PEŁNEJ GALERII ZDJĘĆ NA PICASSIE:
http://picasaweb.google.com/agenciara69/IVOtwarteMistrzostwaBydgoszczy#

Dane wyjazdu:
35.46 km 0.00 km teren
03:03 h 11.63 km/h:
Maks. pr.:43.41 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

I Zlot forumrowerowe.org > Gory Sowie!

Piątek, 5 czerwca 2009 · dodano: 09.06.2009 | Komentarze 0

Kolejny zlot przedemna, caly wieczor nie spalam, a 30 minut po polnocy byl pociag... zapakowalam graty do Kajtka i w droge na PKP :) Noc zimna bardzo, pociag podjechal, ni stad nizowad widze nadlatujacego Iwan'a ktory zabral mi rame, kola weszly przez okna podane do Zlotowiczy :) Atmosfera w ciapagu byla juz bardzo rozgrzewajaca :D Male rowerowo ciapagowe centrum zlotowiczy-rowery byly wszedzie!
;D




Zabralismy sie za tuning rowerow....
troche pospalismy ;D


I po 7,5h dojechalismy do Walbrzycha:) W Walbrzychu niespodzianka-Roksana zlapala kapcia, rozwalila wentyl i pompke;) w tym czasie dojechal do nas Miciu22 :) Razem popedalowalismy do schroniska, pogoda bardzo w kratke. Na zjazdach zimno-na podjazdach zar ;) Chlopaki wymyslili nam rzeznicza ponad 30km trase ;P miało być lajtowo i najkrótszą trasą, a tymczasem skakaliśmy po wysokościach jak konik polny - raz na górze, raz na dole...
mimo wszystko humory dopisywało! a jak!



na jednym z ostatnich wzgórz zapoznaliśmy się z tamtejszymi lokalsami hehehe :P


chłopaki na dualach troszkę nie dawali rady pod te górki więc postanowiliśmy (a ja wykonałam :D ) ułożyć im strzałki w postaci skórek od bananów i krzaczorów ;-) od razu wiedzieli gdzie jechać ;D

chwile jechałam samotnie, między "ucieczką" a chłopakami na dualowcach. W drodze pod górkę, spotkałam Roksanę i tak razem rzeźniczyłyśmy podjazd. Rozpadało się, robiło się troszkę zimniej, było dość hardcorowo. Kilka km przed schroniskiem podjechał samochód z dwojgiem facetów - okazało się że są to chłopaki z naszego zlotu i wpakowaliśmy im bezczelnie nasze bagaże ;-) jessuu dzięki Wam bardzo, bo chyba byśmy wyzionęły ducha, a szczególnie na ścianie płaczu pod schronisko :)

Po wdrapaniu się na szczyt schroniska Orła 875m.n.p.m. pierwsze ujęcia - zadowolone że wreszcie dotarłyśmy trzaskamy foty :)


Pierwszy obchód terenów przyległych ze schroniskiem mmmmmmmm


Faceci pojechali na rzeźniczenie po górach, a my zmachane dojazdem pojechałyśmy zatem na sesje foto
rzeźniczenie w wersji damskiej ;)


chyba nasi bagazowi wybawcy ;)

i ja :P super kamolki :)


pomnik z moją towarzyszką tego zlotu Roksaną :)


w roli głównej hehe pozdro!! ;D


nie miałam sił niestety żeby zdrapać się na Sowę. Z resztą nie przygotowałam się i jechałam w zwyklych butach i bez kasku ;P Klapnęłyśmy się chwile na trawce i wróciłyśmy do schroniska. Wieczorem sesyjka w plenerze :)



Trój osobowa ekipa BikeStats :D od lewej SebekFireman (BS), ja (BS), Roksana, Mogilniak (BS)


tak się wtulić w takie futereczko... :)

rajuuu jakie to są fajne klimaty!! dlaczego u nas takich nie ma ;P


początki ognicha :) Sebek czuwa ;-)


klimatycznie


ognicho i zachód słońca


Pierwsze ognisko było naprawdę fajne :) Pieczone banany i chodzący szaszlyk... tzn. kot ;-) super atmosferka :) gadaliśmy do późnych godzin, a później imprezkę przenieśliśmy do pokoju i nie dawaliśmy zasnąc facetom ;)

nasza forumowa stajnia ;D wartość tej świetlicy jeszcze nie była tak wysoka jak teraz ;D


Super dzień, super ludzie, super atmosfera - Pierwszy Dzien Zlotu ForumRowerowe.org uważam za udany!

Pozdrowienia dla wszystkich!!
v.max z sakwami. oj ciężko było ten ciężar wychamować między rynienkami na asfalcie odporowadzającymi deszcz ;(( :P

ciąg dalszy poszczególnych relacji w toku :-)

Dane wyjazdu:
126.29 km 40.00 km teren
06:32 h 19.33 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

11 listopada - II Rajd Niepodległości

Wtorek, 11 listopada 2008 · dodano: 11.11.2008 | Komentarze 4

11 listopada - II Rajd Niepodległości
Brzoza - Bydgoszcz Stary Rynek - Fordon - Osielsko - Borówno - Pyszczyn - Dębowa Góra - Koronowo - Tryszczyn - Osowiec - Bydgoszcz Stary Rynek

Na wstępie podziękowania dla wszystkich którzy przyczynili się do zorganizowania tak wspaniałego i Patriotycznego Rajdu!



...
o 7:30 zbiórka uczestników w Brzozie... 7:45 odjazd.
Godzina 5:00 pobudka... i już od rana emocje - co zjeść i dlaczego czas rano tak szybko leci? ;) Ok wszystko zrobione, wychodzę z domu, wita mnie Kruszyna - pies sąsiada wracający ze spaceru :D Nie mogła standardowo pozwolić abym jej nie pogłaskała i jak tylko przestawałam trącała mnie noskiem dając mi do zrozumienia "jeszcze, jeszcze" ;)) hehe świetny psiak :)
No to w drogę, o 6:04 autobus..... dojeżdżając do przystanku przypomniało mi się że..... nie mam kasku :D Podjeżdżam na przystanek, a tam znajomy... pytam się która godzina hmmm 4 minuty do przyjazdu 69. Eeee no bez kasku nie pojadę, jest częścią mnie i postanawiam wrócić się do domu :) Niestety mimo usilnych chęci NIE zdążyłam w 4 minuty obrócić :P Więc czekam na autobus kolejny uprzedzając Krzyśka o mojej wrodzonej roztropności i spóźnieniu na umówiony autobus ;)
W autobusie spokój harmonia, a na końcowym przystanku szok, masa bikerów na mnie czekała :)
Razem pomknęliśmy na Brzozę, w miejsce startu, po drodze "zwijając" jeszcze kilku(nastu? :D ) bikerów :) Czekała na nas herbatka, przyjechała "obstawa", oczy zrobiłam jak 5zł bo nie spodziewałam się aż takich ROVERÓW :D (może będą gdzieś później na focie)



Miejsce startu a zarazem pierwszy punkt Pamięci. Dzień zapowiadał się cudownie i oczywiście nie mogło być inaczej bo pogoda dopisała!



1/7 część Rajdowiczy ;)


Odbieranie numerków startowych  Ruch jak w Paryżu na wsi ;))))))


Podpinanie numerków:



I punkt Pamięci – Brzoza - Pomnik Powstańców Wielkopolskich



Pod patronatem Policji oraz wozów technicznych, punktu medycznego dotarliśmy szoską I lasami na Stary Rynek

IIPunkt Pamięci – Stary Ryne - Pomnik Walki i Męczeństwa Ziemi Bydgoskiej


Następnie na III Punkt Pamięci - Plac Wolności gdzie hołd oddaliśmy we trójkę , skąd udaliśmy się na Fordon na Dolinę Śmierci.

IV - Dolina Śmierci - miejsce masowego mordu i jednocześnie grobu mieszkańców Bydgoszczy i okolic wymordowanych przez członków pomorskiego oddziału Selbstschutzu oraz grupy funkcjonariuszy gestapo z oddziału Einsatzkommando 16 w 1939roku.


...Niestety baterie rozładowałly mi się w aparacie I nie mam wszystkich zdjęć z miejsc Pamięci 

...Z Doliny Śmierci, udaliśmy się lasem na Osielsko czyli moją standardową traską  Czołówka pędziła grubo ponad 30 km/h :D a ja przy nie doganianiu ich byłam cała mokra hehehe ;)))))

V Osielsko - Mogiła Władysława Kierońskiego uczestnika powstania styczniowego 1862-1864.

VI Borówno - Augustowo - cmentarz ofiar terroru hitlerowskiego z okresu wojny 1939-1945, pow. 0,03, położony po prawej stronie drogi prowadzącej od szosy E 83 do jeziora Borówno, znajduje się tam pamiątkowy pomnik i dwie tablice upamiętniające ofiary.



...Tempo oscylowało w okolicach 17-25, czasami 30 km/h :D

VII
Pyszczyn - obelisk Poległych Żołnierzy 8 Pułku Piechoty w Pyszczynie w 1945r.


VIII Dębowa Góra - miejsce straceń około 800 ofiar zamordowanych przez okupanta - mężczyzn, kobiet i dzieci. Masowy grób odkryli mieszkańcy okolicznych wsi we wrześniu 1944. We wrześniu 1939 r. doszło tutaj również do walk leśnych między oddziałami pierwszego batalionu 35 Pułku Piechoty Wojska Polskiego z niemieckimi oddziałami pancernymi. W wyniku walk poległo 20 polskich żołnierzy. W grudniu 1946 r. przeprowadzono ekshumację zwłok poległych i pochowano na cmentarzu w Wudzynie.

...Przepiękne tereny, las las las....

IX
Koronowo.Pomnik Chwały Oręża Polskiego ku czci zwycięskiej bitwy z Krzyżakami.
Pomiędzy Wilczem a wsią Łąsko Wielkie miała miejsce 10 października 1410r. słynna bitwa polsko-krzyżacka.

...W Koronowie jak to w Koronowie, dużo ładnych trasek, a nawet znalazło się coś dla wyjadaczy XC którzy sobie nie odpuścili zboczyć z trasy i zaliczyć conieco ;) hehe

...Gdzieś w tych okolicach zostaliśmy ugoszczeni obiadkiem, najedliśmy się i ruszyliśmy w dalszą trasę… oczywiście kolejka do WC jak diabli a ja stałam na samym końcu….. widząc że wszyscy już pojechali „olałam” kibelek i pognałam żeby nie zostać na końcu ;) No ale jednak tak było, zmagałam się i z wiatrem i z katarem, ah dobrze że mnie Devil uratował husteczkami bo moje zostały w plecaku w wozie technicznym jeszcze raz dzięki :D

X
Tryszczyn .Pomnik - Miejsce Pamięci Narodowej
związane z rozstrzelaniem w pierwszych dwóch miesiącach II wojny światowej około 700 Polaków (głównie mieszkańców Bydgoszczy) w rowach strzelniczych nad Brdą.

XI
Osówiec - Miejsce Pamięci Narodowej.
W lasach koło Osówca rozstrzelano w dniu 18.10.1939r. kilku mieszkańców wsi Mochle i Osówiec . Ciała pomordowanych zostały pochowane na cmentarzu parafialnym w Dąbrówce Nowej.

...Na Stary Rynek dotarłam z dystansem 111 km 
...Gratulacje dla organizatorów, wręczenie medali i czekał powrót do domku 






...Swoją obecnością zaszczycił nas Pan Leśniewski, który wraz z synem uczestniczyli w rajdzie – super postawa! 


...Powrót do domku miał być autobusem, ale znalazło się kilku “rowerowych gapowiczów” do Fordonu ;) i śmignęliśmy ulicą no i jak zwykle było moc atrakcji bo dopadły mnie jakieś nadzwyczajne możliwości pedalące i wcale tempo nie spadało, nie wspominając o tym że siadłam "na koło" autobusowi i przewiozłam się gratis w tunelku aero jeden przystanek hehe chociaż raz przegoniłam chłopaków!!! :D

...Rajd zostanie w mej pamięci do końca życia i życzę Wam wszystkim przeżycie czegoś takiego…… w końcu nie zawsze zdarza się jechać w peletonie 80 osób, eskortowanych przez Policję i ba….. przejeżdżanie na czerwonym świetle przy blokadzie Policji  Naprawdę Organizatorzy stanęli na wysokości zadania!!!!!
Jeszcze raz ogromne brawa za organizacje!

...p.s. moze jutro dopicuje relacje, staralam sie jak moglam ;)
Pozdrawiam!

5-28-19
138
179
2980
25
37
26

Dane wyjazdu:
27.87 km 27.00 km teren
01:47 h 15.63 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Maraton na orientację - FordonBike ;)

Niedziela, 9 listopada 2008 · dodano: 09.11.2008 | Komentarze 13

Maraton na orientację - FordonBike ;)

na dzień dobry, rozmowa mojego niesamowitego sąsiada z lekka na kacu... :D:D:D :

godz. 7:48
sąsiad: A TY CO DOSPAC NIE MOZESZ
agenciara: niet
sąsiad: ja tam sale i ide dalej lulu :P
agenciara: hehe
no ja dzisiaj na rowerek
zawody sa o 10na naszych gorkach hihi :D
sąsiad: o lol znowu bansa debili na rowerach po gurkach ebndezi ejezdzic gie ja z psem puje
agenciara: no normalnie dam to na opis :D
sąsiad: no
agenciara: <rotfl> sasiad masz mistrza!! :D:D
sąsiad: ale popraw opis bo klawa mi siada i nie dzial tak i smiesznei wyglonda opis :D:D

hehehe nie ma to jak niedzielny kacyk ;))

a zawody..... miodzio :)
jak zawsze musiałam coś SPIEPRZYĆ (!), czyli z "niedoczekania" zamiast na czarny szlak, skręciliśmy chwile wcześniej i wylądowaliśmy w bagienkach :P trochę czasu szukaliśmy drogi, ale podjęliśmy wspólną decyzję o zawrotce :)
na drugi, trzeci pk z kolei trafiliśmy bez błędu... troszkę poświęciliśmy czasu na odnalezienie PK oznaczony jako 6, gdzie rozważałam z towarzyszami która krecha na mapie to czarny szlak, a która to ta z pk 6 ;)
Oni - dmuchali w oponki, a ja zwiedzałam teren i wreszcie jak już skończyli, postanowiłam "zaryzykować" i wjechać w pewną ścieżynkę - BINGO!:)
kolejny punkt jaki nam przysporzył troszkę dodatkowych metrów to ten oznaczony jako nr 5 - do którego dojazd był przez powalone drzewa... pfff a co my jesteśmy, kangury? ;) objechaliśmy wszystko do okoła, bo na mapie nie było zaznaczone że owa droga jest nieprzejezdna no ale było git, pk znaleziony ;)
w sumie najwięcej czasu poświęciliśmy na samym początku przez moje "skróty" :D to był mój pomysł, moja wina, moja bardzo wielka wina :)
musze przyznać, że coś już tam kumam w orientowaniu się w mapie, ale jeszcze wieeeeeele mi brakuje do doskonałej precyzji :)
za rok, podobno maraton na orientację na 80 km :) yeahhhhhh może jakiś zlocik BS w Bydgoszczy? :D
pozdr :)

michu dzisiaj otrzymał nagrodę w postaci: mr Biały Miś Król Ciemności Junior III;) dziękuję :)


2-16-20 (bez pauzowania na przystankach)
160
190
1436
2
28
68
Kategoria Zawody, imprezy


Dane wyjazdu:
87.59 km 55.00 km teren
05:01 h 17.46 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Zawody: Rowerowa Pętla - Brzoza 2008

Sobota, 20 września 2008 · dodano: 20.09.2008 | Komentarze 9

Zawody: Rowerowa Pętla - Brzoza 2008



Trasa wspaniała, standardowo jak to na wyścigach, było gdzie się zmęczyć.
Zajechaliśmy na "pierwszy" start w Brzozie przed godziną 10, tam kilkanaście minut pokręciliśmy się po Brzozie prowadzeni fajną cieżarówą z muzykantami w środku hihihi, czuliśmy totalny relaks :) I tak oto, po 7 km dostaliśmy się na start właściwy.
Najpierw wyścig - 25 kilometrów, pierwsze 8km były hardcorowe, ustawiłam się w czołówce i jak zawsze musiało mnie kilka osób wyprzedzić :) ale nie za dużo :) warunki były co rusz inne.... a to wiatr, piasek, głęboki piasek, bardzo głęboki piasek...... ;) kurz, tarka.... czasami kapało z kasku hmmm dlaczego?! Ooo już wiem, to deszczyk tak fajnie spływał z daszka na nos, a z nosa.... do płuc? ;D hehe
Każdy kilometr się dłużył, ale już na 20'stym km się rozgrzałam :) W dzisiejszych zawodach również miałam na wyciągnięcie wzroku Anię [Nerwowa], czasami ją "dopadałam" na jakieś 400 metrów, czasami (szczególnie na zjazdach) gubiłam, ale znalazłyśmy się wreszcie na mecie pierwszego etapu :)
Tam chwila przerwy (max 5 min.) na szybko zjadłam ukochane dwa banany i w drogę...... Każdy osobno, zawodnicy startowali co ok. 2 minuty.
Więc sam na sam wyruszyła taka ekipa: Aga i mapa hmmm..... duet doskonały!! Prawda?!?!! :P
// BĘDĘ NUMEROWAĆ PUNKTY OD 1 DO 7 NARAZIE PO SWOJEMU BO NIE WIEM KTÓRY BYŁ KTORYM NA MAPIE :)

mapka szacunkowa



No to hop, na JEDYNKĘ, tam poszło pięknie, zaraz na kolejny punkt DWÓJKA, chyba było prosto (na skróty) znowusz dobre posunięcie. Na tym punkcie już poznałam teren i wiedziałam gdzie jestem :) Ostry zjazd w dół, z zakończeniem w rowie i udało się... :) Pojechałam w prawo, bodajże droga pożarowa nr 8, po czym po kilkunastu metrach się cofnęłam gdyż zobaczyłam faceta na rowerze po mojej lewej stronie... tak tak, tej drogi szukałam, a była skryta za drzewami :) No to zjeżdżam, a facet do mnie taki tekst:
-"wszyscy tam jadą, gdzie Pani jechałą, tam prosto!! Wszyscy tam jechali z tych zawodów, Pani tam jedzie, na schron bombowy... bla bla bla"
na co mu odpowiedziałam
-"Ale ja nie jestem wszyscy............ dobrze jadę, o, zgadza się, dobrze!:D" (dla pewności spojżałam na kamień graniczny)

Gość nie dawał za wygraną i ciągle mnie tam kierował i non stop musiałam mu powtarzać że ja tam nie pojadę :D ;)
Jak się po kilkunastu metrach okazało pojechałam...... DOBRZE! :) TRZECI punkt zaliczony :)

Teraz tylko na drogę pożarową nr 2 i pojechać na najdalej oddalony punkt. CZWARTY znaleziony bez problemu, teraz nastała decyzja: -zawracać na piękną drogę pożarową ubitą szuterkiem z boku, czy majtać się po lesie?! - pożarówka! :D
Zawróciłam, chwile później skręciłam na 54'rkę i chwile późńiej znowusz skręciłam w prawo... zaczęły się górki i pagórki aałaaaaaa.........
No ale nic, jadę, jadę, licznik wskazywał, że za ok 200 metrów będzie skrzyżowanko - a co ja z daleka widzę?! Górę, stromą i wielką chyba na 100 metrów :D No to siup, w lewo jest po skosie odbitka i dziwnym (:D) trafem znalazłam kolejny punkt na drodze, umiejscowiony na innej górce :) Jupiii jeszcze dwa punkty mi zostały do odnalezienia :) Postanowiłam pojechać "freestaylem" czyli dróżką w lesie udeptaną przez ludzi :) Prędkość troszkę spadła, ale to nawet mi nie przeszkadzało bo bardzo dobrze się jechało swoim tempem. Na końcu drogi..... o rany.!! Znowu znalazłam punkt!! SZÓSTY :D
hihi no to został jeszcze jeden..... i teraz pytanie.... jechać przez piaszczyste pagórki, tam gdzie ostatnio z Devilem fikaliśmy koziołki czy jechać na obkoło ok. 1km nadrobić?! Jadę przez górki, nie chce mi się błądzić :D
Trochę się namęczyłam wdrapując się na nie, hmmm namęczyłam to mało powiedziane! W pewnym momencie to myślałam nawet, że już nie dam rady podejść :P Ale w myślach miałam żeby się nie dać i takim oto sposobem po chwili ujżałam cudo zjazd i kilka mniejszych góreczek dalej :) Ach... wszystko było mi jedno ;) No i kolejny już SIÓDMY punkt dzięki temu zaliczony, teraz wystarczy wjechać spowrotem na pożarówkę nr 2 (troszkę na około to zrobiłam, wygodniejszą trasą) wzdłóz torów i śmignąć do mety :) No i co się okazało..... na mecie stało...... 8 Facetów........ i....... tylko Facetów, nie licząc ich rowerów :) hahaha szok a zarazem miła niespodzianka bo myślałam że Ania dała mi już dobrze popalić skoro nie spotkałam jej nigdzie na trasie do mety :) (ostatnio spotkałam ją na 5 i 6 punkcie :)
Aha, no i na mecie dowiedziałyśmy się, że kobiety nie muszą zdobywać dwóch punktów hahahahahahahahahaha :P:P Było napisane jak byk na mapie, ale kto tam czyta legendę?! W sumie dobrze, że tego nie przeczytałam, bo prawie-wszystkie kobietki zaliczyły wszystkie punkty :)
Odpoczęliśmy, poczekaliśmy na resztę ekipy i zjechaliśmy na piknik gdzie częstowano różnymi mięsnymi przysmakami :)
Później dekoracja, losowanko nagród i do domciu :)

Nice day :)
Ogólnie to zastanawiam się skąd we mnie TAK NAGLE (!!!) zmysł orientacji, jakiś taki spokój wewnętrzny, para w nogach - mimo że cały tydzień g... co jadłam a w piątek to już w ogóle kaszana (momentami brakło na trasie sił, ale zapiłam to poweradem który zawsze mnie ratuje). Może to dlatego że udział w tych zawodach przypłaciłam w piątek czymś, czego się w niczym nie zmierzy... i zapamiętam te zawody na długo.
SEZON UWAŻAM ZA POZYTYWNIE ZAKOŃCZONY, DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM Z KTÓRYMI MIAŁAM W TYM ROKU PRZYJEMNOŚĆ POPEDAŁOWAĆ :-)

P.S. NAJBLIŻSZY START 11 LISTOPADA, ale to już tylko rajd :)

//pół h. pulsu... nawet nie wiem z jakiego odcinka: 0:29:20
av 167
max 190
222
1
15
83



Dane wyjazdu:
28.26 km 11.00 km teren
01:42 h 16.62 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Kujawia XC - Ostromecko

Niedziela, 7 września 2008 · dodano: 07.09.2008 | Komentarze 11

Kujawia XC - Ostromecko

przegrałam dzisiaj zakład :P
nie postarałam się!!
nie byłam ostatnia na mecie!! ;)
ale za to coś się spełniło dostałam dubla od Tomka Rudd, o to też mogłam się założyć ;))


ogólnie przesympatyczny wyścig, trasa wreszcie na moje możliwości techniczne!!!! :)
Niektórzy już stali na starcie a ja zjechałam z rozgrzewki i tak mi dziwnie było z zadyszką czekać ;) Okazało się, że start jest przesunięty (w efekcie o pół godziny) więc zdążyłam się uspokoić i jeszcze "na styk" polecieć do toi toia ;)
No to start, hop siup :) Niewyobrażalnie szybko, bo już po ok 200 metrach uplasowałam się na 4 pozycji...
W pewnym momencie na singletracku wzdłóż rzeczki wydałam niesamowity okrzyk "AAAAAAAAA!!!!!"!!! Wielki wystający pień znalazł się (NIESPODZIEWANIE ;D) na mojej drodze przejazdu i głośno rozważałam możliwość znalezienia się na przydrożnym drzewie. :D Uffffff na moje szczęście amorek go zamortyzował i odbiłam się prosto na trase zamiast prosto w drzewo :) Przez chwilę pomyślałam co to by ze mną było gdybym jechała na RST hahahahahaha :D... Przeprosiłam koleżanki za moje okrzyki :D i ciągnęłam za nimi dalej ;)
W połowie pierwszego okrążenia pewna bikerka która miała zwichniętą kostkę nieco odpuściła i nie czekając ją wyprzedziłam....
Chwile późńiej obróciłam pulsometr, głos również był wyłączony i był to dobry wybór, bo w myślach nie było "pik pik pik, ojej co teraz - umieram" tylko slynny motyw z Olimpiady w Pekinie "101%" - ja tam szybko podłapuję takie rzeczy hehehe :D
No i tym oto sposobem nawet nie wiem skąd się wzięło to 206 na statystykach maksymalnego pulsu :D
No i tak po pierwszej pętelce już się rozgrzałam, a wręcz ZAGRZAŁAM ;D kończąc ją usłyszałam od Kity "no ale pedałuj!!!" :D:D "no doooobraa ;)))" hehe nie dali mi odpocząć, no ale dobrze bo to przecież wyścig a nie wycieczka ;))



Wjezdżając na koniec drugiej pętli, pomyślałam sobie że reszta to już formalność, bo meta niedaleko, ale nie dopuszczę do siebie myśli o lenistwie -full skupienie na pedałowaniu pod górę ;D ciekawe co wtedy pomyslał sobie Devil który dopingował, bo przejechałąm tak, jak by nikogo tam nie było ;D normalnie strzałeczka, tylko ja i moje nogi które mają ciągnąć w górę, zero rozpusty na autografy hehe :D (nie wiem dlaczego, potrafię bardziej skupić się na podjeździe niż zjeździe, może dlatego że na trudnych szybkich zjazdach ogarnia mnie strach, może nie ufam rowerowi?!może trzeba wziąć się w garść i ZAWSZE mieć hamulce na cacy, kurcze, łamię podstawy i czas wyciągnąć wnioski!! :P:P )

Wjeżdżając na podjazd kilkaset metrów przed metą miałam wielką ochotę wyścignąć jakiegoś juniora który był kilka metrów za moją rywalką ;)... On widząc moją reakcję wszczął intensywniejsze pedałowanie, a mi jak na złość spadł łańcuch z korby :D "k....." a tak mi zależało się z nim pościgać :D:D:D:D Ehhh no to szybka chwila zastanowienia, gonić z buta czy zrobić łańcuch?! Patrzę przed siebie i widzę że podjazd jeszcze długi - raz dwa, i łańcuch gotowy :) Wsiadam na rower uuuuuu kolega uciekł :P
Ale i tak było pięknie :)

a te singletracki mmmmmmmmmm no ale jednak najlepsza to była agrafka :D:D:D:D hehe



W sumie mam jakiś niedosyt :P 3 pętle?!?!?! łeeeeeeeeeeeee :P


Niestety powoli zbliża się "koniec sezonu", więc trzeba łapać ostatnie impreski ;)

Gratuluję wszystkim świetnych startów cyklu Kujawi XC i do zobaczenia w przyszłym roku!!! :)
Ten wyścig dał mi wiele radości, głownie ze względu trasy na moje możliwości, długie zjazdy i dobre podjazdy, było gdzie się zmęczyć, było też gdzie odpocząć, trochę korzeni itd.... zadowolenie na 102%, więc jest motywacja do treningów na przyszły rok :)

0:38:09
av 180;D
max: 206!!!!!!!!!!!
kcal 309
0% (17 sek - start)
3% (0:01:14)
95% (0:36:17)
rec 135

001 00:34:48
008 00:35:53
002 00:36:19



max speed 36,17
pozdr ;)


Dane wyjazdu:
34.32 km 34.00 km teren
02:29 h 13.82 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

MTB Gryf Maraton - Barlinek!!

Niedziela, 17 sierpnia 2008 · dodano: 17.08.2008 | Komentarze 7

MTB Gryf Maraton - Barlinek!!


błotko błotko błotko :D

Trasa - przepiękna! Błotko - wyśmienite! Towarzystwo - wyborne (tylko troszkę mało rozmownęęę a zasapanęęę hehehe)!

... miły akcent zawodów - tu spaliśmy :D


maraton rozgrywał się po jednej stronie tego jeziorka:


bo białe jest białe...


O samym maratonie hmm cóż by tu pisać, najpierw rundka honorowa po Barlinku, później już zaczęło się sciganie, znaczy się wyprzedzanie mnie przez innych zawodników ;)) Traska wiodła wzdłóż jednego z brzegów jeziora Barlinieckiego, to w górę, to w dół, po błotku, po kocich łbach, w sumie to po wszystkim ;) Na początku przeraził nas nieco deszcz, jednak po 10 km atmosferka się rozgrzała i jechaliśmy w coraz to lepszej pogodzie, by na koniec na niebie nie ujżeć ani jednej chmurki. Ogólnie błotka po pachy, kilka razy wjechało się do big big kałuż co skutkowało błotkiem w butach i trzaskającym napędem uuu mocno żałowałam białego micha i strasznie wleciało mi to na psychę :( :P
Ogólnie ZABAWY TYLE CO BŁOTA NA TRASIE!!!!! Coś pięknego :D Trasa nie była trudna technicznie, a to błoto tylko ją niesamowicie urozmaicało, traska na 6+!


a czarne to czar... skreśl! białe :P (po małych 33 km :D )






Wielkie brawa :)


Nie wiem które miejsce zajełam, bo dostałam pewnie DNF'a za przejechanie dystansu 'mini' 30 km, przy zdeklarowanym Maratonie (lwy to uparte i w dodatku leniwe stworzenia :P ) ;)



ja tam wrócę w przyszłym roku :D

pozdrawiam!! :D

puls:
time: 2:32:49
av: 173
max: 196 (mało :> )
1197
Hz: 0%
Fz: 1% (0:02:40)
Pz: 98% (2:29:55)
154
Kategoria Zawody, imprezy


Dane wyjazdu:
113.23 km 60.00 km teren
06:02 h 18.77 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Bike Orient - wielkie starcie II

Sobota, 21 czerwca 2008 · dodano: 24.06.2008 | Komentarze 12

Bike Orient - wielkie starcie II

Po udanej wieczornej impresce czas wstawać. Pogoda i to samo co sprzed roku skwilenie skowronka zachęcało do ruszenia tyłka...
No niestety, ja nigdy nie mogę dospać do tej 8'mej chociażbym chciała...
fakt faktem, mogłabym porobić w tym czasie coś pożytecznego
Trochę się pokrzątaliśmy, uszykowaliśmy potrzebny na trasę asortyment i całą ekipą ruszyliśmy do Wolborza, po drodze fotografując siebie nawzajem ;P

Najfajniejszy zawsze jest wjazd na miejsce startu, masa rowerzystów i samochodów, lubię ten kociołek.
Udaliśmy się po numerki, Łukaszowi oddaliśmy na przechowanie nasze koszulki i przyszła pora na start.
Ustawiłam się mocno z przodu, bo z doświadczenia wiem, że kiedy ustawię się gdzieś z tyłu, kto inny będzie na tyle mądry że ustawi się z przodu :P
Ruszyliśmy... czekałam aż ktoś z BikeStatowiczy mnie przegoni, długo długo nie było nikogo, aż zjawił się Tomek - Flash z Krzyśkiem - Kitą... za drogą nr 8 chwile posiedziałam im na kole, ale nie dotrzymałam im długo tempa... postanowiłam, że jeśli nie znajdzie się spontanicznie nikt do pary, grupy itd, to zmierzę się sama z mapą :P A co ;)
Siedząc na kole to jednej osobie, to drugiej, dojechałam na PK8. Tam, wszyscy zebraliśmy się w jedną grupę i pod przewodnictwem Kitek, Fleszy i Pixonów daliśmy się ponieść fantazji i rozjeździliśmy runo w niewiadomo jakim lesie ;) Chyba wyścig po ścieżkach obrośniętych jeżynami i gdzieniegdzie obsypanymi grubymi kijami należał do najekstremalniejszych rzeczy na trasie(nie wliczając piachów w późńiejszym etapie) na trasie :P Na koniec wylądowaliśmy na ścieżce w zbożu.... ukhm..... no nawet nie było tak źle, bo za chwile znaleźliśmy szosę (ale nie pamiętam za bardzo dokąd prowadziła).
Później całą grupką udaliśy się na PK2... tutaj już niestety tempo wybitnie mi się nie podobało i co rusz traciłam pozycje do lidera.... aż w końcu zgubiłam towarzyszy i pedaliłam sama, ale okazało się że nie tylko mnie zgubili, bo również brata siostry która leciała w tamtym peletonie (yyy zakręciłąm sie :P);) :P Przy hotelu w Bronisławowie Małym dołączyła pełna werwy i energii Asica - yeahh tego nam było trzeba, świeżego mięska!!!! ;)
No i tutaj zaczął się drugi hardcorowy element naszej trasy - mianowicie - ok. 1-1,5 godzinna szukanina PK2 po piachu :P
Wylądowaliśmy nawet w Borkowicach Mokrych - bardzo miła miejscowośc ;)
Ok godziny 13 (może wcześniej, a może i nawet późńiej :P) zameldowaliśmy się wreszcie na PK2!!!!!!!!!!! Zmęczeni, nieco rozczarowani, ale szczęśliwi że znaleźlismy ten najbardziej UPIERDLIWY PUNKT :P tyle piachu w butach to ja nie miałam nawet bawiąc się xx lat temu w piaskownicy :P
Zrobiliśmy sobie mały popas i co się okazało..... zjechał Tomek - Flash, informując nas że to również jego drugi punkt - hehehehe no to nie byliśmy sami z taką ilością PK hurraaaa ;)
Obknuliśmy wstępny plan na kolejne zdobywanie PK i po piachach ruszyliśmy przed siebie, oj...... wreszcie koniec piachów!! Byliśmy już nieco zagotowani w sobie i na zewnątrz też, dlatego poszukaliśmy sklepu z zimnymi napojami.
W drodze postanowiliśmy jednogłośnie po długich dyskusjach że rezygnujemy z 9'tki i 1'ki, która są daleko oddalone i spróbujemy zdobyć pięć północno-wschodnich punktów. Tak też zrobiliśmy, pod osłoną Asicy ruszyliśmy przez Smardzewice na 10'tkę, późńiej 7'kę, 3'kę 6'kę... chyba 4 ominęliśmy. Asia z Kolegą dogadywali się świetnie przez co dużo nie błądziliśmy.
Najciekawszym PK, okazał się jaz na strumieniu, gdzie nasza ASIA > ASICA > JAHOO81 > popisała się zdolnościami takimi jak:
-ODWAGA
-RÓWNOWAGA
-ODWAGA
-OPANOWANIE
-ODWAGA
-AKROBACJA
przechodząc przez ten jaz by podbić nasze karteczki. [B]BRAWO ASICA!!!!!!!!

Mnie na samą myśl serducho kołatało, a aparat robiący Asi zdjęcia trząsł się galaretka Gellwe :P
Widać było na twarzy Asicy zadowolenie, cieszę się że jej się tak podobało :)
Niewątpliwie okolice PK3 były naprawde urocze.....


Nie wiem w jakiej kolejności ruszyłyśmy na 10'tkę, ale wiem że było tam naprawdę sympatycznie i spędziliśmy troszkę więcej czasu....
no i zachciało nam się penetrować ciemne i zimne groty schronu :) Niestety lampka Asicy nie dawała rady :( ale wrażenia i tak bezcenne!! Nie wyobrażam sobie być tam po zmroku, lub nawet i o świcie, gdyż nawet w dzień było tam mroczno, strasznie i tajemniczo...... :)
dalszej kolejności PK nie potrafię sobie przypomnieć, ale wiem że 5'tkę sobie odpuściliśmy. z 1,5 godziny w zapasie ruszyliśmy w stronę Wolborza, gdzie szacowaliśmy że powinniśmy się do 18'stej wygimnastykować i zdążyć....
Po takim dystansie nastąpiło niestety już zmęczenie materiału, mianowicie kolano Asicy odmawiało posłuszeństwa, a Kolegę (nie pamiętam niestety imienia) dopadł jakiś kryzys. Nic dziwnego, Asia napierała przez 90% trasy przodem, prowadząc nas! Należała jej się nie jedna kiełborka za to, niestety przysługiwała mi na mecie tylko jedna ale zawsze coś hehe ;)
Wspólnie postanowiliśmy, że nie zostawimy Kolegi samego i jakoś go podholujemy. Udało się, na skrzyżowaniu z krajową 8'ką spotkałyśmy "konkurencje" i oczywiście w oczekiwaniu na zielone ściema - "jeesuuu już nie mogę......." heheh zielone, pomarańczowe - FRRRRRRRRRUUUUUUUUUUUU przed siebie, Asica zapuściła taką strzałkę jakiej świat nie widział ;) Coraz bardziej dokręcała, coraz silniej, coraz mocniej, myślałam momentami że jej nie utrzymam tempa, ale nie dałam się, przecież do mety już tak blisko a za nami rywalki..... już koniec, już ostatni zakręt, szeroki łuk.... biurko zawodów, oddajemy kartki...... łi ar de czempions :)
dołączyliśmy do oczekującej ekipy BikeStatowiczy, zmordowane ostatnimi kilometrami trasy, ale szczęśliwe :)
Pragnę w tym miejscu podziękować za zdolności orientacyjne i fizyczne Asicy, to był bardzo dobry rajd :)
późńiej dekoracja... w tym roku nie daliśmy się PGR i wystawiliśmy najliczniejszy Team na BO :P nie wiem po co to pisze bo każdy to wie, ale jakoś tak mi się napisało.
Wieczorem after party..... ale już nie tak długie jak dnia poprzedniego (w sumie i dzisiejszego poranka) hahaha

Generalnie piękny rajd. Jak tradycja nakazała, okolice Jeziora Sulejowskiego okazały się świetnymi terenami do jazdy i żeby nie było - do chodzenia też :P
Dziękuję Organizatorom, Sędziom z PK i Uczestnikom oraz wszystkim którzy przyczynili się do powstania tak wspaniałych, luzackich a zarazem emocjonujących zawodów. :)
Do zobaczenia za ROK! :)
v.max na finishu z(a) Asicą 43,4 ;)

Dane wyjazdu:
47.52 km 10.00 km teren
03:30 h 13.58 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

KujawiaXC - NIE w obiektywie, a w relacji :D

Niedziela, 15 czerwca 2008 · dodano: 15.06.2008 | Komentarze 21

KujawiaXC - NIE w obiektywie, a w relacji :D

o jaaa od czego tu zacząć :D
może od marudzenia! :D
poranek - totalny brak "formy", czułam że jestem nienajedzona i zmulona :D
długo o tym nie myśląc, wydrukowałam świstek karty zgłoszeniowej i ruszyłam na Wyżyny :) Tam również "męska" decyzja - jedziemyyyyyy nie mam nic do stracenia :D

10,9,8,7,6,5.....4.....3......2,1, i ruszyliiiiiiii......... wszyscy cisnęli tak jakby uciekali przed pożarem :D Dałam im się wyprzedzić, bo nie cisnęłam na stojaka... (nie zwariowałam, przeciez muszę zostawić sobie trochę sił na koniec ;) ) i za mną została jedna osoba...
Pierwsza pętla była.... masakryczna :D
Myślałam że płuca wyzionę tym gonieniem ekipy, która dziarsko tarła na przód :) Pierwszy podjazd i zjazd - po wielkich schodach - o shit, biedne kółka, dlaczego ja pojechałam za tym kolesiem?? przecież obok była trawa :P Ok, poprawię się na drugiej pętli...
chwile później czekała na mnie niespodzianka... mianowicie zjazd po (pświeżo co skoszonej trawce (podobno hehehe :D) Zaciskając hamulce, wydawało mi się że nic gorszego nie może mnie spotkać hehehe... myliłam się ;) Za chwilę był fajny podjazd... do którego najczęściej podjeżdzałam w 4/5 :P
Najbardziej hardorowy kawałek czekał w lesie, obfitujący w strome zjazdy, oraz lekkie łuki o ujemnym profilu, gdzie po drugim kółku wydygałam i nie bardzo mi szły i wystawiałam pomocniczo nóżkę czasami pakując się w runo leśnie - shit - skapnęłam się na 4 okrążeniu że wystawiałam nie tą nogę!! :D:D:D
Miejsce oznaczone 3 różowymi słupkami również dobrze wspominają moje buty i tak aż do tego zjazdu prowadzącego na START gdzie było szuru buru butem hihihi ;)))

Po pierwszej pętli miałam dość :D Ciężki początek, mocny teren - pomyslalam sobie że 4 kółek nie dam rady...!!!
na drugim kółku, nieco się wczułam, nawet dogoniłam na 300 metrów moją poprzedniczkę, ale znowu skręciliśmy w las i tam po pierwszej pętli byłam już bardziej ostrożna i zdygana :P

Na trzeciej pętli pomyslalam sobie że koniec, nie jadę niiiii ch.......... pulsometr już tak nie szalał i średnia spadła... co jest??? ;)
Napierałam dalej - decydując że jadę już ostatnią rundkę - honorową - powiedziałam jednemu koledze z "obstawy" znieszmaczona dublem który chwile wcześniej w lesie otrzymałam :D... ale zjezdzając na metę poczułam jakiś taki niesmak i niedosyt :D Chyba płuca właśnie się rozgrzały..... aaaaleeeeeee fajny asfalcik!!! To co, jedziemy dalej!! :D A las? eeeeee tam, najwyżej pociągnę z buta, ale tam gdzie się da to rowerem :)
Tak też zrobiłam :) Zaczęłam równiez hamować bardziej pulsacyjnie w lesie, przez co nie wpadałam w poślizgi (to pewnie za sprawą tych nowych klamek :P )
Generalnie nim się obejżałam byłam już na mecie.... trochę szkoda, bo miałam ochotę na jeszcze hehehe 54 minuty minęły jak w mgnieniu oka :)
No i oczywiście "kibice" spisali się na medal hehehe sprawili że nie myślalam o tym jak kiepsko jeżdżę, tylko o tym, że jak wygram ze sobą to będzie to świetna zabawa :)
I tak było, dzięki :)

Później ruszyłam na "miejsce kibiców" i role się zamieniły :D


Przy okazji otworzyliśmy mały punkt serwisowy :D..... oraz BUFET :D
Kółeczka miały dzisiaj powodzenie, na przyszły raz poszerzymy asoryment o kółeczka na hamulcach tarczowych ;)))


Ogólnie było dośc dużo defektów na trasie..... kilogramy kapcioszków, conajmniej 2szt. zerwanych łańcuchów ;), skatowane napędy.... :)

Ogólnie imprezka bardzo bardzo bardzo udana :) Jak to się mówi "trening czyni mistrza", a ja mogłabym powiedzieć że:.... zawody czynią tchórza bardziej doświadczonym ;)
Statystyki:
dystans: 4 pętle - ok 54 min., jakieś 13min. straty do pierwszej zawodniczki.... jak dla mnie bomba bo dużo schodziłam z roweru, ale realnie jest to makabra :P:P :)
siniaki: 3szt auuuaa!! ;)))))))
zadowolenie: 100% :D
max speed: ~31km/h
Aha..... max puls 201 - chyba już nic więcej nie muszę dodawać hihi :D


później po Basco ;)

"Aga, no proszę... daj mi się przejechać" ;))


Pozdrawiam gorrąco współzawodników i BikeStatowiczy :)
Kolejne zawody w Koronowie hmmm ;)

puls z zawodów (+oczekiwanie na starcie)
1-05-03
169
201
500
6
6
87

Dane wyjazdu:
38.36 km 10.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

KujawiaXC - w obiektywie

Niedziela, 30 marca 2008 · dodano: 30.03.2008 | Komentarze 18

KujawiaXC - w obiektywie



Jechałam z myślą o wystartowaniu... ale jak tylko zobaczyłam laski co robią rozgrzewkę na trenażerze to już wiedziałam że będzie mocna rywalizacja i jak nie potrafię podjechac pierwszego podjazdu to wolę się siupnąc to tu - to tam w lesie i porobic fotki :P
Tyle co zobaczyłam start, to bodajże dwie pierwsze osoby podjechały, a reszta ciągła z buta :D A mogłam jednak wystartowac!! hehe :D

Zdjęcia ładują się na Picassie


Podczas startu mastersów był mały spacer z futrzakiem :)


Daliście ognia na trasie!!!!!!!!!!!!!!! :D Było co oglądac :)
Kategoria Zawody, imprezy