Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16407.57 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.16 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Dane wyjazdu:
133.71 km 3.00 km teren
06:08 h 21.80 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

jak by to napisał Flash: REGENERACJA

Poniedziałek, 30 czerwca 2008 · dodano: 30.06.2008 | Komentarze 17

jak by to napisał Flash: REGENERACJA :D
a Monia rzekłaby: dom - rynol - dom - na skróty :P
nic mi nie pozostaje jak podsumować to krótką puentą: kto rano wstaje ten krótko śpi :)
Ale ostatnio poznałam BikeStatowiczy ohohohhhh..... dzisiaj 70km z Anią - Tatanką :)

Pobudka o..... 4:20, na równe nogi stawia mnie Jożim z Bażin, śniadanko w wyrku, chwile namysłu... o nieeeeee, więcej nie myślę... Bo ile można o tym, że fajnie się spało i lekko czuć w nogach poprzedni dzień ;)
Totalna olewka - jedziemy! Sms od Kity nieco umocnił w przekonaniu że nie mogę nawalić :)
Ok. 5:10 byłam już przed blokiem, przywitał mnie letni poranek, wiedziałam że będzie dobrze! :) Jadąc Kamienną mijałam i wyprzedzałam rowerzystów, którzy dziwnie się na mnie patrzeli :D hmmm kasku nie widzieli czy co? hehehe
Przed 6, zameldowam się na Kanale Bydgoskim... zjadłam banana bo ssało już mnie w żołądku i wyczekiwałam na główną "atrakcję" dzisiejszej podróży ;) Jak już się oporządziłam, zjawiła się Ania i razem już popedaliłyśmy w stronę Poznania :D Najpierw ścieżką przez Kanał Bydgoski, później ul. Nakielska, Lisi Ogon, Łochowo....... i skręciłyśmy w las na przypuszczalnie żółty szlak ;) Przy okazji trafiłyśmy na "przystanek alaska" czyli jakiś mały rezerwacik przyrody gdzie co rusz stały tabliczki informacyjne o przeróżnych gatunkach roślin itd... nawet znalazła się fajna kanciapka, fajne miejsce jak kiedyś najdzie mnie deszcz ;)
W lesie znalazłyśmy zielony szlak i nim udałyśmy się na szosę prowadzącą do Turu.
Nie było oczywiście bata, Grzeczna Panna musiała być zaliczona :D Witamy w kolekcji ;))))))))


"Grzeczny Kawaler... Grzeczny Kawaler.... hmmm gdzieś On tutaj musi być.......!!" :D


Dla urozmaicenia naszej trasy, zachaczyłyśmy o Grzeczną Pannę..... przyznać muszę, że szału nie ma :( Nazwa wielce sympatyczna, ale stary dom i zapadnięta stodoła na wjeździe do wioseczki troszkę rożzala. Mijając 10 sztuk domków, skręciłyśmy w pole Bambusów ;) znaczy się kukurydzy ;))))) Chwile późńiej znalazłyśmy się w lesie no i kolejny miły akcent na trasie, bo jechało się nim bardzo fajnie. Wyjechałyśmy w Pińsku, no i tutaj już na "ałtostradę" gdzie grasowały miejskie cztero-kołowe zwierzaki ;P.

taka mała, maluśka..... ;)


W Zalesiu zrobiłyśmy sobie mały popas, w sumie tak szybko śmignęłyśmy z 60 km że nie wiadomo kiedy ;))
W Krzepiszynie nadszedł czas pożegnania, gdyż dalsza droga nie pasowała mi z planami powrotnymi, bo jednak jakiś już dystans na liczniku był, a trzebabyło wrócić. :) hehe. SZKODA!!!!!! chlip chlip :P
Tak więc od tej pory Ania, pojechała na Poznań, a ja przez Kcynię do Nakła, do Babci na drugie śniadanie ;)

wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że agenciara i jej mięśniorki....

hyhy
Zasiedziałam się troszkę u niej, pod koniec już zasypiałam na fotelu i tak....... marzyl mi się ciapąg do domu..... a najlepiej to tak 5 godzinne kimono ahhhhh :D
Mając już wychodzić przeszła mała chmurka, lekki deszczyk, który chyba mnie orzeźwił i wyszłam od Babci sprintem :D Jakoś tak sobie ubzdurałam że będę gonić tą chmurkę w drodze powrotnej (żeby mnie inne nie dogoniły :D ) i prawie mi się to udało ;) Lekkie zmęczenie dało o sobie znać, dlatego gdyby nie powrót z wiatrem, wlokłabym się niemiłosiernie :P A tak to prędkości poniżej 25/30 nie spadały, a na Nakielskiej nawet 35 :) Muszę się odzwyczaić patrzeć na licznik :P
Przejechałąm się dzisiaj niedawno co wybudowanym mostem, łączącym ul. Kamienną z... Jarami? :P Nie wiem, ale wiem że ścieżka rowerowa przypominała zmasakrowany atak kilku projektantów, jakaś taka.... niedopieszczona wizualnie i technicznie, raz rażąca, raz krzywa i kanciata ;P
W Bydgoszczy zastałam widok na pioruny - na szczęście w oddali, bo burza dopiero co tędy przeszła <hurra> ;)
Na rynol zajechałam ok 15, po uprzednim załatwianiu swoich spraw ;)
W sumie jakoś tak zleciał dzień........ miałam dzisiaj wielkie szczęście że nie byłam potrzebna w pracy, mogłam sobie pozwolić na wersję rowerowo-rowerową, zamiast rowerowo-ciapągowej którą w drodze ewentualności brałam pod uwagę.

Podziękowania dla wszystkich którzy brali udział w naszych eskapadach, no i oczywiście dla Tatanki, która zaszczyciła nas swoją obecnością i zapałem do jazdy:)

......niedziela i dzisiejszy poniedziałek - iście zajebiste rowerowo, takich wypadów w koło Bydzi mi trzeba!!!!!! :)

uwaga! fotki wyświetlą się jutro gdyż przekroczony został czerwcowy limit transferu.


6-12-10
141
289 (?????????)
2386
24
66
9
120
Kategoria Całodniowe


Dane wyjazdu:
106.23 km 80.00 km teren
05:25 h 19.61 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Do Salna nad jeziorko

Niedziela, 29 czerwca 2008 · dodano: 29.06.2008 | Komentarze 7

Do Salna nad jeziorko
Wypad z BikeStatowiczami: Anią - Tatanka, KitaXc oraz ekipą Bydgoskich wyjadaczy :D

Fordon - Myślęcinek - Szczutki - Mochle - Gogolinek - SALNO - Koronowo - powrót nie wiem jak ;) - Bożenkowo - Rynkowo - Myślęcinek - Leśne - Kamienna - home :)

Zbiórka o godzinie 9 w Myślęcinku... po 15'stu minutach ekipa osiągneła sztuk 6 :) No to co, jedziemy! :D Najpierw szosą w stronę Rynkowa, później już zaczął się teren :) Początkowo tempo bardzo dobre, ani za szybko, ani za wolno :) Mknęliśmy i rozmawialiśmy zwiedzając malownicze tereny, czasami gubiąc drogę, ale nic się nie stało bo było fajnie ;) W Salnie dłuższa przerwa do ok 13, małe kąpu kąpu, 3sztuki poszły sobie popływać, a drugie 3 wylegiwały się na trawce :)
Później plan - do Koronowa, zobaczyć stary drewniany most - zawsze byłam tak blisko i nawet nie wiedziałąm że takie coś tam jest :) Dołączył do nas kolejny kolega, który już nieco dociskał w terenie i trochę nas przekosił ;) Ale za to pokazał kolejne urokliwe miejsca do śmigania, oj były by zajebiaszcze fotki!!!!
W Koronowie kolejna przerwa i....... uwaga uwaga nowość....... kapcioszek w moim wykonaniu :D Jakieś szkło przypałętało się do mojej opony a i przy okazji zobaczyłam że się rozdarła nieco :P Cóż się dziwić... z 8 tysiaków ma już przejechane, czas na zmiany.... :) Później już terenem bardzo bardzo szybko i nim się skapnęliśmy byliśmy już w Myślu przy źródełku ;) chwila baraszkowania i ruszyliśmy wspólnie w stronę domów :)


Dziękuję za wspaniały wypad, ekstremalne tereny, piękne widoki, kupe śmiechu a nie dziękuję za to że nie wzięłam stroju kąp i ręcznika :P Ale chociaż nogi wymoczyłam ;))


//rower na slickach już gotowy, wieczorne poszukiwania kompresora zwieńczone sukcesem
5-17-48
155
190
2244
7
36
55
145
121



Dane wyjazdu:
5.44 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

po księgarniach, szukając

Piątek, 27 czerwca 2008 · dodano: 27.06.2008 | Komentarze 3

po księgarniach, szukając tego:

wyglada na to, że trzeba zagościć w empiku lub zrobic zakupy w necie :( ...


Dane wyjazdu:
31.37 km 2.00 km teren
01:26 h 21.89 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Fordon - Stary Fordon:

Środa, 25 czerwca 2008 · dodano: 25.06.2008 | Komentarze 7

Fordon - Stary Fordon: most na Wiśle - ul. Wyzwolenia - Strzelce Dolne - podjazd na Strzelce Górne - szutrem: Aleksandrowo - Borówno do okoła - Augustowo - ~Żołędowo - Niwy - Jarużyn - Strzelce Górne - ul. Wyzwolenia - ~Carrefour - home

nadwyraz spokojnie, totalne wyciszenie mimo podjazdu, puls coś słaby... czas na mnie.

"Bydzia" - fatalna nazwa :| już lepiej nazwali by tą maskotkę "trawnik" ;P


buszujący w zbożu


pozdr

1-29-24
144
186
583
20
66
11


Dane wyjazdu:
18.87 km 1.00 km teren
00:59 h 19.19 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

lajcik: - zamczysko - w górę

Wtorek, 24 czerwca 2008 · dodano: 24.06.2008 | Komentarze 0

lajcik: - zamczysko - w górę na Osielsko - kilka nowych dróg - Zamczysko - fordon
pozdr
131
155
358
57
40


Dane wyjazdu:
86.19 km 35.00 km teren
04:35 h 18.81 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

tama, rezerwat żubrów,

Niedziela, 22 czerwca 2008 · dodano: 24.06.2008 | Komentarze 0

tama, rezerwat żubrów, niebieskie źródła, itd itd itd ;)
max sp. 41,38

Dane wyjazdu:
113.23 km 60.00 km teren
06:02 h 18.77 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Bike Orient - wielkie starcie II

Sobota, 21 czerwca 2008 · dodano: 24.06.2008 | Komentarze 12

Bike Orient - wielkie starcie II

Po udanej wieczornej impresce czas wstawać. Pogoda i to samo co sprzed roku skwilenie skowronka zachęcało do ruszenia tyłka...
No niestety, ja nigdy nie mogę dospać do tej 8'mej chociażbym chciała...
fakt faktem, mogłabym porobić w tym czasie coś pożytecznego
Trochę się pokrzątaliśmy, uszykowaliśmy potrzebny na trasę asortyment i całą ekipą ruszyliśmy do Wolborza, po drodze fotografując siebie nawzajem ;P

Najfajniejszy zawsze jest wjazd na miejsce startu, masa rowerzystów i samochodów, lubię ten kociołek.
Udaliśmy się po numerki, Łukaszowi oddaliśmy na przechowanie nasze koszulki i przyszła pora na start.
Ustawiłam się mocno z przodu, bo z doświadczenia wiem, że kiedy ustawię się gdzieś z tyłu, kto inny będzie na tyle mądry że ustawi się z przodu :P
Ruszyliśmy... czekałam aż ktoś z BikeStatowiczy mnie przegoni, długo długo nie było nikogo, aż zjawił się Tomek - Flash z Krzyśkiem - Kitą... za drogą nr 8 chwile posiedziałam im na kole, ale nie dotrzymałam im długo tempa... postanowiłam, że jeśli nie znajdzie się spontanicznie nikt do pary, grupy itd, to zmierzę się sama z mapą :P A co ;)
Siedząc na kole to jednej osobie, to drugiej, dojechałam na PK8. Tam, wszyscy zebraliśmy się w jedną grupę i pod przewodnictwem Kitek, Fleszy i Pixonów daliśmy się ponieść fantazji i rozjeździliśmy runo w niewiadomo jakim lesie ;) Chyba wyścig po ścieżkach obrośniętych jeżynami i gdzieniegdzie obsypanymi grubymi kijami należał do najekstremalniejszych rzeczy na trasie(nie wliczając piachów w późńiejszym etapie) na trasie :P Na koniec wylądowaliśmy na ścieżce w zbożu.... ukhm..... no nawet nie było tak źle, bo za chwile znaleźliśmy szosę (ale nie pamiętam za bardzo dokąd prowadziła).
Później całą grupką udaliśy się na PK2... tutaj już niestety tempo wybitnie mi się nie podobało i co rusz traciłam pozycje do lidera.... aż w końcu zgubiłam towarzyszy i pedaliłam sama, ale okazało się że nie tylko mnie zgubili, bo również brata siostry która leciała w tamtym peletonie (yyy zakręciłąm sie :P);) :P Przy hotelu w Bronisławowie Małym dołączyła pełna werwy i energii Asica - yeahh tego nam było trzeba, świeżego mięska!!!! ;)
No i tutaj zaczął się drugi hardcorowy element naszej trasy - mianowicie - ok. 1-1,5 godzinna szukanina PK2 po piachu :P
Wylądowaliśmy nawet w Borkowicach Mokrych - bardzo miła miejscowośc ;)
Ok godziny 13 (może wcześniej, a może i nawet późńiej :P) zameldowaliśmy się wreszcie na PK2!!!!!!!!!!! Zmęczeni, nieco rozczarowani, ale szczęśliwi że znaleźlismy ten najbardziej UPIERDLIWY PUNKT :P tyle piachu w butach to ja nie miałam nawet bawiąc się xx lat temu w piaskownicy :P
Zrobiliśmy sobie mały popas i co się okazało..... zjechał Tomek - Flash, informując nas że to również jego drugi punkt - hehehehe no to nie byliśmy sami z taką ilością PK hurraaaa ;)
Obknuliśmy wstępny plan na kolejne zdobywanie PK i po piachach ruszyliśmy przed siebie, oj...... wreszcie koniec piachów!! Byliśmy już nieco zagotowani w sobie i na zewnątrz też, dlatego poszukaliśmy sklepu z zimnymi napojami.
W drodze postanowiliśmy jednogłośnie po długich dyskusjach że rezygnujemy z 9'tki i 1'ki, która są daleko oddalone i spróbujemy zdobyć pięć północno-wschodnich punktów. Tak też zrobiliśmy, pod osłoną Asicy ruszyliśmy przez Smardzewice na 10'tkę, późńiej 7'kę, 3'kę 6'kę... chyba 4 ominęliśmy. Asia z Kolegą dogadywali się świetnie przez co dużo nie błądziliśmy.
Najciekawszym PK, okazał się jaz na strumieniu, gdzie nasza ASIA > ASICA > JAHOO81 > popisała się zdolnościami takimi jak:
-ODWAGA
-RÓWNOWAGA
-ODWAGA
-OPANOWANIE
-ODWAGA
-AKROBACJA
przechodząc przez ten jaz by podbić nasze karteczki. [B]BRAWO ASICA!!!!!!!!

Mnie na samą myśl serducho kołatało, a aparat robiący Asi zdjęcia trząsł się galaretka Gellwe :P
Widać było na twarzy Asicy zadowolenie, cieszę się że jej się tak podobało :)
Niewątpliwie okolice PK3 były naprawde urocze.....


Nie wiem w jakiej kolejności ruszyłyśmy na 10'tkę, ale wiem że było tam naprawdę sympatycznie i spędziliśmy troszkę więcej czasu....
no i zachciało nam się penetrować ciemne i zimne groty schronu :) Niestety lampka Asicy nie dawała rady :( ale wrażenia i tak bezcenne!! Nie wyobrażam sobie być tam po zmroku, lub nawet i o świcie, gdyż nawet w dzień było tam mroczno, strasznie i tajemniczo...... :)
dalszej kolejności PK nie potrafię sobie przypomnieć, ale wiem że 5'tkę sobie odpuściliśmy. z 1,5 godziny w zapasie ruszyliśmy w stronę Wolborza, gdzie szacowaliśmy że powinniśmy się do 18'stej wygimnastykować i zdążyć....
Po takim dystansie nastąpiło niestety już zmęczenie materiału, mianowicie kolano Asicy odmawiało posłuszeństwa, a Kolegę (nie pamiętam niestety imienia) dopadł jakiś kryzys. Nic dziwnego, Asia napierała przez 90% trasy przodem, prowadząc nas! Należała jej się nie jedna kiełborka za to, niestety przysługiwała mi na mecie tylko jedna ale zawsze coś hehe ;)
Wspólnie postanowiliśmy, że nie zostawimy Kolegi samego i jakoś go podholujemy. Udało się, na skrzyżowaniu z krajową 8'ką spotkałyśmy "konkurencje" i oczywiście w oczekiwaniu na zielone ściema - "jeesuuu już nie mogę......." heheh zielone, pomarańczowe - FRRRRRRRRRUUUUUUUUUUUU przed siebie, Asica zapuściła taką strzałkę jakiej świat nie widział ;) Coraz bardziej dokręcała, coraz silniej, coraz mocniej, myślałam momentami że jej nie utrzymam tempa, ale nie dałam się, przecież do mety już tak blisko a za nami rywalki..... już koniec, już ostatni zakręt, szeroki łuk.... biurko zawodów, oddajemy kartki...... łi ar de czempions :)
dołączyliśmy do oczekującej ekipy BikeStatowiczy, zmordowane ostatnimi kilometrami trasy, ale szczęśliwe :)
Pragnę w tym miejscu podziękować za zdolności orientacyjne i fizyczne Asicy, to był bardzo dobry rajd :)
późńiej dekoracja... w tym roku nie daliśmy się PGR i wystawiliśmy najliczniejszy Team na BO :P nie wiem po co to pisze bo każdy to wie, ale jakoś tak mi się napisało.
Wieczorem after party..... ale już nie tak długie jak dnia poprzedniego (w sumie i dzisiejszego poranka) hahaha

Generalnie piękny rajd. Jak tradycja nakazała, okolice Jeziora Sulejowskiego okazały się świetnymi terenami do jazdy i żeby nie było - do chodzenia też :P
Dziękuję Organizatorom, Sędziom z PK i Uczestnikom oraz wszystkim którzy przyczynili się do powstania tak wspaniałych, luzackich a zarazem emocjonujących zawodów. :)
Do zobaczenia za ROK! :)
v.max na finishu z(a) Asicą 43,4 ;)

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

BikeOrient - 2008 - 21 czerwca

Piątek, 20 czerwca 2008 · dodano: 20.06.2008 | Komentarze 6

BikeOrient - 2008 - 21 czerwca :D

wracam w poniedziałek 16'stego :)

Nie zapomnimy o Was: ;)))))))

//foto skradzione od Moniki, ale póki jej ktoś nie nakabluje to się nie skapnie bo jest już w drodze do Wolborza i bez neta ;)))))) będziemy odcięci od świata!!!!!! :D hihihi joke :P



Dane wyjazdu:
47.52 km 10.00 km teren
03:30 h 13.58 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

KujawiaXC - NIE w obiektywie, a w relacji :D

Niedziela, 15 czerwca 2008 · dodano: 15.06.2008 | Komentarze 21

KujawiaXC - NIE w obiektywie, a w relacji :D

o jaaa od czego tu zacząć :D
może od marudzenia! :D
poranek - totalny brak "formy", czułam że jestem nienajedzona i zmulona :D
długo o tym nie myśląc, wydrukowałam świstek karty zgłoszeniowej i ruszyłam na Wyżyny :) Tam również "męska" decyzja - jedziemyyyyyy nie mam nic do stracenia :D

10,9,8,7,6,5.....4.....3......2,1, i ruszyliiiiiiii......... wszyscy cisnęli tak jakby uciekali przed pożarem :D Dałam im się wyprzedzić, bo nie cisnęłam na stojaka... (nie zwariowałam, przeciez muszę zostawić sobie trochę sił na koniec ;) ) i za mną została jedna osoba...
Pierwsza pętla była.... masakryczna :D
Myślałam że płuca wyzionę tym gonieniem ekipy, która dziarsko tarła na przód :) Pierwszy podjazd i zjazd - po wielkich schodach - o shit, biedne kółka, dlaczego ja pojechałam za tym kolesiem?? przecież obok była trawa :P Ok, poprawię się na drugiej pętli...
chwile później czekała na mnie niespodzianka... mianowicie zjazd po (pświeżo co skoszonej trawce (podobno hehehe :D) Zaciskając hamulce, wydawało mi się że nic gorszego nie może mnie spotkać hehehe... myliłam się ;) Za chwilę był fajny podjazd... do którego najczęściej podjeżdzałam w 4/5 :P
Najbardziej hardorowy kawałek czekał w lesie, obfitujący w strome zjazdy, oraz lekkie łuki o ujemnym profilu, gdzie po drugim kółku wydygałam i nie bardzo mi szły i wystawiałam pomocniczo nóżkę czasami pakując się w runo leśnie - shit - skapnęłam się na 4 okrążeniu że wystawiałam nie tą nogę!! :D:D:D
Miejsce oznaczone 3 różowymi słupkami również dobrze wspominają moje buty i tak aż do tego zjazdu prowadzącego na START gdzie było szuru buru butem hihihi ;)))

Po pierwszej pętli miałam dość :D Ciężki początek, mocny teren - pomyslalam sobie że 4 kółek nie dam rady...!!!
na drugim kółku, nieco się wczułam, nawet dogoniłam na 300 metrów moją poprzedniczkę, ale znowu skręciliśmy w las i tam po pierwszej pętli byłam już bardziej ostrożna i zdygana :P

Na trzeciej pętli pomyslalam sobie że koniec, nie jadę niiiii ch.......... pulsometr już tak nie szalał i średnia spadła... co jest??? ;)
Napierałam dalej - decydując że jadę już ostatnią rundkę - honorową - powiedziałam jednemu koledze z "obstawy" znieszmaczona dublem który chwile wcześniej w lesie otrzymałam :D... ale zjezdzając na metę poczułam jakiś taki niesmak i niedosyt :D Chyba płuca właśnie się rozgrzały..... aaaaleeeeeee fajny asfalcik!!! To co, jedziemy dalej!! :D A las? eeeeee tam, najwyżej pociągnę z buta, ale tam gdzie się da to rowerem :)
Tak też zrobiłam :) Zaczęłam równiez hamować bardziej pulsacyjnie w lesie, przez co nie wpadałam w poślizgi (to pewnie za sprawą tych nowych klamek :P )
Generalnie nim się obejżałam byłam już na mecie.... trochę szkoda, bo miałam ochotę na jeszcze hehehe 54 minuty minęły jak w mgnieniu oka :)
No i oczywiście "kibice" spisali się na medal hehehe sprawili że nie myślalam o tym jak kiepsko jeżdżę, tylko o tym, że jak wygram ze sobą to będzie to świetna zabawa :)
I tak było, dzięki :)

Później ruszyłam na "miejsce kibiców" i role się zamieniły :D


Przy okazji otworzyliśmy mały punkt serwisowy :D..... oraz BUFET :D
Kółeczka miały dzisiaj powodzenie, na przyszły raz poszerzymy asoryment o kółeczka na hamulcach tarczowych ;)))


Ogólnie było dośc dużo defektów na trasie..... kilogramy kapcioszków, conajmniej 2szt. zerwanych łańcuchów ;), skatowane napędy.... :)

Ogólnie imprezka bardzo bardzo bardzo udana :) Jak to się mówi "trening czyni mistrza", a ja mogłabym powiedzieć że:.... zawody czynią tchórza bardziej doświadczonym ;)
Statystyki:
dystans: 4 pętle - ok 54 min., jakieś 13min. straty do pierwszej zawodniczki.... jak dla mnie bomba bo dużo schodziłam z roweru, ale realnie jest to makabra :P:P :)
siniaki: 3szt auuuaa!! ;)))))))
zadowolenie: 100% :D
max speed: ~31km/h
Aha..... max puls 201 - chyba już nic więcej nie muszę dodawać hihi :D


później po Basco ;)

"Aga, no proszę... daj mi się przejechać" ;))


Pozdrawiam gorrąco współzawodników i BikeStatowiczy :)
Kolejne zawody w Koronowie hmmm ;)

puls z zawodów (+oczekiwanie na starcie)
1-05-03
169
201
500
6
6
87

Dane wyjazdu:
15.95 km 0.00 km teren
00:47 h 20.36 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

home>stacja>dolina>osielsko>szosą go home.

Pojechałam

Sobota, 14 czerwca 2008 · dodano: 14.06.2008 | Komentarze 5

home>stacja>dolina>osielsko>szosą go home.

Pojechałam nadymać kółka na stację no i w sumie miałam wracać do domu bo zgredziki zjeżdżali z urlopu, ale... musiałam... musiałam pojechać jeszcze na dolinkę... a jak na dolinkę to i na osielsko ;)
Nieziemska jest ta korba, wreszcie czuję rower we władzy :) A tylnia przerzutka wydaje tak filigranowe odgłosy że aż się boję jej używać w terenie :D;))
Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczona i jak najbardziej zadowolona :)

Zmienianie kapcioszków było dzisiaj komiczne :P... ktoś wczoraj z nieziemksą siłą zamknął samozaciskacze kół i musiałam się nakombinować żeby je otworzyć..., hehe czy ja wyglądam jak Pudzian?? :P:P:P

pozdrófki ;)
38,17