Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16392.07 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.69 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w kategorii

T jak terenowe

Dystans całkowity:2744.89 km (w terenie 820.89 km; 29.91%)
Czas w ruchu:135:39
Średnia prędkość:18.35 km/h
Maksymalna prędkość:51.14 km/h
Maks. tętno maksymalne:205 (105 %)
Maks. tętno średnie:168 (86 %)
Suma kalorii:9035 kcal
Liczba aktywności:72
Średnio na aktywność:38.12 km i 2h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
2.00 km 2.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Amore bez ciśnienia pomidore :P

Sobota, 7 sierpnia 2010 · dodano: 08.08.2010 | Komentarze 4

Plan był na większą wieczorną pętelkę, ale po przejściu pieszo przez osiedle i wsiadając na rower brzdękło mi co nieco z przodu :P
Amore pomidore od bikeorientu zrzucił z siebie cały bagaż powietrza :P

Nazguliński uhahaniec lata jak torpeda, obwąchuje coś w trawie a za chwile leci i zastanawiam się czy ogon w szprychy mu się nie wplącze przez ten pęd powietrza ;) Trzeba go tego oduczyć stanowczo ale nie chce się schodzić z roweru ;P Ah ci faceci jak poczują że baba nie trzyma ich krótko to mają wszystko gdzieś ;P

pozdrowerki,
Aga.

Dane wyjazdu:
17.21 km 0.00 km teren
01:00 h 17.21 km/h:
Maks. pr.:31.08 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Myślęcinek

Niedziela, 28 lutego 2010 · dodano: 28.02.2010 | Komentarze 1

Wróciwszy z placu sprzedałam psa i od razu wyszłam na rower :)
Szosą do Myślęcinka, z lekka z wiaterkiem, bardzo przyjemnie, słońca dzisiaj było bardzo dużo!!
Zabawy z owczarkami Bandziorem i Bejem.
powrót już pod wiatr :P
Ale też było ok ;)
PZDR
Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
19.20 km 19.20 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kujawia Orient - Bydgoszcz :-)

Niedziela, 15 listopada 2009 · dodano: 15.11.2009 | Komentarze 6

Kujawia Orient odsłona no.1 :-)

Dzisiaj odbył się pierwszy rajd na orientacje pod osłoną Kujawii.
Zostaliśmy zaproszeni do lasów na glinach. Myśleć byłoby można że będzie to przytulny oriencik z punkciku do punkciku, ale w rzeczywistości było inaczej........ w końcu nie daleko pada jabłko od jabłoni: KujawiaXC -> KujawiaOrientXC :D:D:D:D




no to od początku ;D
Pogoda piękna, stawiło się na starcie ok. 25 osób, niestety bez VIP'a Sebka który nie miał możliwości dotrzeć na Kujawię ;>. Na pewno dostałbyś wyróżnienie, chociażby słowne ;) za zawodnika z najdalszej miejscowości hehe :)))
Kiedy usłyszeliśmy magiczne "start", zauważyłam że przednie koło źle założyłam - nie działał licznik :D Wszyscy ruszyli a ja... serwis, przekładka i dopiero mogłam ruszać, przecież na oriencie bez licznika ani rusz! :D
Odnajdując arcy prze-trudny pierwszy PK, znowuż nastawiałam nadajnik i magnesik w kole, więc minutki cenne leciały a przede mną 9 PK :P
Mapka 1:50 000 hmmm w którą teraz stronę? Wcześniej było łatwo bo po prostej, a tu teraz trzeba myśleć gdzie wschód, gdzie zachód ;)
Ruszyłam zatem i jakoś udało mi się odnajdować kolejne PK :) Czasami brakowało wielu dróg na mapie, przez co dużo się wahałam którędy jechać, ale jak już pojechałam na "czuja" po tych DŁUGICH (!!!!) rozmyśleniach to zawsze dobrze :)
Najwięcej wahań przysporzył mi PK, przy rozwidleniu dróg, jeden z pierwszych; punkt na polanie; oraz... ten na wzgórzu dzięki któremu zrezygnowałam i zaczęłam rozmyślać że czas do mety zasuwać a nie pierd...pierdziulić się z moją kiepską orientacją w terenie w dodatku po wzgórzach ;D Objechałam ich chyba z 4 i nie widziałam PK :(((( Czułam się jak pijany zając nie wiedzący na co ma jeszcze wjechać (wysokiego!!) :P Ze względu na czas, zrezygnowałam z PK9, jak się później okazało troszkę nie słusznie. Dojazd do PK7 - ostatniego na mojej mapie, to wielki freestyle ;D To w prawo, pod górkę, z górki na butach na pazurki, w lewo... w chaszcze, chaszcze, chaszcze... przy płocie od szosy no.5.... ale przez chaszcze, chaszcze....... czyżby już droga? o JEST PUNKT!!! Punkt leżący przy przecince, no to BUCH! w przecinke, będzie krócej ];->
Przecinka jednak szybko się skończyła i kolejne 0,5km pokonałam w ślimaczym tempie po lesie i nie rzadko w chaszczach z buta ;D Ale za te "ułatwienia" bylam zła! :D
Na mecie zjawiłam się jako pierwsza z kobit ale... z zaliczonymi 8 PK ;-) Gdybym tylko nie zrezygnowała z szukania pozostałych PK, to na pewno dojachałabym mniej więcej tak samo jak Gosia, tudzież może z 20 min później ;-)

Ogromne gratulacje za zalatującą harpaganem trasę dla Kity :D Nie było łatwo, (tereny bardzo interwałowe), punkciki trzeba było sobie czasami dobrze skojażyć, ale to jest właśnie piękne w orientacji :)
Oficjalnie zajęłam zaszczytne II miejsce z czego bardzo się cieszę bo sama sobie na nie zapracowałam (jechałam sama) :-))

Myślę że był to jeden z ostatnich wypadów rowerowych w tym roku.
Odbębnię jeszcze coś w grudniu i niedługo wiosna ;-)

Pozdrawiam!!!

Dane wyjazdu:
3.50 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kto nie ma w głowie ten... zdejmuje micha ze sciany i ma w nogach :)

Czwartek, 13 sierpnia 2009 · dodano: 13.08.2009 | Komentarze 14

Bo...
"Miłości trzeba szukać wszędzie, nawet za cenę długich godzin, dni, i tygodni smutku i rozczarowań." //—Paulo Coelho
;)

Dzisiaj dystans na moje kochane ;p stanowisko pracy - po pracy... gdyż znowu czegoś zapomniałam wziąć, tym razem telefonu :P Chyba ci ochroniarze to mnie kiedyś przez płot zaczną kazać skakać :D

Jutro jadę do Łodzi... pierwszy raz w życiu nie zahaczając o BikeOrient! Ale do zobaczenia w przyszłym roku na pewno! :)

nadal brak licznika :(

pozdrawiamy, Aga, Biały Miś i Nazgul ;-)



Dane wyjazdu:
74.93 km 45.00 km teren
04:20 h 17.29 km/h:
Maks. pr.:43.41 km/h
Temperatura:
HR max:205 (105%)
HR avg:168 ( 86%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Spektakularna (moja) porażka - Metropolia MTB Maraton.

Niedziela, 12 lipca 2009 · dodano: 12.07.2009 | Komentarze 15

Zapowiadało się całkiem fajnie, 55km w terenie w lasach na glinkach.
Początkowo dawałam z siebie 95% możliwości i te marne 5% zadecydowały o dalszej kolei rzeczy. A szło mi uważam że ZAJEBIŚCIE!!!!!!!!
Zgubiłam się na ok. 11kilometrze, jadąc w myśl "droga z pierwszeństwem", czyli po szerokiej CZARNEJ leśnej drodze, zakręcającej agrafką w lewo, gdzie wjazd "na wprost" wydawał mi się niemożliwy bo wyglądał jak by nikt tam nie jechał. Zła ocena sytuacji, nie spojżenie się na drzewa, jedna chwila, jeden moment przeważył o dalszej jeździe :( Nadrobiłam myślę od 4 do 6km na górzystej i interwałowej prostej i kolejne 2km naprowadzona na trasę którą już jechałam :(
Dojeżdżając do bufetu (29km z mojego licznika - jeśli ktoś wie na którym km był bufet to bardzo proszę o informacje!!!!!!!) ździwione miny ludzi mi nie pomagają. Z optymizmem ruszam dalej, podobno 40km przede mną :( Niestety po pół km padła mi psycha, (dość mocny teren!!!!) a po kolejnych 2,5km widząc przed sobą ogromne interwałowe wzniesienia postanowiłam zjechać na główną drogę :( Nie wytrzymałam psychicznie presji zgubienia się (sic!!!!!!), nadrobienia km, samotnej jazdy, 40km przed sobą i nieznanej liczby limitu czasowego i wytrzymałość swojego organizmu w gonieniu do mety byle szybko! Do tego dochodziła obawa o jakąkolwiek złość na mnie za to, że nie zadzwoniłam by poinformować o zaistniałej sytuacji - organizator miał "nieczynne z jakichkolwiek powodów" telefony. Ogólnie jedna wielka porażka, nie wytrzymałam presji jaka na mnie ciążyła :((((((((
Zjeżdżając na główną drogę, oczywiście pojechałam w złą stronę - w stronę Pieczysk. Pytając o drogę nawrociłam się, po drodze napotkałam Orga jadącego na quadzie - nie miał wesołej miny, a ja miałam doła - nie dość że jadę "nieregulaminowo" to jeszcze nie potrafię odbierać sygnałów z zewnątrz - tj. znaków na drzewach.

smutny grubasek na mecie


Na mecie wyjaśnienia.
Losowanie nagród i samotnie, depresyjnie do domu.
maraton:43,71km
time??
av ok 16,x

2:49
168
205
3703
0% 0:01:23
10% - 0:17:04
88% - 2:30:30

Dane wyjazdu:
43.33 km 36.00 km teren
02:23 h 18.18 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

lans w terenie

Niedziela, 5 lipca 2009 · dodano: 05.07.2009 | Komentarze 0

Miała być seta do Żnina, ale spłoszył mnie wiatr i czarne chmury nadciągające z miejsca spotkania... wymiękłam ;) Z resztą zostałam rano poinformowana że dzisiaj zapowiada się deszczowo-burzowa pogoda ;(
Stwierdziłam, że jak już moknąć, to wypadałoby mieć blisko do domu... zatem zapuścilam się skrótami na Ostromecko bo dawno tam nie byłam :P, a później poczochrałam się w terenie między Starym Fordonem a Strzelcami Dolnymi. Fajne fotki mam, ale nie mam jak wstawić bo mój komp nie działa a na tym padle pod Vistą nic nie działa ;/
Nie mniej jednak raczyłam się dzisiaj dużo w terenie, podjazd na Strzelce Górne, później terenem w las, później znowu las, na czarny szlak, z góry i szoską od Zamczyska do domu.
Kilka małych deszczyków mnie dopadło ale było ok. Rower nadaje się do gruntownego serwisu, ale jak tu się do niego dobrać na balkonie jak non stop pada hmmm...
Pozdr :P
Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
36.50 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

IV OTWARTE MISTRZOSTWA BYDGOSZCZ - THULE CUP 2009

Niedziela, 21 czerwca 2009 · dodano: 21.06.2009 | Komentarze 23

jestem wieśniakiem mów mi Elvis
fajnym cieniasem mów mi Elvis
super cykorem mów mi Elvis
jestem potworem ;P


No tak, jeżeli ktoś jest obdarzony takim talentem jak ja, to ma super fajną przygodę na pobudkę...
Wchodzę sobie rano do kuchni, rodzina robi już sobie śniadanie. Jak codzień, sięgam po jakieś jogurcicho, ryż czy cokolwiek do zjedzenia. Wyjmuję z lodówki najlepszy - ryż z toffi - tylko jeden był w sklepie :) Otwieram wieczko - wkladam na 20 sekund do mikrofalówki... i rozpędzam się do mojego pokoju po łyżeczkę by ją umyć... Wracam, i co widzę? Mój ryż z polewą toffi SIĘ PALI!!!!!! Skandal!!!
Szybka akcja wyciągnięcia i pod wodę - mój pyszny ryż! ;-P
Sprawcą domowego pożaru było... niedokładne otworzenie wieczka ;/ Paskudstwo było tak mocno z jednej strony przygrzane, że po prostu nawet nie skumałam że może te 2 centymetry kwadratowe w czymś przeszkadzać. Nie skumałam tego z włożeniem do mikrofali, bo zawsze wszystko dokładnie obdzieram, a teraz jakoś nie wiem... nie rzuciło mi się w moje zaspane oczy to ustrojstwo ;P
No nic, po ognistym poranku, bez zjedzonego ulubionego ryżu, zabrałam się za zwijanie się na imprezkę jaką były mistrzostwa bydg. Thule Cup. Mialam nadzieję że wystartuję, pojechałam na traskę, ale po jakimś czasie stwierdziłam że to nie dl amnie ;)
Nie jestem kaskaderem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ;-(((((
Przy okazji, poznałam new bikestatowicza Pichulca, który mnie w terenie załamywał swoimi "nie-umiejętnościami" i w ogóle jestem jakiś ewidentny przykład na to, że po prostu mam za dużą wyobraźnię żeby uprawiać XC :P:p:P

Dwa bałwany które na nas charczały ;P To pewnie te same, które 2 lata temu chciały ukraść mi rower :P:P


Sesja w lesie






Do biegu, gotowi, start ;)


Jeden z największych hardcorów na trasie!!!!!!!!!!!!!!! Uwierzcie bądź nie, ale nawet dziewczyny po tym zjeźdżały O.o









Ta sesyjka bardzo przypadła mi do gustu :)




Szkoda pędziwiatr :D


Kita pędziwiatr :D




Akita Amerykańska - przesympatyczna Ratowniczka ;) Na nie-szczęscie nie musiała nikogo lizać - cucić ;)


wielce misiasta :) Siersciuche miała tak mięciutką że mogłoby się ją głaskać i głaskać... :)))))))))))))))))









Dekorowanie zwycięzców przez naszego Olimpijczyka Marka Leśniewskiego :)


mastersi bodajże :)


Najstarszy uczestnik - rocznik 1953 :) Pierwszy i ostatni w swojej kategorii wiekowej :)


zwycięska uczelnia


Na koniec polecieliśmy jeszcze wszamać kebaba wege na powitaniu wakacji na Różopolu i szoską od Zamczyska do domu. Ostatnio często wracam terenem wzdłóz doliny śmierci - lubię się masakrować przez tamtejsze pola i piaski i zjeżdżać z tamtejszych pagórków - to takie przygotowanie psycho-fizyczne do BO ;)

Pozdrawiam ;)

LINK DO PEŁNEJ GALERII ZDJĘĆ NA PICASSIE:
http://picasaweb.google.com/agenciara69/IVOtwarteMistrzostwaBydgoszczy#

Dane wyjazdu:
24.69 km 0.00 km teren
01:27 h 17.03 km/h:
Maks. pr.:36.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Lubię Żołędziówkę... pokonywać z buta ;)

Piątek, 19 czerwca 2009 · dodano: 19.06.2009 | Komentarze 0

Dzisiaj przez Bydgoszcz przeszła straszliwa ulewa, niemalże taka, jaką kiedyś przeżywałam w DG z Moniką... wielce współczułam wszystkim rowerzystom, których obserwowałam z zaparkowanego samochodu - nie dało się jechać, wycieraczki nie nadążały odbierać wody, a przednia szyba jak później się spostrzegłam poprzez ekspresowe zaparowanie dodatkowo ograniczyła widoczność! Podobno w Oplach tak jest, że przednia szyba lubi parować, nie wiem, nie znam się, ale nim się skapnęłam że to para ujechałam kilkaset metrów w tych ekstremalnych warunkach z oczami przy szybie ;) hehehe człowiek uczy się całe życie ;)
Wreszcie moglam sobie "legalnie" pojeździć po kałużach.... lubię w taką pogodę jeździć blachosmrodem ;)
NO ale że jest to blog rowerowy, to napiszę, że dzisiaj odebralam dwa plakaty promujący wielką masę krytyczną w Bydgosczy, która 27 czerwca przejedzie przez nasze miasto pod eskortą policji. Jej hasło to "bezpieczne wakacje". Przy okazji z Wab'em pojeździliśmy po myślęcinku, zjechałam z dwóch, a nawet 3 górek przed którymi zastanawiałam się 3 razy - zjechać, czy nie ;) Ale do 4 razy sztuka i z żołędziówki zrezygnowałam "na pierwszym drzewie", czyli dojeżdżając do niego i schodząc z roweru ;P Ja nei wiem jak to jest... po gorach lubię po kamolcach jeździć (ale na niezbyt stromych zjazdach), a tutaj boję się zjechać z żołędziówki... wszystkie kobit na wyścigach z niej zjeżdzają... tylko nie ja ;/ musi mi sie kiedyś udać, musi!! (wmawiam to sobie teraz, tylko na blogu, bo na żywo mówię że "nie", nie dosc że cykor, to jeszcze blogowa ściemniara ;) hehe)

Dzisiaj oficjalnie pękł tysiak w tym roku ;) Powiem szczerze, jest to masakryczny wynik, ale NIESTETY się tym nie przejmuję. Przeez ten tysiak było kilka bardzo fajnych wypadów "w dechę", szczególnie Zlot i pobyt u moich Miłych Wrocławian, w sumie fajnie przejechany tysiak ;)

moglo by być ich więcej, ale jest wiele powodów dlaczego tak nie jest - trudno. ;P

POZDRAWIAM!
Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
81.41 km 6.00 km teren
03:38 h 22.41 km/h:
Maks. pr.:41.77 km/h
Temperatura:
HR max:190 ( 97%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kwieciste manewry między chmurami, burzą i kałużami ;-)

Czwartek, 11 czerwca 2009 · dodano: 11.06.2009 | Komentarze 1

Zaplanowana niegdyś wycieczka Serock - Pruszcz została zrealizowana w dniu dzisiejszym :) O 11 godzinie w Myślęcinku stawiły się takie osoby jak: Wab i... i ja ;-P
Popedałowaliśmy zatem w stronę Pruszcza przez Niemcz, spotykając po drodze kolegę, niestety nie miał czasu :P Procesji tez kilka było i jakoś tak brakowało w koło maków na łące ;-)

foty BY WAB :-)


Ciemne chmury balansowały dzisiaj na słonecznym niebie, początkowo delikatnie, z czasem zataczając coraz szersze kręgi :)

Kościółek w Serocku pw. Matki Bożej Różańcowej




bikestatowo w Serocku


Jechaliśmy przepiękną aleją dębową między Serockiem a Łowinem - polecam!!


aleja dębowa


Pruszcz nie wywarł na mnie jakiegoś większego wrażenia, jedynie co mi się tam podobało to dworzec ;-)
dalej na Wałdowo i Zbrachlin, gdzie dorwaliśmy czynną stację benzynową... ojj jedyna na trasie, dzięki niej mnie nie zasuszyło (od środka bo od zewnątrz bywało różnie ;D )

Cudny stary kościółek na trasie Zbrachlin - Topolno - wejście



zawijasy


oto i on od strony szosy



Jako że przez te miejscowości nie powinniśmy wg planu jechać - wylądowaliśmy w Topolnie - tam - dorwały nas pierwszy raz w dniu dzisiejszym chmury :P Mimo wielkiej nadziei Witka że nas nie zlapią zaczęło padać - ale przecież wcale nie padało eee tam tak nam się chyba wydawaaaało hehe ;-)

ciemne chmury? ee gdzie tam ;)


Chwile jednak schroniliśmy się na drzewiastej alei, no bo przecież jeśli "rzeczywiście pada" to sobie chwilke postoimy co nie ;-) ;-) ;-)
W sumie ciągle dzisiaj mieliśmy z wiatrem, no.. prawie zawsze ;)
Pierwszy raz w życiu jechałam w odwrotnej kolejności rundkę Rudki, Grabowo, pierwszy raz wspinałam się na serpentynkę w Kozielcu. Tam już obmyślaliśmy strategie działania czyli jak się wbić pomiędzy dwie chmury ;D Mniej więcej się to udało... no tak troszkę ;-) Deszcz nas dorwał gdzieś w Hutnej Wsi i niestety brakowało już mi sił jechać szybciej... na szczęście po jakiś 1,5-2 km odnalazł się przystanek PKS (przy jaskini Bajka) i tam sobie przeczekaliśmy złośliwość matki natury ;)





Niebo stawało sie coraz to jaśniejsze i po ok 20 minutach mogliśmy ruszyć na Strzelce Górne i Jarużyn.

oo chyba przestaje padac


W Jarużynie poszerzyli wreszcie dość konkretnie drogę - super! Wreszcie żadne auto nie będzie mnie spychało na dziury. Później lasem - czarnym szlakiem, było troszkę kałuż i w ogóle super - na Zamczysko. Tam pożeganie i każdy śmignął w swoją stronę.
Było szybko, fajnie i logistycznie z uwagi na balansowanie między chmurami :)
w domu klapłam się spać - spałam jak zabita ;D
Pozdrawiam ;)

opisy zlotu forumrowerowe.org i lansie po Wrocławiu JUZ JEST!!

3:35:20
157
190 ;P
4424
4% 0:10:03
17& 0:37:28
76% 2:45:08
Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
2.95 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

WrocLOVE dzien III - Bydgoszcz

Wtorek, 9 czerwca 2009 · dodano: 09.06.2009 | Komentarze 6

WrocLOVE dzien 3
Dzisiaj spalismy niemal do 10, oj dawno tak nie bylo;) Po wczorajszym rzezniczeniu nawet dalam sie skusic na zdrade micha:P chociaz fizycznie jest ok, to z sakwami wydaje mi sie z deka ciezko;) W planach mielismy pojscie do ZOO i tak tez uczynilismy:) Czas mijal szybko - za szybko ;) W przesympatycznym towarzystwie Wioli i Asi zajzelismy w paszcze hipopotamowi, czy tez obserwowalismy porzadkujace ogrodek kapucynki:) Tygrysy klapnely w cieniu, niedzwiedz brunatny przeszedl na diete kapusciana (wegetarianska! :D ) a karaluch samobojca zwiedzal zoo bez biletu:P

Ludzie!! Dawać paluszki, jesteśmy głodni!!


nam też żałują paluszków... zaledwie jedna marchewka i co Ty na to koźle??


jeszcze nie teraz, ale juz niedługo za mną zatęsknicie... dobre żarcie i Pacanów czeka!


ja tu zostaję... motylem byłem, jestem i nie chce utyć!


ehhh.... doprawdy nie wiem jak to się stało... jeszcze przed wczoraj jeździłem po górach a dzisiaj co to ma być?!?!


misiek zamknij ten dziób i wstawaj, idziemy robić kebab!


kebab?! a zostawicie mi bułkę, co??


ha, ha, ha weźcie zejdźcie na ziemie i chodźcie się opalać!


i raz i dwa i trzy i trójkącik!
(hymn Zlotu ;D "Szły sobie słonie, zielone słonie... każdy kokardkę miał na ogoonie" ;D )


oj, zachowujecie się jak zwierzęta!! a ludzie?? pfff myślą że ja taki glupi i pozuje jak myśliciel..., tymczasem kiedyś wykorzystam moment i stąd uciekne by zagładzić świat!!!


no to stary, ja się zakamufluję i będę udawać jeżozwierza :P


no to Wy tu obmyślajcie, a ja poleżę i poczekam na jakiegoś tłuściutkiego przedszkolaka, głodny się zrobiłem jak mi o kebabie gadaliście ;D


ehh dajcie spokój... bo jeszcze ta czerwonowłosa to usłyszy, podobno ma coś wspólnego z lwicą i zadaje się z misiem!


the end ;P

Czas naglil, niestety lwa nie bylo nam dane obejzec bo braklo czasu :((
Zatem pozegnania nastal czas. :((

Na dworcu PKP we Wro, kręcili jakieś scenki :)


aktorka podobna do Liszowskiej po lightowaniu gramów i cieniowaniu ;-)



Serdecznie dziekuje za super aktywny wypoczynek, w imieniu niezjedzonej szynki, cebulki, cukru w herbacie i nie wypitej kawy ;-)
DZIEKUJE ZA PAMIEC, I GOSCINE!

ciag dalszy relacji i fotek pozniej:)