Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16392.07 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.69 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:363.80 km (w terenie 120.00 km; 32.99%)
Czas w ruchu:11:48
Średnia prędkość:18.07 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:51.97 km i 2h 57m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
80.00 km 0.00 km teren
04:39 h 17.20 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Powrót z Azymut Orient rowerem

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 05.08.2014 | Komentarze 0

Brzeziny - Świecie - dom :)
Kategoria łańcuch nr 1


Dane wyjazdu:
35.00 km 0.00 km teren
01:43 h 20.39 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Powrót znad morza - dojazd na Azymut Orient

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 05.08.2014 | Komentarze 0

Sobieszewo - Pruszcz Gdański
Laskowice Pomorskie - Brzeziny
Kategoria łańcuch nr 1


Dane wyjazdu:
70.00 km 50.00 km teren
04:03 h 17.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Azymut Orient

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 05.08.2014 | Komentarze 0

Azymut Orient, a do towarzystwa do nocnego orientowania się w lesie ...Diabelskie Moce na l'a pier'niku ;-)

Powrót na metę ok 1 w nocy :).


Dane wyjazdu:
28.20 km 0.00 km teren
01:23 h 20.39 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Nad morze :)

Piątek, 25 lipca 2014 · dodano: 05.08.2014 | Komentarze 0

Dom - Bdg Wschód
Pruszcz Gdański - Sobieszew
Kategoria łańcuch nr 1


Dane wyjazdu:
17.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kapcioszek pod domem.

Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 0

Coś o rudej suce, od dwóch przemiłych Pań :).

Warto obejrzeć do końca!!! 



https://www.youtube.com/watch?v=VE2uCRwY5vw&feature=player_detailpage
Kategoria łańcuch nr 1


Dane wyjazdu:
109.60 km 70.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Maraton na Orientację - SZAGA

Wtorek, 15 lipca 2014 · dodano: 15.07.2014 | Komentarze 1

Bardzo fajna impreza na orientację.
Przepiękne tereny do jazdy.

Tylko gdyby nie te dwa niedziałające promy... nie musiałabym kosztem zdobycia trzech PK naginać do mostu na Wronki...
Tak ot... "zaryzykowałam" pojechanie z pierwszego nieczynnego promu na drugi, który "miał" być czynny. No właśnie, miał...
Eh... strasznie było mi smutno. Przyjechałam poszukać PK, a nie nabijać bezsensownie km po asfalcie :(((((. Wniosków z tejże sytuacji jeszcze nie potrafię wyciągnąć. Póki co, nasuwa mi się tylko jeden - "Pan Kazio i Pan Mietek, co to lotoją promem, w soboty wolo leżeć bykiem na ploży, zomiost tyle rowerów wozić. Imprezy im się zochcioło w środku lata, to se niech sami radzo"....




Ale do rzeczy.
Na bazę docieram z ogromnym opóźnieniem. Miałam jechać 2 godziny, jechałam z 3,5. Po prostu bomba!
Na miejscu, ni stąd ni zowąd spotykam... jak zawsze ostatnio... ;-) Darka vel. Djk71. Ktoś tu się porządnie rozjeździł :).


Start TR150 - o północy! A ja idę spać, dobranoc ;)




Moja trasa - TR100 - startowała o godzinie 9:00. Czuję się w miarę na siłach, aby zrobić dzisiaj setkę. Pogoda piękna, jedzenie upchane po wszelkich zakamarkach, rower odpicowany (wymieniony napęd), więc... czegoż chcieć więcej? A no... wypadałoby jeszcze nie przegapić odprawy ;-). O, udało mi się ją przegapić..., będąc w sklepie? :). Jednak Org był na tyle miły, że zrobił dla mnie mini-prywatną odprawę - DZIĘKUJĘ!!!
Pada magiczne słowo START i... nigdzie mi się nie śpieszy :). Mam 12h czasu, na zrobienie sety - spoko, luzik, damy radę :).


Na pierwszy ogień idzie
PK2. Proszę o wybaczenie za brak opisów PK, ale jeszcze są w aucie razem z mapnikiem ;-). Na punkt docieram bezbłędnie. O dziwo, chwilę po mnie docierają biegacze - no no no, brawo!!!




Przepiękne zielone miejsce :).






Na drugi ogień zmierzam na...
PK8. Punkt przy brzegu jeziora. Wyjeżdżając, wpakowuję się w jakąś drogę na 8mkę z powalonym drzewem, kilkoma "chaszczami" na drodze. Myślę sobie: "oho, nie będzie ten rajdzik taki miły ;-)". Długa prosta, zakręt "w lewo" i docieram do punktu, rozmyślając czy to tu, czy 80m dalej wg licznika. Ktoś mówi, że to jednak tu :). Schodzę więc nad brzeg jeziora i... nie ma... No cóż, trzeba się trochę naszukać PK, bo widzę, że schowane. Punkt został skryty w drugi zakamarek, przy którym stałam i... rozmyślałam gdzieżby tu szukać punktu ;-).


Kto nie widzi punktu, ten trąba ;-)




Kolejny PK, to PK6 - wiadukt kolejowy.
Na punkt prowadzi piękna asfaltowa droga. Delektuję się przepiękną pogodą i radością ze zdobywania "szybkich" punktów :).

"Ta linia kolejowa to na pewno za kilka km będzie miała coś w spólnego z moim punktem" :)




I o to jest - Wiadukt Kolejowy.




Chciałabym wszystkim TR150 podziękować za wydeptanie ścieżki przez pokrzywy prowadzącej pod lampion :-). Niektórym już podziękowałam osobiście ;-).





Spoglądam w mapę i... CHCE MI SIĘ TERENU, WIĘC JADĘ. Kompas ładnie działa, więc pcham się bodajże na północ. Niestety, moja terenowa sielanka kończy się po kilkuset metrach za sprawą znaku "teren prywatny". Nie rozdrabniając się, cofam się do asfaltu i pędzę na PK4.

W takich pięknych okolicznościach pogody i przyrody było mi dane jeździć :).







PK4 - dąb na skarpie.
Ten punkt dał mi po prostu DO WIWATU. Wjeżdżałam dobrą drogą, jednak w jej połowie pojawiło się skrzyżowanie którego nie było na mapie i...... wedle mojego super kompasu za całe 19,99zł, który wcześniej tego dnia sprawił mi psikusa w postaci nie pokazania białej "dupki" na słońceo godzinie 12:00, skręciłam w nie tę drogę, którą powinnam i... w efekcie czego........ na poszukiwania punktu 4'tego straciłam uwaga... 70minut. W sumie już 2x wycofywałam się ze zdobycia się go, jednak "wewnętrzne coś" nie pozwoliło mi odjechać bez niego... No wariatka jestem no, nie potrafię opuszczać miejsca przy PK, jeśli wiem, że jestem niedaleko niego... Wreszcie napotykam znak, który widziałam wcześniej na mojej drodze "droga pożarowa" i stwierdziłam, że to na pewno tu. Nieopodal, stoi parka rowerzystów - oj, chyba moje męki wreszcie się skończą - JEST! Dąb na skarpie, był dla mnie... dębem nad brzegiem :P. Szukałam kompletnie innego "wyglądu" okolic PK... Szukałam wysokiej skarpy, a nie wielkiego, ogromnego, dębu nad brzegiem Warty :P

Piaszczystym terenem udaję się na prom w Chojnie, aby przeprawić się na drugi brzeg. Niestety, po przesympatycznej jeździe na azymut przez późniejszy przepiękny las, przydarza mi się niemiła niespodzianka...

PROM JEST NIECZYNNY.



Zanim ogarnęłam sytuację, chwilę czekałam nad brzegiem, później rozlegały się odgłosy "haaaalllooo"... po czym... postanowiłam odczytać tablicę informacyjną promu. Na niej jak byk napisane - sobota do 15:00. Była godzina ok. 13:00. Wracając do roweru, natykam się na kawałeczek kartki B5 przyklejonej na bramce o awarii promu... Szybki telefon do Orga - drugi prom jest w Wartosławiu. Rozmawiam o opcjach z osobami, z którymi spotkałam się na PK4 i przytakuję, że kto nie ryzykuje, ten się nie bawi ;-).

Wyjazd z Chojny...




No to moja zabawa w poszukiwanie drugiego promu kosztowała mnie......




... przeczytaniem karteczki w Wartosławiu na budce - AWARIA PROMU.



W tym momencie ręce i nogi mi opadły. Zafundowałam sobie ponad 20km "odcinka specjalnego" bez zdobywania punktów. Przecież na most do Świerakowa nie opłaca się już nadrabiać drogi... :(.
Staram się pocieszać. Że jest piękna pogoda (na "plus"), że siedziałabym teraz w pracy (ooo wolałabym siedzieć w pracy, jak poginać "puste km, bez zdobywania PK, w końcu po to tu przyjechałam, szukać PUNKTÓW!!!! :-( na "minus" )... Jako, że "+" i "-" daje minus :), szukam kolejnych plusów. Chociaż ile bym ich nie wynalazła, w serduchu pozostaje mały minusik za "puste km"...
A dlaczego? A no kondycja moja jest dość ograniczona i dodatkowe km automatycznie skróciły mi kilometraż na super zabawę w poszukiwanie punktów. Wielka, wielka szkoda... :-(

Przejazd przez Wronki i dojazd w okolice ok. 1km od PK11 odbył się oczywiście z pomocą mapy w telefonie. Dalej WRESZCIE mogłam delektować się jazdą na orientację i wrócił mi wreszcie humor :). Oczywiście musiałam to "uczcić" poprzez wspinaczkę na nie tą górkę co trzeba... a co tam, po co patrzeć na mapę, po której stronie drogi jest kropeczka??? :P

Zadowolona, z PK11 uciekam na:
PK5. Większej górki Orgowie znaleźć pewnie już nie mogli :P. Wdrapanie się na szczyt moje tętno na pewno wprowadza na wysokie częstotliwości ;-). Postanawiam zarządzić konsumpcję dodatkowej dawki energii i... po kilkunastu minutach mam ochotę zrobić jeszcze zachodnią stronę mapy, lekką nogą... ulalala! :D

Śmigam zatem na PK3 - skrzyżowanie dróg. Słyszę, jak łańcuch zaczyna mi grać melodie których moje uszy nie cierpią. Mały telefon i umawiam się na dostarczenie na niebieski szklak/ew. skrzyżowanie w Sierakowie mojego Rohloffa. Za co baaaardzo baaaaaardzo mocno dziękuję!!!!!! W sumie to tyle godzin na rowerze odbiera mi logiczne myślenie i zamiast POPROSIĆ o dowiezienie rohloffa, od razu przechodzę do sedna tematu jakby nigdy nic :P. Mózg zlasowany :P.

Zjeżdżam na
PK1 mostek. Droga przepięknymi szerokimi duktami. Mosteczkiem okazał się baaardzo mały mosteczek ;-). Mijam go na ok. 6 metrów, po czym naciskam klamki... ooo.... jest punkt :).

Jako, iż mam ochotę na jeszcze 2 punkty, decyzji o zjeździe na metę nie podejmuję :). W międzyczasie w drodze do miasta spotykam się z Miłym Kurierem, który dostarcza mi "paczkę z Rohloffem" :)))). Tylko dziwne, że nie po nocy? ;-) ;-) ;-) Międzyczasie dochodzi do mnie wiadomość, że po zachodniej stronie nie mam dwóch punktów do zaliczenia a... trzy. No to obieram taktykę. Na "dzień dobry 9 i 10", a jak dam radę to i 14.

Drogi prowadzące na punkty - cudowne!

PK9 - dostaję się tam przepięknym czerwonym szlakiem i bardzo fajną drogą. Już nawet nie pamiętam jaki był to punkt, bo wszystkie trzy nad wodą :P. Chyba był to punkt z wodą, gdzie trza było zejść na dół do dziewczyn :).

PK10 - wiedziałam, że nie leży w miejscu gdzie jest narysowany na mapie... szukałam go za daleko jednak... znalazłam go. :) Niemalże przy samym "czubku" jeziora stojąc do niego tyłem i obracając się :).


W drodze na PK14 :). Uszasty robił za fotomodela znakomicie :).




PK14 to małe pomieszanie z poplątaniem.... zaczynam robić się głodna, ZNOWU wjeżdżam w drogę, w którą nie powinnam wjechać (powinnam pojechać z 200m dalej!!!), cofam się, spotykam harcerzy i odpowiadam na "CZUWAJ!". :) Wjeżdżam w kolejną przeicnkę - jest górka! A Harcerze... Harcerze to wychodzili z tej drogi, która też prowadziła na PK, a nie było jej na mapie. :P

Na PK14




No to szczęśliwa i zadowolona z siebie mogę dumnie jechać na metę. Na liczniku coś ponad 100km... nieźle :). Pogoda sprzyja, tylko nagle zaczyna łapać mnie ból ramion. Norma od niewyjeżdżenia tego na rowerze... Turlam się więc bezwładnie z asfaltowych górek po odpowiednim rozpędzeniu się, kręcę "na zapas", żeby pojeździć bez pedałowania... i nawet na koniec wybieram skrót na Świeraków... a tam takie widoczki:






Jednym zdaniem, GDYBY NIE TEN ODCINEK SPECJALNY PRZEZ WRONKI - byłoby cudownie!!! :)

Pozdrawiam :).

P.S. Pierwsza setka w tym roku pękła ;-). Po 11stu miesiącach od ostatniej :P.


Dane wyjazdu:
24.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

...

Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 05.08.2014 | Komentarze 0

///brakujące 24km. Niestety nie kasowałam w poszczególne dni danych w liczniku.
Kategoria łańcuch nr 1