Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16392.07 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.69 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Dane wyjazdu:
47.52 km 10.00 km teren
03:30 h 13.58 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

KujawiaXC - NIE w obiektywie, a w relacji :D

Niedziela, 15 czerwca 2008 · dodano: 15.06.2008 | Komentarze 21

KujawiaXC - NIE w obiektywie, a w relacji :D

o jaaa od czego tu zacząć :D
może od marudzenia! :D
poranek - totalny brak "formy", czułam że jestem nienajedzona i zmulona :D
długo o tym nie myśląc, wydrukowałam świstek karty zgłoszeniowej i ruszyłam na Wyżyny :) Tam również "męska" decyzja - jedziemyyyyyy nie mam nic do stracenia :D

10,9,8,7,6,5.....4.....3......2,1, i ruszyliiiiiiii......... wszyscy cisnęli tak jakby uciekali przed pożarem :D Dałam im się wyprzedzić, bo nie cisnęłam na stojaka... (nie zwariowałam, przeciez muszę zostawić sobie trochę sił na koniec ;) ) i za mną została jedna osoba...
Pierwsza pętla była.... masakryczna :D
Myślałam że płuca wyzionę tym gonieniem ekipy, która dziarsko tarła na przód :) Pierwszy podjazd i zjazd - po wielkich schodach - o shit, biedne kółka, dlaczego ja pojechałam za tym kolesiem?? przecież obok była trawa :P Ok, poprawię się na drugiej pętli...
chwile później czekała na mnie niespodzianka... mianowicie zjazd po (pświeżo co skoszonej trawce (podobno hehehe :D) Zaciskając hamulce, wydawało mi się że nic gorszego nie może mnie spotkać hehehe... myliłam się ;) Za chwilę był fajny podjazd... do którego najczęściej podjeżdzałam w 4/5 :P
Najbardziej hardorowy kawałek czekał w lesie, obfitujący w strome zjazdy, oraz lekkie łuki o ujemnym profilu, gdzie po drugim kółku wydygałam i nie bardzo mi szły i wystawiałam pomocniczo nóżkę czasami pakując się w runo leśnie - shit - skapnęłam się na 4 okrążeniu że wystawiałam nie tą nogę!! :D:D:D
Miejsce oznaczone 3 różowymi słupkami również dobrze wspominają moje buty i tak aż do tego zjazdu prowadzącego na START gdzie było szuru buru butem hihihi ;)))

Po pierwszej pętli miałam dość :D Ciężki początek, mocny teren - pomyslalam sobie że 4 kółek nie dam rady...!!!
na drugim kółku, nieco się wczułam, nawet dogoniłam na 300 metrów moją poprzedniczkę, ale znowu skręciliśmy w las i tam po pierwszej pętli byłam już bardziej ostrożna i zdygana :P

Na trzeciej pętli pomyslalam sobie że koniec, nie jadę niiiii ch.......... pulsometr już tak nie szalał i średnia spadła... co jest??? ;)
Napierałam dalej - decydując że jadę już ostatnią rundkę - honorową - powiedziałam jednemu koledze z "obstawy" znieszmaczona dublem który chwile wcześniej w lesie otrzymałam :D... ale zjezdzając na metę poczułam jakiś taki niesmak i niedosyt :D Chyba płuca właśnie się rozgrzały..... aaaaleeeeeee fajny asfalcik!!! To co, jedziemy dalej!! :D A las? eeeeee tam, najwyżej pociągnę z buta, ale tam gdzie się da to rowerem :)
Tak też zrobiłam :) Zaczęłam równiez hamować bardziej pulsacyjnie w lesie, przez co nie wpadałam w poślizgi (to pewnie za sprawą tych nowych klamek :P )
Generalnie nim się obejżałam byłam już na mecie.... trochę szkoda, bo miałam ochotę na jeszcze hehehe 54 minuty minęły jak w mgnieniu oka :)
No i oczywiście "kibice" spisali się na medal hehehe sprawili że nie myślalam o tym jak kiepsko jeżdżę, tylko o tym, że jak wygram ze sobą to będzie to świetna zabawa :)
I tak było, dzięki :)

Później ruszyłam na "miejsce kibiców" i role się zamieniły :D


Przy okazji otworzyliśmy mały punkt serwisowy :D..... oraz BUFET :D
Kółeczka miały dzisiaj powodzenie, na przyszły raz poszerzymy asoryment o kółeczka na hamulcach tarczowych ;)))


Ogólnie było dośc dużo defektów na trasie..... kilogramy kapcioszków, conajmniej 2szt. zerwanych łańcuchów ;), skatowane napędy.... :)

Ogólnie imprezka bardzo bardzo bardzo udana :) Jak to się mówi "trening czyni mistrza", a ja mogłabym powiedzieć że:.... zawody czynią tchórza bardziej doświadczonym ;)
Statystyki:
dystans: 4 pętle - ok 54 min., jakieś 13min. straty do pierwszej zawodniczki.... jak dla mnie bomba bo dużo schodziłam z roweru, ale realnie jest to makabra :P:P :)
siniaki: 3szt auuuaa!! ;)))))))
zadowolenie: 100% :D
max speed: ~31km/h
Aha..... max puls 201 - chyba już nic więcej nie muszę dodawać hihi :D


później po Basco ;)

"Aga, no proszę... daj mi się przejechać" ;))


Pozdrawiam gorrąco współzawodników i BikeStatowiczy :)
Kolejne zawody w Koronowie hmmm ;)

puls z zawodów (+oczekiwanie na starcie)
1-05-03
169
201
500
6
6
87


Komentarze
Lukaszdevil
| 16:54 wtorek, 17 czerwca 2008 | linkuj Nieee... nie koniec pecha... szybkie zejście z trasy nadrobiłem dzisiaj :P I ja kapcia złapałem w drodze powrotnej z pracy. :P Oj peszek trzyma. Trzeba odczarować. ;)
Winq
| 12:36 wtorek, 17 czerwca 2008 | linkuj Aguś ma się tą pamięć ;-P
Aga
| 11:58 wtorek, 17 czerwca 2008 | linkuj Katane :D odwaga - z nią było różnie, czasami górę brała moja wybujała wyobraźnia ;)
wytrwałość - forma jako tako jest w porównaniu z zeszłym sezonem hehe. Jedynym mankamentem była techniczna trasa która momentami mocno przerastała moje możliwości :P
ukończenie - najpiękniejszy moment :D
i w ogóle - i w ogóle..... było zajebiaszczo ;))))

No opis szczegółowy musiał być, no bo jak to to tak można taki fajny wyścig nie opisywać :D
Ja też się bałam.... znaczy się kilka dni wcześniej przeczytałam na stronie że trasa nie ma być trudna technicznie, więc musiałam!!!! :D
Ja również dziękuję... za przesympatyczny komentarz!!!! :)
Mavic hehe póki nie przestanę trzaskać kilometrów na BS, moimi głównymi wyścigami będą maratony i maratony na orientację :)
Łukasz do mety to ja doszłam i dojechałam ;) oj jak mogłam zapomnieć o Twoim bidonie, już się poprawiłam ;)))
peszka coś miałeś w tą niedzielę...... ale za to limit nieszczęśliwych następstw na pewno już na ten rok wyczerpałeś :D
Krzysiek oj jak miło że o mnie pamiętasz ;)))))

POZDRAWIAM!!! ///SPAMERKA WŁASNEGO BLOGA :D
Winq
| 03:08 wtorek, 17 czerwca 2008 | linkuj Aga jestem z Ciebie dumny
Ty ze mnie też powinnaś być
Nareszcie znów napisałem jakiś komentarzyk :-)
Pozdro Skarbie ;-)
Lukaszdevil
| 23:29 poniedziałek, 16 czerwca 2008 | linkuj Dojechałaś do mety i to najważniejsze, nie wszystkim się udało. :P A do tego pudło... gratuluję. Trasa do łatwych nie należała jak zwykle u nas, więc dojechanie do mety to jest wyczyn.
Na drugim zdjęciu pięknie się prezentuje mój bidon, który czekał na Kite... mi już nie był potrzebny :(
mavic
| 22:42 poniedziałek, 16 czerwca 2008 | linkuj No GRATULUJĘ startu. Nie ważny jest wynik. Jak najwięcej startuj!!! Zwycięstwa w końcu same przyjdą.
katane
| 21:43 poniedziałek, 16 czerwca 2008 | linkuj gratulacje wielkie za odwagę, wytrwałość, chęci, ukończenie i w ogóle ...
super opis tak jakbym czytała swoje myśli podczas takiego ścigu heh
a ja tylko raz przejechałam się taką trasą i to 1 kółeczko po wyścigu innych bikerów zobaczyć co to znaczy XC raczej bym się nie odważyła na start (zero techniki i strach przed kamiorami i stromymi zjazdami po owych kamiorach o schodach już nie wspominając) ;)

no i najważniejsze satysfakcja i zadowolenie w 100% nawet Basco dumny ze swej 'spacerowerowej niani' ;)

pozdrawiam i życzę dalszych udanych startów i met!
Aga
| 19:49 poniedziałek, 16 czerwca 2008 | linkuj Van no a ciekawe kto to tak na mnie piszczy jak przyjdę i czeka pod drzwiami żeby grzecznemu pieskowi założyć kolczatkę ;)) wystarczy że usłyszy że biorę ją do ręki to przybiega, siada i się nadstawia :) hehe
a jak biegnie to przeważnie równa obok mnie, albo biegnie przodem - zauwazyłam że uwieblia singletracki ;)) zawsze jadę jego tempem, no chyba że mam z górki :D
vanhelsing
| 19:34 poniedziałek, 16 czerwca 2008 | linkuj hihi :D A Basco biedaczek jak musi latać za Tobą to płuc sobie nie wypluwa ? :D
Aga
| 17:55 poniedziałek, 16 czerwca 2008 | linkuj Damian mi nie wiele do szczęścia potrzeba ;)
Daniello W zeszłym roku bez treningu max puls jaki osiągałam to 191 i do tego ledwo co ciągłam!! Od tamtego czasu non stop jeżdżę i ten max puls przesunął się właśnie do obecnego 201 ;) Czyli reasumując, na pewno podwyższyłam wytrzymałość :)
pozdr ;)
daniello24
| 13:32 poniedziałek, 16 czerwca 2008 | linkuj A wiesz chyba dobrze o tym, że 240 to maksymalny możliwy puls u człowieka ? :P No to lepiej trenuj wydolność :D Ja muszę w końcu naprawić te swoje hamulce w góralu, bo ciągle tylko szosa, szosa i szosa ... ;)

pozdro
Aga
| 07:47 poniedziałek, 16 czerwca 2008 | linkuj Sebek oj skleroza skleroza ;)) o Koronowie Ci przypomnę ;)
Van o Ty brutalu :D Ja tu płucka wyprówałam i walczyłam o przetrwanie i mówisz że to się nie liczy? :D łeeeeeeeeeeeeeeeeeee ;)))))
Tomek no wisi wisi :))) wszystko wymienione mniej więcej zgodnie z planem, napęd cacy :) nie poddałam się, bo wytrzymałościowo było ok (aczkolwiek bardziej jeźdżę i "trenuje" pod maratony), po prostu techniki brakło :)
Darek wody, wody?? :D:D
Karola Basco to jest zawsze szczęśliwy w lesie, przybiegł do mnie bo widział że wcinam Marsa i tak usiadł i się na mnie patrzył słodko żebraczek jeden hehe :D
JPbike No ja na pierwszych zawodach XC to byłam zdyskwalifikowana za przekroczenie time, ale wtedy to pojechałam na nie bez kondycji, ze złym rowerem itd itd to w ogóle wtedy nie była jazda a teraz chociaż troszkę sobie pojeździłam... troszkę chociaż ;)))))))
Kosmacz oh... zapomniałam ;) miejsce no cóż... startowały trzy osoby w moje kategorii... Do jednej miałam 13 min. straty, a druga zrobiła jedno okrążenie, pewnie jakis defekt? Więc byłam..... 2 :P Ale gdyby startowało jeszcze z 8 lasek na pewno byłyby przede mną :P
Łukasz no wlasnie! ROZGRZEWKA!! PORZĄDNA ROZGRZEWKA!!!! a ja nie zrobiłam za porządnej :( chlip chlip :)

POZDRAWIAM!!!!!!!! I LECE DO PRACY KURCZE NO TIME EH BAJ BAJ :)
Pixon
| 00:41 poniedziałek, 16 czerwca 2008 | linkuj Nono już nowy napęd, rewelka ;]

Ja też mam tak w wyścigach, zanim mi się organizm rozgrzeje i przyzwyczai do wysiłku to już trzeba kończyć ;/
kosma100
| 23:30 niedziela, 15 czerwca 2008 | linkuj Dobrze, że się w końcu odważyłaś :)
Gratuluję i życzę wielu wspaniałych chwil na takich zawodach :)
P.S. Nie ważne miejsce ale które? ;D
Pozdrawiam ;)
JPbike
| 22:26 niedziela, 15 czerwca 2008 | linkuj Gratulacje za udział i dotarcie do mety - to jest najważniejsze :-)
Na pocieszenie dodam że ja na debiutanckich zawodach miałem stratę do lidera ... 25 minut :-)
karla76 | 22:02 niedziela, 15 czerwca 2008 | linkuj nooooooooooo!!!!!gratulacje Aguś "pękam z dumy",że sie nie poddałaś!!!Basco widać ,że też szczęśliwy!:)wielkie brava:)))
djk71
| 21:55 niedziela, 15 czerwca 2008 | linkuj Bardzo fajna relacja... czytając miałem wrażenie, że sam jadę, aż zadyszki dostałem...
tomalos
| 21:51 niedziela, 15 czerwca 2008 | linkuj super, że się nie poddałaś.

no teraz widzę, że z tyłu wisi XT :)
vanhelsing
| 21:48 niedziela, 15 czerwca 2008 | linkuj A tam zawody. Jest psiak i to się liczy :D Baasco :D
sebekfireman
| 21:36 niedziela, 15 czerwca 2008 | linkuj No tak - skleroza nie boli. Zapomniało mi się o tych zawodach :/
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!