Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16392.07 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.69 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w kategorii

T jak terenowe

Dystans całkowity:2744.89 km (w terenie 820.89 km; 29.91%)
Czas w ruchu:135:39
Średnia prędkość:18.35 km/h
Maksymalna prędkość:51.14 km/h
Maks. tętno maksymalne:205 (105 %)
Maks. tętno średnie:168 (86 %)
Suma kalorii:9035 kcal
Liczba aktywności:72
Średnio na aktywność:38.12 km i 2h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
25.50 km 0.00 km teren
01:30 h 17.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Na Stary Rynek

Środa, 6 maja 2015 · dodano: 07.05.2015 | Komentarze 0

Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
55.12 km 35.00 km teren
03:24 h 16.21 km/h:
Maks. pr.:43.51 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Czaplinek i okolice - kraina jeziorami, lasami i kociambrami płynąca ;) part II

Niedziela, 8 września 2013 · dodano: 10.09.2013 | Komentarze 1

Na niedzielę sięgnął się dłuższy wypad. Przed zawitaniem w to miejsce przypuszczałam, że dam radę zrobić setkę, później 70km. Ostateczne 50 km okazało się bardzo soczyste - wyciskające ze mnie resztki sił które zostały po... night biku :P.

Mój odwieczny plan na całodzienne kręcenie to co najmniej dwa śniadania. Tym razem nawet mój własny budzik, na który Kosmaczek zawsze wyzywała, nie dał rady mnie dobudzić ;). Ja to potrzebuje minimum te 6h snu :P
/4547842



Pierwszy atak na atrakcje to Zamek Drahim

W sumie z zewnątrz nic ciekawego prócz fajnego podjazdu i zjazdu po trawie, hehe :P. Podobno w środku ciekawiej, ale jakoś zwiedzanie za które muszę płacić nigdy mi się nie podobało - wolę zwiedzać "niewychuchane" miejsca :P. Nie wiem czy żałować czy nie, zgogluję, to się przekonam hehe, zdecydowanie wolałam pojeździć jak zwiedzać, bo słońce szybko zachodzi a ja lubię jazdę w ogrzewających promieniach słońca.

Krótka chwila leniuchowania nad jeziorkiem




W terenie jak zawsze mnóstwo kociambrów, jeden mini-podjazd gonił drugi, a zjazdy - po kamolcach bardzo fajne - oczywiście zawsze szybko się kończyły :). Żeby nie było, gdybym miała trochę lepszą formę to bym tak nie marudziła, ale jak się ma wyjechane 200km w tym roku no to sorry ;) sama wola, optymizm i jedno śniadanie :P nie napędza roweru ;), szkoda :P.



Ciekawym miejscem w terenie jest Wieża Pożarowa w... diabli wiedzą gdzie ;) - w dziczy pojezierza drawskiego, myślę że nie dalej jak 25km od Czaplinka haha :)


Widoki naprawdę przepiękne.


Mogłabym tam siedzieć pół dnia i wpatrywać się w ten pagórkowaty krajobraz, wymalowany na zielono, z
domieszką jezior, łąk i leśnych dróżek:).


Powrót na spontana przez łąkę... Na początku jak dla mnie hardkor - rzadko kiedy jeżdżę po takim niewyrównanym terenie więcej jak 100 metrów, jednak widoki jakie później towarzyszyły szybko wybiły z głowy marudzenie na obraną drogę - jazda pośród dziesiątek koni leniwie skubiących świeżą trawkę - to coś niezapomnianego!


Czas tutaj zatrzymuje się na chwilę i aż żal odjeżdżać!



Ten widok na kolejne km zostaje mi w głowie :). Takich grupek-stad koni mijaliśmy ze 3, może 4, ale na tym ogromnym terenie pewnie było ich jeszcze więcej...
Później trochę typowo leśnych dróżek, na moment teren się wypłaszczył, by za kilkaset metrów znowu powrócić na zjazdy i podjazdy po kocich łbach. Powrót do Czaplinka pod wiatr, pod górę i nie wiadomo jeszcze pod co :P.

Po dojechaniu do kwatery - ZGON :). Za mało śniadań, za mało uzupełniania kalorii w trakcie. Jak by tego było mało, pizza z pobliskiej pseudo-restauracji była czymś w rodzaju kapcia z gumiastym serem gouda zamiast mozarelli, a sosu pomidorowego na oczy nie widziała. W kubeczek z pseudo-sosami można było włożyć łyżkę i stała na baczność - że o smaku tegoż dzieła kulinarnego nie wspomnę - "no to się najadłam"...

Za to polecam pokoje gościnne Vitalis w Czaplinku. Pełne wyposażenie, łazienka w pokoju i przytulne pokoje w zapewne całkiem niedawno otwartym obiekcie. I to wszystko za rozsądną cenę.

Pogoda dopisała, polecam Czaplinek na weekend: czy to na rowering po za sezonem, czy na plażing lub kajaking w sezonie ;).

Na wieczór pozdrowerki dla PoKrzyśka co wygrał konkurs kto więcej pączków z piasku wpierdziuli ;))))).
Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
115.40 km 20.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

NADMORSKI ROWER

Środa, 1 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 1

ŚRODOW0-NOCNO-CZWARTKOWY NADMORSKI ROWER, BYŁO SUUUUPER, BO NA ROWERZE!!!!

Bydgoszcz - Sopot - Gdynia - Hel - Gdynia


W drodze wczeno-porannym ciapągiem do Gdańska


Z Gdańska, SKM'ką do Sopotu


Człowiek ma tak bliko do Sopotu, a tak rzadko tutaj bywa........





;)

cdn...
http://my.opera.com/agenciara/albums/showpic.dml?album=12380382&picture=161179192
Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
23.21 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:32.44 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

V Rowerowy Rajd Niepodległości - w obiektywie

Piątek, 11 listopada 2011 · dodano: 12.11.2011 | Komentarze 14

Jestem niedobra... ogłosiłam casting wśród "swoich" na mój numerek startowy no.16 na 2-3 tygodnie przed rajdem... adrenalina przy zapisach dodawała mi sił, jednak z dnia na dzień wiedziałam że tych sił mieć nie będę na taki dystans - niestety, nie przy tej pogodzie. W zeszłym roku cierpiałam z zimna na dłuższym "obiadowym" postoju, byłam, jestem i będę zmarzluchem :P Do tego dochodzą wszystkie inne bzdety typu brak kondycji itd itp etc etc...
W zamian za rezygnację :( z Rajdu Niepodległości (to byłby :( mój 4 rajd :( ) postanowiłam zaprząc legalnie do roweru pomocnika który był z tego powodu baaaardzo zadowolony - na trasę terenową, czyli Pomnik we Fordonie - Osielsko...

Pod pomnikiem Doliny Śmierci:


W drodze do Osielska:


w Osielsku - tutaj niestety pożegnałam grupkę wspaniałych rowerzystów i skręciłam w przeciwną stronę - do Jarużyna






Nazgulanto




Nazgul przebiegł 14,5km po czym wsiadł do auta, a ja nie dałam się do niego zapakować i wróciłam samotnie do domu :)

Dnia następnego - wizyta na pomniku:


niestety z żadnej strony pomnika ani na schódkach nie znalazłam Rajdowego znicza :(


Pogoda piękna, dużo słońca, uczestnicy jak zawsze w świetnych humorach, gratuluję wszystkim kondycji :-)

pozdrowerki.

Dane wyjazdu:
17.46 km 3.00 km teren
01:00 h 17.46 km/h:
Maks. pr.:45.42 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

5 lat minęło, jak jeden dzień...

Środa, 5 października 2011 · dodano: 05.10.2011 | Komentarze 11

Błonie - 4don.
Od Pana Mechanika Gazownika... jestem sknera i nie wydałam 2,60PLN na 50-minutową przejażdżkę w śmierdzącym haftobusie... wolę rower i przyrodę która czeka po wyjechaniu z centrum Bydgoszczy :)

przystanek no.1 - śluza




widok ze śluzy na park :P


pierwszy raz jechałam ścieżką tuż obok torów na trasie Bydgoszcz - Unisław etc... widać jaka mnie kiedyś ogarnęła monotonia i nie chciało się szukać nowych tras ;)




Stacja Bydgoszcz-Brdyujście... pierwsze postawienie na niej mojego roweru ;)


a stacja pusta... patrząc się w tory czułam jakbym wybierała się na jakąś wyprawę :)



pojeździłabym więcej, ale brak czasu i sił... ale już 11 listopada rajd niepodległości i dam z siebie wszystko :)

Jeśli chodzi o tytuł... po 5 latach wreszcie zmieniłam telefon... tak, to ten telefon, który kupiłam po ulewie w DG bo stary telefon zaniemógł ;) ja to jestem wierna ideałom hehe 5 lat... przebije mnie ktoś? :)

pozdrowerki ;)
Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
78.56 km 0.00 km teren
04:12 h 18.70 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Toruń

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 5

Nigdy nie przypuszczałam, że na trasie do Toronto będę pobijać swoje roczne rekordy ;-)
Siara i obciach!

Ale cel dzisiaj miałam szczytny, bo między innymi 1 i 2 października Zawody Psich zaprzęgów w Minikowie i do tego czasu trzeba się naumieć kondycyjnie nadążyć za własnym psem na rowerze :)))
Musiałam się sprawdzić, czy jest naprawdę ze mną tak źle jak myślę.

Wypadało odbębnić trening na wytrzymałość w tlenie i tak starałam się robić, póki kości na tyłku nie zastrajkowały na powrotnym 50'tym km i nie wiedziałam już jak mam wysiedzieć :D Wtedy to się wkurzyłam, wrzuciłam blat....... ale długo na siłówce nie pociągnęłam :( doooooooooooopa.

W Toronto odwiedziłam wystawę psów rasowych, chciałam kupić Nazgulowemu skórzaną smycz (chociaż i tak nie zasłużyłam aby mu kupić, bo ciągle goni te cholerne koty), może i dobrze że nie mieli czerwonej i nie kupiłam nic :P

Ostatnio to mam "szczęście" do owczarków uciekinierów - dzisiaj jeden zwiał komuś i wlazł na ring gdzie paradowały psy, szukał najwyraźniej kogoś to ruszyłam za psem w pogoń przy okazji spotykając nazgulowego Szkoleniowca który też szedł go złapać. Jak się później okazało facet poszedł po samochód a psa... zostawił - nie uwiązanego? Brawo :P

Nie chciało mi się jechać na starówkę bo w Toronto to jestem co tydzień, więc pojechałam do domu. Toronto całe rozkopane, masakra.

W Bydgoszczy chwilę postałam na moście na Wiśle i popatrzałam w nurt rzeki - niby nic a naprawdę można się zapatrzeć i zamarzyć :) Przejechałam się przez Stary Fordon, trochę między blokami szukać otwartego fastfooda ;) i nigdy bym nie pomyślała że coś mi podniesie ciśnienie we krwi w 5 sekund :P Już prawie dojeżdżam do kolejnego z nich. Chodnik zawalony ludźmi czekającymi na autobus, a po ścieżce rowerowej idą dwie panienki o kolorze włosów "bląd". Chwile wcześniej, na ścieżkę z lodziarni wjeżdżają dwa maluchy na rowerkach - daję po przednim hamulcu, który tak przeraźliwie piszczy, że mimo głośnej muzyki na uszach robię oczy jak żetony. Niemal zatrzymuję się metr od bujnych czupryn koloru "bląd", mówię przegrzecznie - przepraszam widzę jak czupryna koloru "bląd" macha ustami w moją stronę... nic nie słyszę, więc mówię "ścieżka rowerowa!!!" a widząc czupryny koloru "bląd" komentując coś nie schodzą z drogi dodaję jebitne słowo "HALO!!!".

Jestem wielka, DOTARŁO!!! :-)
Jestem wielka, bo miałam na uszach muzykę tak głośną, że wzrosło moje ego, poczułam się bardzo pewnie siebie. Normalnie pewnie bym te wiel-błąd'y musiała omijać po górce trawiastej, a tak zdobyłam się na odwagę aby pouczyć co niektórych.

Mam na to wywalone, nie mam już 15 lat aby wszystkie wybryki księżniczek tolerować. Może i trochę bardziej nerwowa się ostatnio zrobiłam, ale cóż, life is brutal.

później może wrzucę kilka fotek z wystawy, dzisiaj idę już spać, dobranoc!



4:10:50
av 138
max 173
hz 17% 0:43:54
fz 67% 2:50:13
pz 11% 0:29:42
Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
6.76 km 6.76 km teren
00:25 h 16.22 km/h:
Maks. pr.:32.73 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

z N

Niedziela, 7 listopada 2010 · dodano: 07.11.2010 | Komentarze 0

Mała niedzielna przejażdżka, a że za oknem zimno to tylko rundka po moim ukochanym lesie.
Już w czwartek IV Rowerowy Rajd Niepodległości... :-) już nie mogę się doczekać!


Dla Ciebie, pamiętam...


.

Dane wyjazdu:
5.93 km 5.93 km teren
00:18 h 19.77 km/h:
Maks. pr.:26.65 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Sled Dog Race - Przyłęki 2010

Niedziela, 10 października 2010 · dodano: 10.10.2010 | Komentarze 6

Ja się tak starałam a opis mi wcięło... ;P
napiszę jedno...
było mega mega mega rewelacyjnie!!!!






tegoroczne trofea Nazgulińskiego :P


ale żeby nie było pusto, przeklejam opis z forum:
Sled Dog Race - Przyłęki 2010
Pogoda - rewelacja,
organizacja & Organizatorzy - rewelacja
trasa - rewelacja
ludzie - pozytywni :)
Nazguliński - diabeł mający w sobie cząstkę psów północnych :D

Jak wystartowaliśmy, tak dopiero na 4km obudziłam się że jestem na rowerze w lesie, przede mną biegnie pies a tak w ogóle to to są zawody
Nazguliński tak wypruł na starcie że prędkość nie schodziła poniżej 20-24km/h w terenie, w oczach tylko zadek psa i 10 metrów w przód szybkie skanowanie podłoża... hamulce zaciskane w ekstremalnych momentach kiedy na zakrętach wydawał mi się że leży piach (piachu nie było) lub wydawało mi się że pies poprowadzi mnie przez nierówności - (a tak nie poprowadził ).
Dopiero na tym 4km doszło do mnie że o mało co połknęłam gumę do żucia, wypluć też nie było łatwo mimo że zwolnł tempo do 18km/h bo musiałam połknąć tę ślinę której nie łykałam z wrażenia i pędu
Zakręty wychodziły mu super, jakieś 95% skuteczności w reagowaniu na kierunki
Nie spodziewałam się, że mam takiego ynteligentnego wariata który chyba pokochał to co jego Pani Embarrassed Ani jednego wąchnięcia, nie dobiegnięcie do psa, ale była za to jedna odpowiedź na zaczepkę psa zza ogrodzenia i musiałam przychamować i wziąć go za szmaty, no ale wybaczam, całościowo pobiegł i zachowywał się 500% powyżej moich oczekiwań
Startowaliśmy dzisiaj po za konkursem (starty były w sobotę i w niedzielę - i te dwa czasy sumowane) i bardzo dziękuję Organizatorom za tę możliwość sprawdzenia się z psem na trasie :)
Jednym zdaniem, pierwszy start w BikeJoringu uważam oficjalnie za odbębniony! Big smile Marzenia się spełniają :)

Dane wyjazdu:
68.49 km 0.00 km teren
03:45 h 18.26 km/h:
Maks. pr.:42.27 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wyścigi Psich Zaprzęgów - Minikowo 2010

Niedziela, 3 października 2010 · dodano: 03.10.2010 | Komentarze 3

Wyścigi Psich Zaprzęgów w Minikowie pod Bydgoszczą mają swoją tradycję od co najmniej 2 lat. Może i więcej... nie wiem, ale zaraziłam się tym sportem mniej więcej 2 lata temu... A dlaczego...? to trzeba zobaczyć na własne oczy, aby się przekonać jaka magia towarzyszy w takich zawodach :)
Wyruszyłam z domu coś koło 10:30, oczywiście wybrałam rower, bo jak mam się mrozić w aucie (wysiadła całkowicie klima - i dobrze ;P) to wolę na rowerze :)
Jednak pogoda dzisiaj DOPISAŁA!!! :)))))
Pierwsze kilometry upływały przy dobrej muzyce, aż na Kamiennej na czerwonym świetle spotkałam watachę rowerzystów :) Wśród nich, jakiś obiektyw się we mnie wcelowuje, mam pewne podejrzenia czyj, ale kolor amortyzatora rowerzysty wzbudza zwątpienie ;)
Wreszcie kiedy zapaliło się zielone i podjechałam bliżej byłam 100% pewna że to ten Rowerowy Abstynent KITA :D Kita zrezygnował z wycieczki na Brdyujście i spontanicznie potowarzyszył mi, po drodze zwołując ekipę na wycieczkę do Minikowa ;-) Obstało jednak na tym, że dzisiaj robi regenerację po wczorajszym maratonie i odprowadza mnie jedynie do rogatek Bydgoszczy, a jedynie Łukasz Diabeł miał ochotę się przejechać :)
Z Kruszyna do Minikowa jakieś 3km z wiatrem... no no ale i tak formy trochę zbrakło pod górkę ;)
W Minikowie zawitaliśmy coś po 12'stej i niestety obejrzeliśmy starty kilku zawodników :-( Ale i tak było warto bo te uśmiechnięte mordy które czekają na start mile się ogląda :)
najmłodsza kadra!




W między czasie uścisk dłoni Prezesa (a właściwie dwóch ;) ) z Kotliny Kłodzkiej ;) który by mnie najchętniej powiesił za tego perfidnego sms'a z opóźnionymi pozdrowieniami, którego wysyłałam 200 metrów dalej spoglądając czy na pewno mnie oczy nie mylą bo na 100% nie byłam pewna ;-)))
Współczuję okrutnie takiego powrotu do domu z przygodami...








młody narybek psi ;)
AKITA, który próbował zjeść mi rękawiczkę ale po szczenięcych wariactwach z Nazgulem wiedziałam jak ułożyć rękę żeby zrezygnował i zajął się relaksowaniem przy mizianiu pod szyjką ;)


Nuka, Nanuk, Daisy ;)


wysyłają 3 skrajnie różne spojrzenia :))


zaprzęg na mecie :) ciekawe jak to jest na tych hulajnogach z tyloma psami....


GO GO GO






Jako że została już tylko dekoracja, zwinęliśmy się bo czas naglił Łukasza i pojechaliśmy nówką ścieżką rowerową prowadzącą na Osową Górę... suuuupeeeer :)

Spontan to był dzisiaj na maxa :)




Powrót pod wiatr, przed PKP pożegnanie z Łukaszem i powrót na lajcie z trenażerowym nawykiem do którego tęsknię - 90 obrotów żeby mi ten dzisiejszy wypad wyszedł na dobre :)

Pozdrawiam,
Agnieszka.

P.S. Za tydzień zawody w Przyłękach... na pewno będę :) I możliwe, że spróbujemy swoich sił po za konkursem w BJ :)

Dane wyjazdu:
38.69 km 5.00 km teren
02:20 h 16.58 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:173 ( 13%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Inspiracja Kosmata :-)

Poniedziałek, 13 września 2010 · dodano: 13.09.2010 | Komentarze 5

Tak sobie rano przeglądam BS i widzę wpis Monii...
poczułam się trochę nieswojo, że ja też jestem rowerowy abstynent i wypadałoby również posiedzieć w siodełku.
A nadarzyła się idealna okazja, bo kluczyki od laluni zaginęły podczas wczorajszego grzybobrania, niekoniecznie w lesie (schowałam je).

Tak więc dzisiaj przejażdżka do Dobrcza w celach wielce szczytnych, które mogły poczekać do jutra, ale jutro rowerowo wtedy by nie było :)
Puls zadziwiająco niski, ale taka również była średnia prędkość. To nic, szczyt mojej formy już dawno minął, ale radość z jazdy - bezcenna. Kocham to :)

Strzelce Dolne, po święcie śliwki:


powodziowo... ale bardzo klimatycznie, no prócz specyficznego zapachu zgnilizny:


woda już w większości opadła, ale i tak nie miałam ochoty moczyć nypli (fuj)


kościół w Dobrczu:


Borówno:


Borówno again:


diabolo michu:


Przychodzisz na ten świat, i nie zabierasz nic ze sobą, postaw jakiś piękny ślad, by można iść za Tobą:


w życiu nie ma letko, ale znajdą się dobrzy ludzie co przeniosą zbłądzonego ślimaka na świeżutką trawkę po zrobieniu zdjęcia ze środka drogi ;-)


a na koniec owocne grzybobranie :)


szukam dawcy wątroby ;P


Pozdrawiam,
Agnieszka.

1:33:48
av 139
max 173
1698
27%
56%
15%
Kategoria T jak terenowe