Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16392.07 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.69 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w kategorii

S jak slicki

Dystans całkowity:1025.85 km (w terenie 40.00 km; 3.90%)
Czas w ruchu:54:35
Średnia prędkość:17.91 km/h
Maksymalna prędkość:50.15 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:51.29 km i 3h 12m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
77.52 km 20.00 km teren
04:42 h 16.49 km/h:
Maks. pr.:50.15 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bornholm 2009 - wyspa marzeń! DZIEŃ II

Wtorek, 28 lipca 2009 · dodano: 03.08.2009 | Komentarze 3

Bornholm dzień II - wyspa marzeń & "KRAINA OZZ*" ;-)

[... TRASÓWKA ZOSTANIE UMIESZCZONA PO OPISANIU WSZYSTKICH DNI WYPRAWY ;p...]


Wtorek - pierwsza noc za nami, spałyśmy jak zabite a noc była w miarę ciepła. Ranki są najpracowitsze, o 6:30 postanowiłam zacząć składać namiocik z Roksaną w środku... jakoś tak same śledziki pchały się do woreczka :)

Widok z namiotu na łazienkę i przyczepki kempingowe


Najadłyśmy się, skorzystałyśmy z wypasionej łazienki... trochę to wszystko trwało, po wczorajszym dystansie wahałyśmy się czy damy rade dojechać dzisiaj do Nexo o czasie... Na jakże miły koniec pobytu na campingu zostałyśmy obskubane z 114 koron (45 karta kempingowa, 69 nocleg) i ruszyłyśmy do Nexo. Dzisiaj dołącza do nas Sebek! :)
Pierwsze metry jak zawsze na rozkręcenie decydujące - wyjeżdżamy z kempingu i... Mamy wiatr w plecy!!! Huraaa! Zadowolone z siebie lecimy po gładkiej jak pro kolarska męska łydka nawierzchni;)) Lecimy 10'tka.

i zachaczamy o lotnisko


Jesteśmy świadkami startu stalowego podniebnego ptaka;)

Przy okazji wiatru namawiam Roksanę do wrzucenia blatu, teraz lecimy z prędkością światła, Roksana się wczuła i ominęła kościółek:)



10km dalej rozbawione i zadowolone z jazdy robimy fotki na pamiątkę...

co by spamiętać, żeby nie dostać mandatu ;)


oznaczenia ścieżek rowerowych są po prostu bombastyczne!!


przy okazji moje oko dostrzega znajome drzewo ;D wpadłam na pomysł by wypróbować buty spd do wspinaczki, całkiem dobrze się sprawowały.


P.s. Tak przy okazji jak juz byłam na drzewie porwałam kilka PRZEPYSZNYCH czereśni ;) niebo w paszczy:))


Trochę się podelektowalysmy i ruszyłyśmy dalej. Przed Nexo. Rowerowa ścieżka wzdłuż morza mną zachwyciła! Cóż za widoki...


no to kiedy sobie popływamy?? ja mogę teraz, zaraz :D



Kolo 11 lądujemy pod Netto i wpadamy na zakupy, kupujemy litrowe jogurty, wodę...
I znowu zastanawiamy się, czym jest tajemniczy "podatek" PANT pod pozycja z woda? Po ładnych kilku minutach możdżenia przypomniało mi się przecież jest to kaucja za zwrotna butelkę, brawo za bystrość;)
W miedzy czasie odczytuje sms-a od Sebka że za kilkanaście minut będzie w porcie... Wszystko ładnie pięknie tylko że SMS został wysłany 15min temu :D Ładujemy zakupy na bagaże i kierujemy się do portu, Katamaran Jantar właśnie przypływa :)



rowerki jako pierwsze zawitały na lądzie :)


witamy się z Sebkiem i zaczynamy nasza przygodę na dobre! :)


Roksana dopija jogurt, Sebek zapina bagaże na rower i ruszamy. Kierunek taki sam jak wczoraj czyli - Nexo Kirke



Dzisiaj wbijamy się do środka i focimy piękne statki zawieszone pod sufitem... spotkamy je w każdym kościołku


malowniczymi uliczkami udajemy się pod dom Andersena Nexo... dzisiaj i ja mam fotę ;)


Dzisiaj kierujemy się na Aakirkeby główną drogą nr 38.

Na wyjeździe z Nexo napotykamy pierwsze piękne duże rondo :)


Pogoda jest na 5+ troszkę wieje ale przecież my się nie damy, sukcesywnie robimy sobie małe, maluśkie zmiany kto chce niech korzysta :)

Sebek w trasie


Roksana w trasie



Dojeżdżamy na pierwszy punkt napojowy (o którym nie wiedzieliśmy jeszcze że jest napojowy, bo Roksana jeszcze nie wpadła na pomysł spróbowania wody ;) ) Kościółek w Bodilsker - cmentarz i szopka.



Święta trójca pod kościółkiem ;) kto nie wierzy niech dotrwa do końca opisu tej wyprawy ;)


Po drodze napotykamy ciekawostkę przyrodniczą, małe Stonehenge ;) Nie pytajcie co to jest nazywa się Hjortebakken ale nic na ten temat nie mogę po polskiemu wygooglować.


ja pod Hjortebakken


w Eggeby-ach wiatrak holenderski


trochę tutaj niewinnie spędzamy czas :)


gadamy, focimy... i zapominamy o całym świecie i dalszej podróży :):):):):):):)


a przecież czekają kolejne wiatraki do odwiedzenia ;) do których po prostu musiałam namawiać żeby cyknąć fotkę hehe

wiatrak przed AAkirkeby


artystyczne domki na trasie jak wiadomo Bornholm to wyspa artystów


W Aakirkebach szukanie Torvet-u czyli rynku. Mamy, udało się!


Na rynku, znajdziemy odlane z brązu pomniki gęsi, które symbolizują podziękowanie za to iż to ptactwo ostrzegało mieszkańców przed pożarami.


chyba chce mi zjeść siodełko ;P


Na rynku mały pchli targ:

Ten straganik przykuł moją uwagę NA MAXA :-) a-la Mikołaje w środku lata ;D




hihi


całkiem ładne ;)))


Na rynku słyszymy znajomy język Polski. Udajemy się zwiedzać Aa Kirke...

najpierw trzeba zaparkować rowerki ;)

by móc w pełni podziwiać architekturę koscioła.

Aa Kirke jest największym i najstarszym kosciołem na wyspie Bornholm.



Kolejnym celem naszej podróży są LASY ALMINDINGEN.

Dolina Echa, czyli Ekkodalen to nic innego jak pionowe granitowe urwiska :)


taki ze mnie karakanik do tych skałek :)


Od samego początku podróży napaliłam się by zobaczyć długowłose krowy... a zaczęło się to w zeszłym roku, kiedy zobaczyłam je na zdjęciach u Mlynarza :) i tak trzymało mnie do dzisiaj, wreszcie je zobaczyłam na własne oczy :)

Ale skubane tak się zakamuflowały, że...


żeby je sfocić natknęłam się prawym biodrem na "elektrycznego pastucha" i przeżyłam małą terapię wstrząsową hehehe ;) Zdjęcia oczywiście mi się nie udały ;P

Więc postanowiliśmy iść gdzie indziej pofocić ;P

sorki za jakość fotki, ale mi się podobała ;)


Sebek wspinający się


napisy naskalne - kto wie o co chodzi z tym imieniem i nazwiskiem? google znowu wypluwa treści po "chińszczyźnie" ;P


byłyśmy i wdapałyśmy się :)


czy ja coś wspominałam w tytule o krainie Ozz? Oto rozstrzygnięcie sentencji myślowej, wszędobylskie muchopszczółki, nazwane przez owadoznawcę Sebka bzykami :)
na szczęście wytresowane, osiadały niczym mucha ale nie gryzły, bynajmniej ja nie czułam.


W lasach Almindingem naprawdę uroczo spędzaliśmy czas, polecam każdemu!!

Rokkestenen - czyli bornholmski chybotek... coś nam techniki brakowało więc...


co 4 ręce to nie jedna ;D


a głaz tylko lekko drgnął, bo siedziałam na nim ja ;-)))) joke ;)

w relacji u Sebka przeczytacie, że ileśmy się namęczyli i ciężko nam to szło, przyszedł gość z rodzinką posadził na kamyczku swoje maluchy i rozbujał kamlota w mig :) gały to mieliśmy jak pięć złotych ;)

Po pięknej pętelce w tych lasach pojechaliśmy na ruiny zamku Lileborg (ścieżki gruntowe są wspaniałe, lepsze od niejednej asfaltowej ścieżki rowerowej w PL, a jechałam non stop na slickach Authora!)

fundamenty średniowiecznego zameczku Lileborg z 1149r.


jeziorko Borgeso i ruiny ruin Lileborg ;)


jeziorko, ruiny ruin i my ;-)


Ciąg dalszy wycieczki był przeeeeee.......zabawno-masakryczno-optymistyczno-zawracający ;D Juz tłumaczę dlaczego... :)

Otóż nie powiem kto i nie powiem dlaczego (bo nie pamiętam ;) ) wypatrzył na jeziorku Borgeso mostek. Po drugim końcu mostku, jest pieszy szlak który prowadzi na najwyższy szczyt Bornholmu...

Pieszy szlak + droga na najwyższy szczyt + rowery + sakwy + upał + wielkie kamienie na drodze = półgodzinna debata w środku lasu na kamolcach o wszystkim i o niczym ;)
Początkowo byliśmy bardzo chętni pokonać tę trasę, ale po moich nachalnych narzekaniach pacnęliśmy się w środku lasu i obmyślaliśmy strategię działania dostania się na szczyt :) Nie powiem, fajnie się siedziało i leniuchowało, hehe :P:P

Koniec końcem, postanowiliśmy "po ludzku" zdobyć szczyt i objechaliśmy punkt na około szosą :) Jak się okazało, z punktu A do pkt B szosą dzieliło nas może z 0,5km? :D
Było super i lajtowo pod górę, naprawdę pięknie! Mimo iż był to teren, znowu moje slicki dały radę z czego bardzo się cieszę i podjechałam na sam szczyt :)

Rytterknaegten - wieża królewska (Kondgemindet).


schody na Kondgemindet


i widoczki z góry :)


lasy lasy lasy :)




schódki po których się człapaliśmy


Dzień był niesamowicie dla nas długi i piękny... wreszcie przyszedł czas na szukanie noclegu. Odwiedziliśmy jeszcze wiele pięknych miejsc, np. groby wikingów w kształcie łódki, miejsca z pięknymi panoramami na Bornholm, ale miejsca mi tu już nie starcza na opisywanie wszystkiego i czasu ;)

Po drodze, gdy szukaliśmy noclegu, niemalże do łez rozbawiły nas przybiegające na początek swojej działki małe trzy świnki :) Biegły tak szybko, że w podskokach ich ucholki wywijały się góra-dół-góra-dół... hehehe


Razem z Sebkiem udało nam się znaleźć nasz poszukiwany wczorajszy nocleg. Warunki - REWELACJA!!!!
Ciepła woda, czajnik, turystyczna kuchenka gazowa (działająca ;) ), ognisko, toaleta, prysznic (10 koron), plac zabaw, mini trampolina, worek do boksowania, sznurki z rączkami do wywijania fikołków na drzwie, piaskownica, mały 3-kołowy rowerek :D jednym słowem duże i małe dzieci miały się gdzie najeść i pobawić :))) a to wszytko za cenę 20 koron yeahh

Nasz nocleg :)


Podsumowanie dnia - cóż mogę napisać, nie spodziewałam się tylu wrażeń na trasie, dzisiaj był wprost idealny stosunek szosy do terenu. Polecam wszystkim do zwiedzania Bornholmu na slickach, śmiało możecie jeździć na nich w terenie. Lasy Almindingen są cudowne!!!!!

Plusy dzisiejszego dnia:
- pogoda, liczne atrakcje w lasach Almindingen i oczywiście nie tylko :-)
- towarzystwo w komplecie!! :D
- jazda od rana do wieczora :)
- orzeźwiająca jazda w terenie, było gdzie się powspinać z bagażami czasem kilka metrów na przełożeniu 1:1 ;D
- bliskość przyrody plus zalety z dnia poprzedniego ;D
- rewelacyjne pole namiotowe!!!
- i super wtyłkowindow drodze Ronne Nexo ;)
ogólnie jedna wielka REWELACJA!!!! :-)))))

Minusy:
- MOJE WYCZEKIWANE KROWY SIEDZIAŁY POD DRZEWEM W CIENIU I PRZEZ TE OBIBOKI NADZIAŁAM SIĘ NA PASTUCH ELEKTRYCZNY grrr ;D
-więcej minusów nie pamiętam... no... może brak dostępu do kibelka w lasach ;D

kolejna relacja nastąpi :)

ZAPRASZAM NA UKOŃCZONĄ RELACJĘ DO SEBKA HOPPP :)

Dane wyjazdu:
81.11 km 0.00 km teren
04:47 h 16.96 km/h:
Maks. pr.:46.12 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bornholm 2009 - wyspa marzeń! DZIEŃ 1

Poniedziałek, 27 lipca 2009 · dodano: 02.08.2009 | Komentarze 3

Kilka słów wstępu :-)
Bornholm - wiele osób z Was już wie, że ta wyspa dla mnie jest czymś więcej niż punkcik na mapie. To właśnie tam, spełniają się marzenia, to właśnie na Bornholmie można poczuć się lekkim niczym wiatr i oddychać świeżością natury, przyjaźni i radości. Oaza spokoju i zaufania.

Wypad dedykuje wszystkim tym, którzy mieli, mają i będą mieli Przyjaciela od serca. Taką osobę, która chociaż nie jest z jakiegokolwiek powodu blisko, zawsze pozostanie w zasięgu myśli, do końca naszych dni.
Tomku, chociaż tego teraz nie przeczytasz - to dla Ciebie, to dzięki Tobie - bo Przyjaźń to kwiat nie więdnący nigdy :-)


Bornholm dzień 1 - wyruszamy na wyspę.
Swój mały i ciasny namiocik rozbiłam wczoraj na polu namiotowym w Dźwirzynie. Nie miałam pojęcia, że ta miejscowość jest tak "imprezowa". Zasypiałam, a raczej próbowałam zasnąć przy karaoke białego misia, agnieszki co dawno już tutaj nie mieszka i różnych innych fajnych przebojach. Co dwie godziny małe przebudzenia - ciągle ktoś hałasował. Po 3'ciej godzinie obudziłam się na dobre - nie kładłam się już spać, obawiałam się o nie wstanie ;-)

Złożyłam majdanek, coś przekąsiłam, zapakowałam na bagażnik i ruszyłam do Kołobrzegu. Rano dość spokojnie, pogoda od wczoraj bardzo się poprawiła - będzie dobrze! :)
Dojazd do Kołobrzegu zajął mi grubo ponad 45 minut - coś się ciężko jechało - tak będzie zawsze?
Na PKP dojechałam z obawą co się dzieje z Roksaną - nie wydzwania że się 10 minut spóźniam?? Dojeżdżając, nie widzę jej na stacji... hm... no to szukamy!
Jak się okazało, jej ciapąg również się spóźnił i właśnie nadjechał uff :-) Namierzyłyśmy się na stacji i pojechałyśmy do Portu w Kołobrzegu. Dzień wcześniej odebrałam nasze bilety na nasz katamaran Jantar, wiec mogłyśmy kilka minut więcej "pokozaczyć" ;)

Dzyń dzyń pobudka, bo odpłynie bez nas ;>


...nie słysze? już odpływa? niee ;)


jeszcze zacumowany :) Nasz Statek Jantar!


Nasze rowerki dostały po oryginalnej naklejce, zostały wprowadzone na pokład specjalną jednośladową rurą a my z tobołami ruszyłyśmy drzwiami. Ulokowałyśmy się oczywiście na dziobie :)

Odpływamy - port i latarnia morska w Kołobrzegu


ciekawe co będzie dalej, Kołobrzeg coraz dalej... a przed nami 5 dni...


cykamy foty - maszt Jantara


Na pokładzie ani widu ani słychu po Kapitanie, statek nie bujał, trzebabyło znaleźć sobie jakąś rozrywkę ;)

np. obserwacja morza


albo drzemka na górnym pokładzie ;D


albo rozmyślanie nad rowerkiem i przygodą która się zaczyna


...sterowanie-rowerami ;)


z nudów robi się różne rzeczy... może by tak poderwać jakiegoś przystojniaka na hopsnięcie za burtę?


podróż mijała bardzo spokojnie, trochę pokimałyśmy na 2 pokładzie wypiłyśmy herbatkę/kawkę... po ok. 3 godzinach, zaczynała się pojawiać na horyzoncie nasza wyczekiwana piękność:)


co ona tu robi? chce popełnić na morzu samobójstwo? na to pytanie odpowiedzieliśmy sobie po kilku gozinach na wyspie, hehehe, czytajcie uważnie a znajdziecie odpowiedź ;)


Nexo coraz bliżej :)


widać już wędzarnie (których faktycznie nie odwiedziliśmy ;P )


dobijamy, jak tu kolorowo!





Po 4,5h podróży stanęliśmy obiema stopami i dwoma kołami na wyspie :) Od razu zabrałyśmy się do roboty i dziwnie leniwym tempem ruszyłyśmy na podbój Nexo ;)

pod Nexo Kirke


bardzo tu ładnie


kotwica na cmentarzu w Nexo jest symbolem żeglarzy i rybaków zaginionych na morzu.





Malownicze uliczki i domki przyciągają uwagę, czujemy się jak wielcy ludzie w małym pustym miasteczku... Nie focimy uliczek, bo jutro tutaj też będziemy :-)

Dom Martina Andersa Nexo - duńskiego pisarza.


Wyruszamy na pierwsze zakupy do Netto - najtańszej sieci sklepów na wyspie.
Rowerek towarowy :-)


Z Nexo wyruszamy na podbój południowego wybrzeża Bornholmu.

Balka


Mijamy też Snogebak, nie focimy, lecimy do Dueodde by coś zjeść. Natrafiamy na pizzernie, akurat otwierają. Po porozumieniu się z obsługą iż chcemy pizze wegetariańską, rozmawiamy i czekamy spragnieni. Naszym oczom ukazuje się malutka pizza, cieńka, z dodatkami "średniej" wielkości ;) No cóż, 65 koron, a pizza na nas dwie i trzeba tego suchara zjeść ;P Nie polecamy pizzerni w Dueodde! ;P

Po raz pierwszy decydujemy się zostawić rowery - mnogość rowerów nas przekonuje :-)


Plaża należy do najszerszych i najatrakcyjniejszych pod kątem wypoczynku na Bornholmie. Prowadzi do niej 500metrowy pomost








Po powrocie na plaży, stwierdzamy, że nienajgorzej się zapięliśmy, niektórzy to dopiero mają fantazję :D:D:D


Latarnia morska Hammerode Fyr - której dzisiaj też nie zwiedzamy


Jedziemy dalej na zachód, na dłużej zatrzymujemy się by zwiedzić Somarken. |Przypinamy do słupka rowery i idziemy pieszo w stronę wybrzeża.

zazdrościć można takich widoków konikom :)


Przecięcie południka 15' z równoleżnikiem 55' i depcząca po nim Roksana ;)


Przy każdych ciekawostkach tablica informacyjna :)


Slusegardmolle


czyli najstarsze mlyny wodne z 1800 roku






Nasze rumaki jeszcze stoją :) Większośc furtek na Bornholmie jest "samozamykalna", a patentów na to jest kilka :) jeden z nich - pochyłe drzwiczki.


zboża zboża zboża :)


Kościółek w Pedersker





Niedaleko kościółka znajdujem piękny holenderski wiatrak...


i wiadomo co było dalej;D żalllll nie odpocząć i nie zrobić sobie popasu ;)








Na rowerówce nr 10 spotykamy kolejny wiatrak (na wysokości Boderne)




trochę się nabijamy, że trawy nie sciachali i zachacza o nasze nogi - niedopilnowanie, skandal ;)))))


a w tle ciągle morze... :)





Rotunda w Nylars. Wszystkie 4 rotundy sa z XII wieku.


Kościół w Vestermarie


W Vestermarie, niedaleko lasu mieliśmy szukać noclegu. Niestety okazało się, że szukanie taniego noclegu wcale nie jest łatwe, ani jednej tabliczki informacyjnej od strony ulicy :-(((. Tamtejsi mieszkańcy skierowali nas na kemping. Dali tez namiary gdzieś w inną stronę, niczego nie znaleźliśmy, więc rozmyślałam o formie nocowania na dziko, ale ostatecznie popędziliśmy przy zachodzącym słońcu do Ronne. Było non stop z górki :)

Ronne, gdzieś na wybrzeżu.


Nasz kemping. Wyrobiliśmy karty kempingowe, zabuliliśmy za nocleg, ale dostaliśmy w zamian dostęp do prądu przy namiocie, full wypasioną łazienkę z suszarką itd. Warunki dla mnie bomba, jeszcze mogli dać materac pod dupkę ;)
Jedynie co się nie podobało to mnogość ludzi, namiotów i przyczep kempingowych...


Pierwszy dzień na pięknej wyspie zaliczamy do udanych. Dużo kilometrów i pierwsze pomyślne wrażenia :)

-bliskość natury, morza, fal, słońca, chmurek, zwierzątek, króliczków, sarenek, muchopszczółek i innych ;D
-Bornholm to jedna wielka sieć ścieżek rowerowych o nawierzchni nówka niemacanka ;)
-kultura rowerzystów i Kierowców Aut (w żadnym wypadku blachosmrodziarzy!!!) na drodze
-cisza spokój i harmonia, wspominałam coś o tym? ;)

minusiki - trzeba mieć dobre opisy pól namiotowych i dobrą mapę ;) bez tych dwóch rzeczy ani rusz ;P
To nie Polska nie ma tak, że na pewno się coś znajdzie, trzeba doooooobrze poszukać :)

Jutro, dołącza do nas Sebek, jedziemy do niego do Nexo. W trójkę będzie raźniej na pewno :)

Dane wyjazdu:
4.41 km 0.00 km teren
00:15 h 17.64 km/h:
Maks. pr.:24.39 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

ten rok zapowiada się zarąbiście ;D

Poniedziałek, 2 lutego 2009 · dodano: 02.02.2009 | Komentarze 0

kolejna długodystansowa jazda ;P
najpierw wtyłkowind, później wpaszczuwind, ale było ok, słońca dużo i czuję wiosnę ;>
/dom/przylesie/dom

p:T,t:S.

Dane wyjazdu:
8.82 km 0.00 km teren
00:30 h 17.64 km/h:
Maks. pr.:26.83 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

\tak se po okolicy

Piątek, 30 stycznia 2009 · dodano: 30.01.2009 | Komentarze 0

nie spodziewalam sie tego ze bedzie mi tak cieplo, w sumie jazda nie za dluga, ale lepsze to niz NIC.
dom/carrefour/tatrzańskie/stary 4don/dom

/p:T+t:S

pozdrrr

Dane wyjazdu:
30.52 km 4.00 km teren
01:48 h 16.96 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Do Ostromecka i po Ostromecku,

Sobota, 6 września 2008 · dodano: 06.09.2008 | Komentarze 1

Do Ostromecka i po Ostromecku, niekoniecznie po parku :P
W sumie to szukaliśmy ekipy organizującej jutrzejszą Kujawię, ale nikogo nie spotkaliśmy, pewnie byliśmy za szybko ;)
W parku, nasze rowery pozowały do zdjęć ślubnych pewnej pary ;) no ale to były bliskie korzenie bo pewien biker był ich świadkiem hehe ;)
w chaszczach napadły mnie jakieś piekące rośliny i właśnie myślę jak by tu sobie amputować nogi od łydki w dół... tak piecze :P alem żem miętka ałaaa :P
później na stację upucowac białego micha no i wlasnie skonczyłam pucować napęd.
the end, ale sie rozpisałam :P
pozdr!
Kategoria S jak slicki


Dane wyjazdu:
20.35 km 0.00 km teren
00:57 h 21.42 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

w ramach arbajtu ;)
max

Wtorek, 2 września 2008 · dodano: 02.09.2008 | Komentarze 5

w ramach arbajtu ;)
max po płaskim 36,17 :P
time: 0:57:14

z wielkim bólem rozglądam się za nową kurtajką :P


pozdr :)
Kategoria S jak slicki, arbajt


Dane wyjazdu:
150.28 km 10.00 km teren
06:44 h 22.32 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

aaaaaaaaaaaaalllllleeeeeeee Kamieniołom!! ;)

Niedziela, 31 sierpnia 2008 · dodano: 31.08.2008 | Komentarze 13

aaaaaaaaaaaaalllllleeeeeeee Kamieniołom!! ;)

kolejna zajebiaszcza wycieczka, tym razem do Piechcina na Kamieniołomy :)








miiisio też był ze mną ;)





statmąd przyjechaliśmy ;)





pogoda bajeczka, ja wygrzewałam się na piachu, a inni jeździli ;)


niestety gdzieś u góry została moja kurtka rowerowa :P
no tak musi być, czasami coś się wygrywa, a czasami traci ;))
ale mniej wiecej domyslam się gdzie mogłam ją zgubić...
po nawrotce na Kamieniołom niestety nie odnaleźliśmy jej, zjechaliśmy do chłopaków i depnęliśmy na Żnin...

no no, czego to ja się dowiaduję ;) interes się kręci, pewnie sprzedają bengaja po cenach hurtowych ;)


Diabolo zasłużył na słoneczną aureolkę służąc nam dotachaniem 5 litrowej wody ;)


kaczucha na jeziorze Żnińskim, gdzie konsumejszyn pizzę.


to się nazywa aktywny wypoczynek ;)


po tej pizzy tak się rozleniwiliśmy że nikomu nie chciało się wracać do domu :D pierwsze km były straaaszne nic nam się nie chciało :D:D:D:D

powrót do domu już "na kole" bo coś mi się aku w nogach rozładowały, chyba po tej premii szukając kurtki (skończyły się wtedy nam zapasy jedzonka) ;)

ogólnie jak zwykle przesympatyczny wypad :)
Dzienx :)

pozdrówka dla czytających i uczestniczących ;):D
max 44,28

6:17:16 (pół godziny gdzieś wcieło :P )
av 150
max... 192 "w pogoni" na zbiórkę za chłopakami :P,
2565
Hz: 11%
Fz: 49%
Pz: 38%
138


Dane wyjazdu:
15.04 km 6.00 km teren
00:45 h 20.05 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Na grzybki.....

Sobota, 30 sierpnia 2008 · dodano: 30.08.2008 | Komentarze 7

Na grzybki.....
5: praw-dziwki
1: zajUMC UMC UMC
2: maślery

W drodze powrotnej potwornie zimno!!!!!!! marzyły mi się rękawiczki (nie miałam żadnych :( ), najchętniej z długimi paluchami i coś pod kask!!! (i to zaledwie przed 20'stą godziną :/ )
brrrrrrrrrrrrrr ale twardym trza być a nie miętkim!!!!!!!!!.......!!!!!!!! :P


hmmm dojadę wreszcie do tych 4 tysiaków czy niet, bo coś mi to marnie idzie :P
Kategoria S jak slicki


Dane wyjazdu:
6.98 km 0.00 km teren
00:21 h 19.94 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Leniwe rozprostowanie kończyn

Czwartek, 28 sierpnia 2008 · dodano: 28.08.2008 | Komentarze 4

Leniwe rozprostowanie kończyn :P

Z racji nie zabrania ze sobą kurtki z domu, przepłoszyły mnie dzisiaj z roweru ciemne chmury zmierzające nad fordon :P

No i muszę się pochwalić :D
Wygrałam dzisiaj w Radiu GRA bon o wartości stu PeeLeNów na zakupy w jednym ze sklepów sportowych :) hmmm no to albo będzie nowa kurtaja, albo koszulka z kr. rękawem albo Avidki, w zależności jaki asortyment posiadają :)
Ale się cieszę :) Aż skakałam z radochy :) jupi jupi jupiiiiiiii :)

Pozdr :P
Kategoria S jak slicki


Dane wyjazdu:
173.02 km 0.00 km teren
07:49 h 22.13 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Wyprawa ognio-odporna :D

Wtorek, 26 sierpnia 2008 · dodano: 26.08.2008 | Komentarze 13

Wyprawa ognio-odporna :D

Bydgoszcz - Świecie - Grudziądz......................... Bydgoszcz :)

Totalny spontan, wczoraj wieczorem wypatrzyłam u pewnej osoby iż przejeżdża przez Bydgoszcz... no to co robi Aga? Bierze dzień urlopu ;)

Przygoda zaczyna się po 6 rano :D
Kita dopadł naszego Gościa gdzieś przy hali Makro i tak już od fordonu mknęliśmy razem do Włók :)
później już tylko we dwójkę...... bo Krzysiek pojechał do domu się przespać przed pracą ;)

Zamek we Świeciu :)



Gość i ja na zamku w Świeciu......



........................i co..... kto zgadł? SebekFireman ;)


Mieliśmy wiaterek w plecy, mknęliśmy więc przed siebie bardzo leciutko, aż się ździwiłam bo wykręciłam w pewnym momencie średnią 24,49 :)
Fajnie się jechało wzdłóż wału powodziowego itd, ogólnie duże górek za Świeciem ale przyjemne bardzo :)

Po kilku (dłuższych ;) ) chwilach dotarliśmy do Grudziądza, tutaj zrobiliśmy sobie małą przerwę, chwilę pokręciliśmy się po przepięknym mieście...

Mury miejskie :)


i każdy ruszył w swoją stronę :) Ja, chwilę popenetrowałam Grudziądz i zastanawiałam się gdzie pojechać bo nie bardzo miałam mapę hehe (only foto w aparacie mapy od Sebka) :D

Brama wodna i fontanna


Brama wodna - jedyna zachowana z 4 bram miejskich...






Spichrze - unikalny w Polsce zespół 26 spichrzy :)


Jak obfociłam spichrze, stwierdziłam że jezscze bym sobie po Grudziądzu pobrykała i uderzyłam do Informacji Turystycznej, gdzie wręczono mi mnóstwo folderów :) (Pan spotkany w Grudziądzu opowiedział nam o tym mieście - dziękujemy!)

Kościół w Grudziądzu - Church of the Immaculate Heart of the Most Holy Virgin Mary - dali mi angielski przewodnik :P


Później ruszyłam na szlak nr 4 opisany w jednym z przewodników rowerowych otrzymanych w IT :) Ogólnie piękny przewodnik, po przepięknych zabytkach itd aż żal że Grudziądz tak daleko :(

Ewangelicki Kościółek w Piaskach, z 1900 roku...


A teraz cytat z przewodnika :D

"Za kościołem zaczyna się premia górska - podjazd pod krawędź Wysoczyzny Chełmińskiej" :D
Ah tam premia górska - nie było tak źle :)

Kapliczka w Dębieńcu, przy parku i Pałacyku (Pałacyk był nieładny :D )


Moim celem był Radzyń Chełmiński, niestety gdzieś źle skręciłam i poleciałam "naokoło" i nie chciało mi się zawracać (non stop od Grudziadza pod wiatr lub wiatr z boku!)

Martwe czy żywe?? ;-)


Później było długo długo nic, czyli wnerw, wq... itd itd bo nie miałam mapy i jadąc od Wiewiórek POD WIATR nie wiedziałam gdzie jadę... :P
Gdy już zorientowałam się że jade do Stolna, nie wiedziałam ile do niego jest :( (Hura, mam Stolno na mapie!!! :D )
Przejechałąm się kawałek krajówką 6km z wiatrem (cóż za przyjemność!!!!) i później już jeden cel - Unisław!!!! :D

Tam tankowanie powerada i utrzymywanie za wszelką cene tej samej kadencji i tak już do samej Bydg :)

Unisław, widoczek z góry :)


ufff wreszcie jestem w domu :D karczycho troszeczkę boli ale było pięknie :)
Sebek też już jest na miejscu i pewnie właśnie dokręca 4km do 300 km :D Temu to dobrze!!!! :D BRAWO SEBEK!! :D

the end :P

7-35-11
147
289 ;>;>;> chyba się połączyło 99 i 190 :D
3029
11
63
24

vmax 50,64