Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16407.57 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.16 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w kategorii

T jak terenowe

Dystans całkowity:2744.89 km (w terenie 820.89 km; 29.91%)
Czas w ruchu:135:39
Średnia prędkość:18.35 km/h
Maksymalna prędkość:51.14 km/h
Maks. tętno maksymalne:205 (105 %)
Maks. tętno średnie:168 (86 %)
Suma kalorii:9035 kcal
Liczba aktywności:72
Średnio na aktywność:38.12 km i 2h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
122.71 km 15.00 km teren
06:40 h 18.41 km/h:
Maks. pr.:34.16 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

WrocLOVE dzien II

Poniedziałek, 8 czerwca 2009 · dodano: 13.06.2009 | Komentarze 6

opisy ukończone patrz -> Zlot forumrowerowe.org oraz WrocLOVE 2009 :)

Czas przejazdu "na oko",

Dzisiaj przed pracą Cześka przejechaliśmy się asfalcikiem w kierunku na Blizanowice, oraz pojeździliśmy sobie wałami.


Kolejnym punktem dzisiejszego dnia była przejaźdżka z Piotrkiem - Młynarzem, z którym również ostatni raz widieliśmy się koopę lat temu! Tak to jest, że tak daleko mieszkam i na wielu imprezach nie bywam prócz bikestatowego bikeorientu :P
Czesiek zatem odholował mnie pod Instytut Niskich Temperatur (tak bynajmniej pisze Piotrek u siebie na blogu ;) ), któregoż to pilnuje Pannica z wielkimi kolanami ze swoim chłopem ;)
a niech będzie chociaż raz od tyłu! :P


Czekajac na Piotrka zakręciłam ze dwie pętelki i spotkałam małego koziołko-jelonka ;D który uciekał przed obiektywem


niestety trudy zlotu, deszcz i moja wysokość zapominalskość zapomniała przesmarować łańcuch, który nieźle to sobie jeździł po ślimaku w uszach ;)
Na szczęscie Piotrek wybawca skołował trochę tego cudownego specyfiku i zabraliśmy się za serwisowanie rowerów ja - smarowanie, a Piotrek regulacje hamulca ;) Troche sobie poeksperymentowaliśmy, ale udało się wykonać obie czynności hehehe uff a ile zachodu przy tym było i moich nowatorskich pomysłów to lepiej nie pytać ;)

Razem z Mlynarzem popędziliśmy zatem w kierunku wyspy Opatowickiej...
a tam... przemiły widok :) również słynne Cześkowe łabędzie :)


widoczek


i tak oto rozmawiając i poginając przed siebie dojechaliśmy do...... Siechnic podobno ;)



Cześki rządzą! :D


kolejna moja durna mina ;P ---------śluza w...???---- (1)


nie ma Mlynarza bez... ;)


pogadaliśmy sobie o wszystkim i o niczym, trochę o stylu życia Wrocławkich studentach (hehe ;D) trochę o wyprawach przed i za - nami i czas szybko mijał w tak sympatycznym towarzystwie :)

na szczęście Piotrek wymyślił świetną traskę w terenie - oj tak, teraz zaspokoiłam mój niedosyt i Wrocław i okolice poznałam ze strony urbanizacyjnej oraz naturalnej ;)


tyle jeździliśmy w terenie, że aż ślimaki zaczęły mylić nasze rowery z podłożem ;)

buhaha nie wiem czy ktoś to zauważył... ale zez tego ślimaka jest genialny ;D


szybki jak błyskawica :)


ŚLUZA W RATOWICACH ;D


piff paff poddajcie się Wrocławianie, zabieram Wam wszystkie ścieżki rowerowe do Bydg. ;) - ratowicki jazz


widoczek z jazzu


się chyba zgapiłam na to co Piotrek robił i fotek dobrych nie porobiłam hehehe



a na cześć Białego Micha rozpierała go energia ;-) ;-) ;-)


spowrotem cisnęliśmy już sobie a to asfalcikiem, a to wałami - naprawdę we Wro są świetne trasy do jeźdżenia - wspominałam już coś o tym? ;)
Niestety podoga coś się już zaczęła psuć...

rozstaliśmy się pod Instytutem i powróciłam do zwiedzania okolic z Cześkiem... :)
niestety po tym ciśnięciu trochę mnie siły opuściły, a raczej wiara w swoje siły, ale w sumie jeszcze było ok i pojeździliśmy sobie jeszcze trochę, np. pojechaliśmy do........


hmmm no gdzie by tu...??



do LEŚNICY! :)


bardzo ladny pałacyk


pokarmiliśmy kaczuchy...


a spowrotem doznałam niesamowitego blokerskiego optymizmu ;-) szczęściarze mieszkają w tych blokach ehhehehe ;D


zbędne błotne gramy


w między czasie do domu zjechały z imprezki Wiola i Asia i popędziliśmy w te pędy żeby mieć jeszcze trochę czasu na pogaduchy ;) I wtedy chyba wyszedł na wierzch mój charakterek - że uparciuch straszny jestem ;-)) no tak to jest, każdy żyje swoim stylem życia i zawsze różnice się uwidoczniają, począwszy od jadłospisu ale taka już kolej rzeczy i da się z tym żyć hehe ;)

Tym razem, jako że kolejny dzień zapowiadał się jako nierowerowy, dane było sobie pospać 10 godzin yeeeahhhh :):):)

Pozdrowienia dla wszystkich i dla Asi za to że mnie jednak ocaliła przed spadnieciem z kanapy ;-) ;-) hehehe było super!

1 część z Piotrkiem ok. 60km, av. ~21-22km/h
2 część z Cześkiem ok 60km. av. ~18-19km/h

Dane wyjazdu:
60.47 km 0.00 km teren
03:55 h 15.44 km/h:
Maks. pr.:51.14 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

GÓRY SOWIE & WrocLOVE

Niedziela, 7 czerwca 2009 · dodano: 07.06.2009 | Komentarze 2

Powrót z gór sowich & jazda po WRO :)
Niedziela - dzisiaj z ekipą zaplanowaliśmy powrót ze zlotu.
Pożegnanie z szaszłykiem, ostatnie miziance w stołówce ;(((


Dość pokaźną grupą udaliśmy się zatem do Wałbrzycha...
Najpierw trzebabyło zjechać ze "ściany płaczu", niektórzy poczuli swąd spalonych tarczówek, a co ja miałam ze sakwami powiedzieć? :P ....avidy dały radę!
nie powiem... z górki jechalo się z sakwami lepiej niż pod górkę hehe :P Roksana mimo kontuzji, dzięki wsparciu chłopaków (którzy holowali się przyssani do jej ramienia ;-)))) ) rzeźniczyła na trasie powrotnej :) Spotkaliśmy na trasie konio-krowę, czyli konia w biało-czarne ciapki, szkoda że nie sfociłam tego wybryku natury ;)
Wałbrzych niestety nie jest urokliwym miastem, zaniedbany, a w pobliżu dworca jedynie zagazowana dymem tytoniowym knajpka z fast-foodami - ochyda! kupiliśmy sobie zatem prowiant w żabce ;P
W pociągu okazało się, że przesiadka Roksany i spółki na którą się czaili może nie wypalić, więc trzeba było wziąć w obroty konduktora o długich siwych włosach, urody pewnego satyryka-kioskarza ;) ale udało się go przekonać o poinformowaniu tamtego pociągu o nas... teraz pozostało nam ślęczenie 2 godziny między przedziałami z rowerami - miodnie!

We Wrocławiu przesiadka, tam też czekał już na mnie Gwiazdor pobytu we Wro czyli Czesiek zwany legendarnie Czesław III ;-)
Pożegnałam się z ekipią i ruszyliśmy na podbój Wrocławia!! :-)

p.s. proszę mnie poprawić jeśli źle opisałam fotki ;-)

na pierwszy ogień przejechaliśmy przez Most Grunwaldzki...


po czym zajechaliśmy pod Halę Stulecia... nowe fontanny :)


a ruch tam jak w Paryżu na wsi!! szok, jaki ten Wrocław zaludniony!! ;)


no to nie będę inna ;)


tuż przy Hali Stulecia znajduje się słynna Iglica - charakterystyczny stalowy słup wysokości 96 metrów ustawiony 3 lipca 1948 ;)


od tej pory Czesiek pozytywnie mnie zaskakiwał i aparat wedle rad po prostu nie był chowany ;) Oj nie byłam przygotowana na takie wrażenia....... :)

Pojechaliśmy zatem miastem nad Odrę - wizytówkę bikestatowych Wrocławian ;) To przecież dzięki Odrze zachwycały nas zdjęcia pięknych mostów, jazzów i zachodów słońca :)



miło widzieć most na własne oczęta :) Most Bartoszowicki - podobno najwęższy we Wrocławiu :)


widok z profilu


śluza


kolejny z najsłynniejszych mostów - Most Milenijny, którym to miałam przyjemność przejeżdżać kilka razy :)


barki...


a teraz uwaga... od tej pory zaczęły się mocne wrażenia :)
Uniwersytet Wrocławski - marzenie każdego Polaka tfu... bikestatowicza ;)


nówka tramwaj i UW


UW again :)


klimaciarskie drzewko przed UW


KLIMACIARSKA BIKERKA!! Studenci wroclawscy to naprawdę wyluzowani ludzie! szkoda że do nas taki styl życia nie doszedł... :(





była miss bikestats, to teraz czas na mystera ;)


wkraczamy na Stary Rynek... powolutkuuu


by zza zakretu dostrzec urok zabytkowych kolorowych kamieniczek - cóż za blask średniowiecza!


dobra fucha nie jest zła :)


prawie jak w Pradze!!!



fontanna

i na tle kamieniczek


dorwałam nawet Krasnala ;) ale czego symbolem jest to nie wiem... ;>


pomnik Aleksandra Fredro


kolejny symbol Wroclawia - Stary Ratusz, którego budowa rozpoczęła się od 1299 roku



wystawa... Wrocław niegdyś...


oj po tylu wrażeniach trzebabyło się orzeźwić ;-)


Ostrów Tumski nad Odrą... niesamowicie romantyczne miejsce... :)




można się napawac takimi widokami wśród zachodzącego słońca...


------------ nie pamiętam----------------


Katedra Św. Jana Chrzciciela to największa ikona miasta Wrocławia widziana prawie z każdego zakątka miasta. Ta gotycka bazylika o wysokości 91 m i długości 68 m jest dotychczas najwyższą budowlą Wrocławia. Przepiękna budowla kryje w swoich wnętrzach wiele znakomitych zabytków, śladów historii: ołtarz, Kaplica Zmartwychstania, płyta nagrobna biskupa wrocławskiego Władysława, figura NMP a Dzieciątkiem, Kaplica Najświętszego Sakramentu, Kaplica Św. Jana Chrzciciela, Kaplica Św. Kazimierza Jagielończyka, Kaplica Mariacka, KapliŚw. Jadwigi Śląskiej, Kaplica Św. Józefa, Kaplica Św. Elżbiety, Kaplica Elektorska.




mnogość atrakcji, oraz ścieżek rowerowych wywarło na mnie ogromne wrażenie... Wroclawianie... jesteście szczęściarzami! Koło północy zakończył się ten piękny dzień a moc atrakcji została przeniesiona na dzień kolejny.

Pragnę podziękować Cześkowi za super wypad! :-)

Dane wyjazdu:
35.46 km 0.00 km teren
03:03 h 11.63 km/h:
Maks. pr.:43.41 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

I Zlot forumrowerowe.org > Gory Sowie!

Piątek, 5 czerwca 2009 · dodano: 09.06.2009 | Komentarze 0

Kolejny zlot przedemna, caly wieczor nie spalam, a 30 minut po polnocy byl pociag... zapakowalam graty do Kajtka i w droge na PKP :) Noc zimna bardzo, pociag podjechal, ni stad nizowad widze nadlatujacego Iwan'a ktory zabral mi rame, kola weszly przez okna podane do Zlotowiczy :) Atmosfera w ciapagu byla juz bardzo rozgrzewajaca :D Male rowerowo ciapagowe centrum zlotowiczy-rowery byly wszedzie!
;D




Zabralismy sie za tuning rowerow....
troche pospalismy ;D


I po 7,5h dojechalismy do Walbrzycha:) W Walbrzychu niespodzianka-Roksana zlapala kapcia, rozwalila wentyl i pompke;) w tym czasie dojechal do nas Miciu22 :) Razem popedalowalismy do schroniska, pogoda bardzo w kratke. Na zjazdach zimno-na podjazdach zar ;) Chlopaki wymyslili nam rzeznicza ponad 30km trase ;P miało być lajtowo i najkrótszą trasą, a tymczasem skakaliśmy po wysokościach jak konik polny - raz na górze, raz na dole...
mimo wszystko humory dopisywało! a jak!



na jednym z ostatnich wzgórz zapoznaliśmy się z tamtejszymi lokalsami hehehe :P


chłopaki na dualach troszkę nie dawali rady pod te górki więc postanowiliśmy (a ja wykonałam :D ) ułożyć im strzałki w postaci skórek od bananów i krzaczorów ;-) od razu wiedzieli gdzie jechać ;D

chwile jechałam samotnie, między "ucieczką" a chłopakami na dualowcach. W drodze pod górkę, spotkałam Roksanę i tak razem rzeźniczyłyśmy podjazd. Rozpadało się, robiło się troszkę zimniej, było dość hardcorowo. Kilka km przed schroniskiem podjechał samochód z dwojgiem facetów - okazało się że są to chłopaki z naszego zlotu i wpakowaliśmy im bezczelnie nasze bagaże ;-) jessuu dzięki Wam bardzo, bo chyba byśmy wyzionęły ducha, a szczególnie na ścianie płaczu pod schronisko :)

Po wdrapaniu się na szczyt schroniska Orła 875m.n.p.m. pierwsze ujęcia - zadowolone że wreszcie dotarłyśmy trzaskamy foty :)


Pierwszy obchód terenów przyległych ze schroniskiem mmmmmmmm


Faceci pojechali na rzeźniczenie po górach, a my zmachane dojazdem pojechałyśmy zatem na sesje foto
rzeźniczenie w wersji damskiej ;)


chyba nasi bagazowi wybawcy ;)

i ja :P super kamolki :)


pomnik z moją towarzyszką tego zlotu Roksaną :)


w roli głównej hehe pozdro!! ;D


nie miałam sił niestety żeby zdrapać się na Sowę. Z resztą nie przygotowałam się i jechałam w zwyklych butach i bez kasku ;P Klapnęłyśmy się chwile na trawce i wróciłyśmy do schroniska. Wieczorem sesyjka w plenerze :)



Trój osobowa ekipa BikeStats :D od lewej SebekFireman (BS), ja (BS), Roksana, Mogilniak (BS)


tak się wtulić w takie futereczko... :)

rajuuu jakie to są fajne klimaty!! dlaczego u nas takich nie ma ;P


początki ognicha :) Sebek czuwa ;-)


klimatycznie


ognicho i zachód słońca


Pierwsze ognisko było naprawdę fajne :) Pieczone banany i chodzący szaszlyk... tzn. kot ;-) super atmosferka :) gadaliśmy do późnych godzin, a później imprezkę przenieśliśmy do pokoju i nie dawaliśmy zasnąc facetom ;)

nasza forumowa stajnia ;D wartość tej świetlicy jeszcze nie była tak wysoka jak teraz ;D


Super dzień, super ludzie, super atmosfera - Pierwszy Dzien Zlotu ForumRowerowe.org uważam za udany!

Pozdrowienia dla wszystkich!!
v.max z sakwami. oj ciężko było ten ciężar wychamować między rynienkami na asfalcie odporowadzającymi deszcz ;(( :P

ciąg dalszy poszczególnych relacji w toku :-)

Dane wyjazdu:
13.35 km 7.00 km teren
00:49 h 16.35 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Miał być ślub!

Niedziela, 24 maja 2009 · dodano: 24.05.2009 | Komentarze 3

"Żoną miałam być, miał być ślub
I wesele też,
Już zaprosiłam gości, kapela z rodzinnych stron
Miała tam grać polkę na dwa
Matki pobłogosławiły dawno nam
Był umówiony ksiądz, bukiet mi
Przywieźli z białych róż
Welon już na głowie, kościół pęka w szwach
Babcia we łzach cichutko łka
Organista daje znak, a Jego brak......"
/Miał być ślub - Monika Brodka



Dzisiejszy plan to Serock, Pruszcz i Dobrcz... na planach się skończyło gdyż spłoszyła mnie pogoda za oknem.
W rzeczywistości było całkiem przyjemnie... mimo tych straszących chmur nie padało :P
Pojechalam sobie nazbyt leniwie do Osielska i lasem wróciłam do domu. Pedały mi tak piszczą że nie mogłam tego znieść i nigdzie dalej nie pojechałam :-PPPPPPP

takie tam sobie fotki, jak nie zadziałają to sorry ale juz swietej cierpliwości brak na te serwery ;P

Fiołek alpejski, wersja BOX ;-) - za mała GO :P


Fiołek alpejski w niebnych alpach


Makowo...


...rowerowo..


...i konwaliowo ;P


najlepszy z najlepszych zjazd terenem wprost do domu :-)
Przyglądając dłużej się tej fotce stwierdzam iż... mieszkam w lesie... ;P


pozdr!!
Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
33.94 km 0.00 km teren
01:35 h 21.44 km/h:
Maks. pr.:41.77 km/h
Temperatura:29.0
HR max:188 ( 96%)
HR avg:160 ( 82%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1875 kcal

Dobrze jak nie za dobrze...

Środa, 20 maja 2009 · dodano: 20.05.2009 | Komentarze 0

Przejażdżka w dniu pracujacym w południe to coś naprawdę EXTREMALNEGO!!!
Niczym wypad do Pragi, naprawdę, coś egzotycznego dla mnie.
Wydębiłam kilka godzin wolnego w słoneczne epicentrum, z punktu rowerowego super, ale są też aspekty rodzinne, organizacyjne, no nie dobrze jak za dobrze, jak to mawia pewna Ula.
Ale przejażdżka naprawdę super... szkoda tylko że tak krótko, bo miałam na uwadze że to nie rekreacja a ciśnięcie by jak najszybciej zaliczyć pętlę.
dom - rynol - Strzelce Dolne - Włóki - Dobrcz - Borówno - skróty - Jarużyn - rynol - dom
Pogoda cudowna, ja to kocham, wspinać się w upał na naszą serpentynkę... dosłownie w mig człowiek zapomina o tym pieprzonym życiu. Zdjecia też fajne się udaly, nawet filmik, ale nie wstawię ich póki nie zakupię twardziela.

Pozdrawiam.

1-29-46
160
188
1875
1% 0:1:22
13% 0:12:12
84% 1:16:12
Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
37.42 km 0.00 km teren
02:02 h 18.40 km/h:
Maks. pr.:35.14 km/h
Temperatura:25.0
HR max:183 ( 94%)
HR avg:149 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1130 kcal

hdd ostatnie tchnienie

Poniedziałek, 18 maja 2009 · dodano: 18.05.2009 | Komentarze 1

arbajtowo, ręce spieczone czyli sezon kolarski rozpoczety prawidlowo. niedaleko mojej uliczki skasować mnie panna chciała ałłłłdi a6 tudzież a8... widocznie nie wie co to znaczy skrzyzowanie równorzędne O.o nie wiem co miało oznaczać zwolnienie, skręcenie kierownicy w prawo - wprost na mnie - i dodanie gazu!!! dała by jeszcze 2 metry do przodu i poznałabym smak podniebnej nadmaskowej akrobatyki. kto daje takim pustym prawo jazdy, a co gorsza sprzedaje samochody grrrr... nie wiem moze to byl znak...

no i super wiadomosc nr 2, padł mi dysk ;/ a wraz z nim... moja cała rowerowa kariera. :-( oby udalo sie to odzyskać!!!

1-49-26
149
183
1130
6
61
31

Dane wyjazdu:
18.40 km 3.00 km teren
00:56 h 19.71 km/h:
Maks. pr.:32.65 km/h
Temperatura:20.0
HR max:183 ( 94%)
HR avg:154 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 588 kcal

Amore Er Sewen Pomidore

Czwartek, 14 maja 2009 · dodano: 14.05.2009 | Komentarze 2

Nie kapcioszek,
nie łańcuszek brzęczoszek,
odpada też skrzypiące siodełko,
o! to mój amor wręcz pod klatką stęknął!



bla bla ta szoska bla na Zamczysko bla bla i później no wiecie bla no na Osielsko bla bla............
A później... to przyuważyłam przecudownego owczarka niemieckiego, który pięknie usiadł na głos swojej Pani i do mnie japę uśmiechał :)
Będąc w okolicach Osielska postanowiłam spontanicznie, nierozważnie skręcić "w prawo", i jechałam nowymi terenami, podobało mi się, ale bardzo bałam się żeby jakiś wiejski burek mnie nie dopadł, tudzież żul, wilk, żmija zygzakowata, niedźwiedź, żyrafa i inne gatunki zarażone wscieklizną na "obczyźnie";-P
Tereny naprawdę fajne i chciałabym je po eksplorować trochę więcej ale w pojedynkę brak mi odwagi ;P

Spowrotem troszkę mnie ćmiło, mroczyło, czyli standard jak na niedojadka nie pytać proszę ile ważę i dlaczego mieszczę się w spodnie które rok temu były przyciasne ;P
Koniec narzekania.
W niedziele prawdopodobnie będę pierwszy raz w życiu... biegać na dużym dystansie, zobaczymy jak to będzie :P
Pozdrawiam!!

Nie będę oryginalna... te kilka prostych dźwięków uwalniają umysł i zmuszają by zatęsknić za imprezkami open air!!!


Terminal Summer Beat Bydgoszcz 2004 :D Wszyscy łapki w góręęęęę!!! Na którymś filmiku nawet byłam, ale nie pamiętam edycji ;)
http://www.dailymotion.pl/video/x3sk3f_terminal-summer-beat-bydgoszcz-2004_music


55:27
154
183
588
3
50
46
Kategoria T jak terenowe


Dane wyjazdu:
92.97 km 45.00 km teren
04:54 h 18.97 km/h:
Maks. pr.:48.28 km/h
Temperatura:20.0
HR max:179 ( 92%)
HR avg:155 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3321 kcal

Chełmno Bike Zgon pod górę non stop EXTREME :D

Poniedziałek, 13 kwietnia 2009 · dodano: 14.04.2009 | Komentarze 12

"Obudź się wstaje nowy dzień.
Obudź mnie to był tylko sen.
Obudź się wstaje nowy dzień
obudź mnie to był tylko sen"
]:->
hmm nie to nie był sen:P

Jedziemy do Chełmna? Wycieczkowo??

TTTTTTTTTTAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAKKKKKKKKKKKK!!!!!!!!!!!!!!

Dzień wcześniej, ustawiłam jeszcze na gg jednego bikera, ktorego wlasnie tak zachecalam - bedzie to wycieczka, będą okazje do robienia zdjęć... no ale co... wróżka ja czy co?! nieee... raczej pelna nadzieji bikerka by to byla naprawdę wycieczka.... i tempo wycieczkowe !! :D ehhhh ta nadzieja! :P

...

Dojechalam na Jarużyn, miejsce spotkania, myślę sobie, ze jeszcze chwile poczekam na chlopakow, ale kątem oka dostrzegam ogromna grupę kolarzy wyłaniających się z lasu :)
Czesc wszystkim i jedziemy... hmm chociaż to normalną jazdą nie można było nazwać :P zrywy i takie tam... aha - ze to jest niby wycieczka?!
Standard?! :P
Chłopaki "nas wycieczkowiczów" zgubili chyba na 1km, a żeby jaśniej było to ja się tak ociągałam :P

Kiedy już wszyscy się jakoś odnaleźliśmy, kilka osób odjechało i kilka zostało...

Za pierwszy cel naszej "wycieczki" obraliśmy źródło św. Rocha...

/foto by ScottBiker

i dalej poczłapaliśmy się szoską prosto przed siebie ...
Przez człapanie mam na myśli nic innego jak suszenie jęzora w peletonie mknącym 30km/h... Niestety peleton nie spuszczał poniżej 30 z licznika nawet na podjazdach, więc niestety tempa w tym momencie już nie potrafiłam utrzymać. Cross mark'i to jednak nie slicki :P

Mhmmm... chwila przerwa na wałach i decyzja którędy jedziemy dalej... no to spontan!!!... ta co na szosie nie dawała rady, pcha się w teren z chłopakami :D a co mi tam :P

no to lecimy, na skraju Wisły, krzaczorów co nie miara... słomy, trawy, teren pofałdowany... ale chyba nic nam bardziej nie sprawiło problemu jak... przeprawa przez, hmmm........ ......... że niby lany poniedzialek dzisiaj? no to kto sprawdza teren jakie podloze? oj nie wyszłam "przed szereg" :D
na prowadzenie, wysuwa się kolega, ja pcham się za nim... ale nim zdążył krzyknąć "aaaaaaaaaaaa haha po kolana!!!"

/foto by ScottBiker

wycofałam się grzecznie :D z resztą wszyscy tak zrobiliśmy, trzebabyło zawróćić przez chaszczaki i inne błota by wydostać się na pole hihi i przez zboże na wały... oj będzie co wspominac ;)

/foto by ScottBiker

dlugo nam to zajęlo wydostać się stamtąd bo kolega robił ogromną sesję zdjęciową, a co! jest temat? jest! jest zabawa?! jeszcze się pytam!

uradowany że musimy się zawracać :P ;)


po nie-pierwszych dzisiaj ekscesach z matką naturą dojechaliśmy na most na Wiśle i udaliśmy się do Chełmna...




tam popasik, oczywiście pod górkę wszyscy mi zniknęli z zasięgu wzroku :P

skleeeeeeeeeeeeepppppp!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ;D


tu siedzielismy...


W drodze pwrotnej zjeżdżając z górki padło do mnie pytanie... "aga, gdzie jedizemy - prosto czy w lewo"?
-w lewo.

ooooo teren wybralaś !! :P

no to mialam za swoje :P kolejne latanie w terenie, a doskwierał tam upał mocno. Po drodze chwila przerwy, bo kolejny kolega łapał pion po upadku ;)


po nie pierwszym dzisiaj wspinaniu się na górę, ktoś musiał się wyzyć ;)


i nie pierwszy raz dzisiaj, zapewniam ;)

nieco później kolejny zjazd i kolejna decyzja - gdzie jedziemy, prosto czy w lewo?
-w lewo?
-oo wybralas teren!!:D

masz Ci los, ja tu juz konam, a intuicja podpowiada mi zeby wracac terenem :P
to byla najbardziej odpowiedzialna decyzja w mym zyciu, decydowala o tym czy doade do domu zywa czy umarla :D

heheh jako że zdarza mi się niewiele myśleć ruszyliśmy w teren... przez pierwsze metry zaczęłam wątpić w swoje siły, dlategoż to byłam gotowa zawrócić by nie spowalniać chłopaków, ale że nikomu się do domu nie śpieszyło to mogłam spokojnie pojechać terenem.. i to nie byle jakim ;)
no to zaczynamy....
na początek lajtowo, ale po chwili kwiczelismy jak dzikie swinie na widok blotka po piasty :D

--yyy co jest? chrum chrum chrum :P:P :D

/foto by ScottBiker

pokonywalismy wieeeelkie strumyczki w rowach (?),

/foto by ScottBiker

wylegiwalismy sie w srodku lasu

/foto by ScottBiker

i... i później to juz byl hardcore:D chlopaki pociskali na calego, wybrali najbardziej rzeźniczą trase jaką dotej pory przejechalam!! :P



po dziesiatki razy wspinalismy sie na wzniesienia ;)

.................fpizdu, wyrzuce ten rower!!! ;D



a tak naprawde, to widoki nadrabiały... zmęczenia materiału powodowało nasilone oddzialywanie matki natury na receptory oczne ;)

/foto by ScottBiker

boskie tereny, ale kto powiedzial ze droga do raju jest prosta i latwa?!

/foto by ScottBiker


/foto by ScottBiker

mam dość, mam tego już dość, odcho... odjeźdżam! :P

/foto by ScottBiker


koniec końcem, od Unislawia (a wczesniej kręcąc sie w kółko Unislawia po terenach z gory na dol, takie mam wrazenie)

/foto by ScottBiker
juz bylam holowana do Bydgoszczy bo jechalam juz na zasilaniu awaryjnym, byłam o kilka kroczków do poznania braci mroczków i takie tam ;) hehe ;)

po drodze jeszcze wdepnelismy nad Wisłe, gdzie kolejna seria zdjeciowa...

/foto by ScottBiker

opalamy się :P

/foto by ScottBiker

generalnie wypad pod wzgledem extremalnym, pejzazowym i towarzyskim naprawdę udany :) zwłoczki czują się ok... tak w sam raz na zwłoczki :)

długa, czyt nigd nie zapomne tej rzeźni zgotowanej mi po razk kolejny przez ekipę bydgoskich bikerów :D oni to zawsze udowodnią ze na tych tgerenach można dać sobie w kość i jechac w trupa :D:D:D

podsumowanie fizyczne po wstaniu z lozka :D
mniej juz nawala kark i czuje miesnie czworoglowe uda :P po za tym wszystko w normie... aaa... i ssie w zoladku potwornie :P

pozdrawiam moich towarzyszy i wszystkichkorzy przetrwali przez ten gaszcz literek:D
I BARDZO DZIĘKUJEMY ZA FANTASTYCZNE ZDJĘCIA! :-)


Jarużyn - Strzelce Górne - Gądecz - Hutna Wieś - Włóki - Kozielec - Grabowo - Topolno (źródło św. Rocha) - Chrystkowo - Gruczno - Kosowo - WAŁAMI tudzież ścieżkami i polami nad Wisłą :D - Niedźwiedź - Głogówko Królewskie (okolice Świecia) - Chełmno - (...) - STAROGRÓD - (...) - PLUTOWO - (...) - Unisław - Dąbrowa Chełmińska - Ostromecko - dom :)

puls:
czas - 5:12:49,
śr. - 155,
max. - 179
kal. - 3321
Hz: 07 0:24:38
Fz: 33% 1:43:44
Pz: 57% 3:01:15

Dane wyjazdu:
79.61 km 10.00 km teren
04:16 h 18.66 km/h:
Maks. pr.:42.99 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jaskiniucha Bajucha, Myślęcinki i drewniakosy kościółkosy

Niedziela, 12 kwietnia 2009 · dodano: 12.04.2009 | Komentarze 2

Today max dystans tego roku z...... Anią vel. Tatanka oraz Michałem vel. Szkoda... :)

wyjazd przesympatyczny, owiany lekko wmordewindem, błockiem w butkach i górkowymi ślizgaczami, że o imprezie w grocie nie wspomnę :P

spotkaliśmy się w Myślu i po krótkiej naradzie obraliśmy kierunek na jaskinię.
Pojechaliśmy zatem w stronę Niemcza, gdzie na podjeździe towarzysze moi widziani z przodu stawali się coraz mniejsi i mniejsi... to chyba coś znaczy hehe ;P
no rzeźników miałam dzisiaj w squadzie ojojoj!!! :)

jechaliśmy trochę szosą, ale nie bardzo było jak gadać i skręciliśmy w teren na Augustowo. w sumie to chyba pomyliłam zakręty (nie pierwszy raz dzisiaj ;D) ale za to odkryłam nowe fajne skróty ciekawsze od tych poprzednich :)

i takim oto sposobem szybko znaleźliśmy się w Borównie...




z Borówna udaliśmy się na Dobrcz, w poszukiwaniu czynnego sklepu. Ale coś dzisiaj wszyscy zastrajkowali.

przerwa nr 2 czyli Włóki - drewniany Kościółek.

trzebabyło się zastanowić, jak urozmaicić wyprawę i którędy dojechać do Jaskini. Zaryzykowałam by pojechać do Jaskini "od dołu", by zaliczyć serpentynkowy zjazd... :) z resztą miałam "newsa" że Wisła wylała i ładnie to wygląda... no nie mogłam się oprzeć:P

wypatrywałam podjazdu do jaskini, ale coś znowu mi się pomyliło :P
ojoj nie tędy droga ;-) "ale ja wiem, może pojedziemy TAM" ;)


i siam ;) bo po chwili spekulacji zawróciliśmy 5 metrów i pojechaliśmy w innym kierunku i...
... i zrobiliśmy sobie uphill ponownie na wysoczyznę z której przedchwilą zjechaliśmy :D Najwyraźniej towarzyszom się spodobało bo znowu pięli się z gracją pod górę a ja... nawet nie podjęłam walki z rozregulowanymi przerzutkami bo jak raz zabrzdęczało w tyle to po prostu zsiadłam :P Niby niskie przełożenia na nizinach nie potrzebne, a teraz by się człowiekowi przydały ;) no cóż, moje niedopatrzenia przy regulacji.

uff trafiliśmy :D ja to jednak nie mam pamięci po jednym razie i trafiliśmy "od mojej strony" ;)
no to teraz... jak by tu przejść?!


trochę błocka..... fe... ale kto by się tam przejmował... rower pod pachę i heja ;)


a tak żeby było zabawniej, to wspinaczka pod jaskinię wcale nie była taka łatwa:D
podłoże śliskie, dużo liści i.... rowery do wniesienia :D
2 kroki pod górę, 30 cm poślizgu w dół :D mało co, to moi towarzysze ze śmiechu nie wylądowaliby na dole ;) ledwo co wdrapałam się i przyszłam im z pomocą ;) i.... zarazili mnie głupawką :D przez dłuższą chwilę zamiast skrobać się do góry to uskutecznialiśmy głupawkę z naszej mozolnej wspinaczki ześlizgując się w dół :D buhaha :D żałujemy, że nikt tego nie nakręcił :D


... w jaskiniach GG działa, sprawdziliśmy!! ;)


zrobiliśmy sobie jak zawsze małe zebranie w Jaskini i mykneliśmy w stronę Fordonu, tam mały popasik i do myślęcinka....... zatrzymaliśmy się jeszcze przy źródełku....


po czym później na pętli się rozstaliśmy i każdy śmignął w swoją stronę...

wskaż różnice na zdjęciu :P wg mnie nie ma żadnej, bo i żaby i rower potrafią skakać ;)


dzięki, za super wypad! :)

szosa na Zamczysko - Myślęcinek - Niemcz - Żołędowo - terenem Augustowo - Borówno - Dobrcz - Włóki - Trzęsacz - Chełmszczanka - Włóki - Hutna Wieś - Gądecz - Jaskinia Bajka - Strzelce Górne - Jarużyn - Fordon - las gdański - Myślęcinek - las gdański - stacja JET - dom.

... a teraz zasilam poziom węglowodanów.....
pozdr!!!!!

Dane wyjazdu:
17.18 km 7.00 km teren
00:51 h 20.21 km/h:
Maks. pr.:37.52 km/h
Temperatura:20.0
HR max:175 ( 90%)
HR avg:149 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 527 kcal

badylki

Sobota, 11 kwietnia 2009 · dodano: 11.04.2009 | Komentarze 1

wczoraj 2x 0,5km bieganie (kto nie ma w głowie ten ma w nogach), dzisiaj wyprawa po badylki.
szoska na Zamczysko, podjazd hop na Osielsko i terenem do domu. zjezdzajac z górki na osiedle, pewnemu Panu ładnie podziękowałam, bo z dwoma piesami ustąpił mi cudownie ze ścieżki to wypadało okazać wyrazy wniebowzięcia.
wiatr - zimy przenikliwy wiatr. i nie jest to ironia, tak było naprawdę.
ze średniej i z pulsu jestem zadowolona, mimo takiego obijania się jakoś daję radę i jest ok. zapewne są to efekty supradynu którym wspomagam się od 3 tygodni. a gdyby tak jeszcze więcej jeść.... ohohoh....

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

0:51:15
149
175
527
8
64
27
rec) 1) 147
2) 134
Kategoria T jak terenowe