Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16407.57 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.16 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w kategorii

WrocLOVE 2009

Dystans całkowity:186.13 km (w terenie 15.00 km; 8.06%)
Czas w ruchu:10:35
Średnia prędkość:17.31 km/h
Maksymalna prędkość:51.14 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:62.04 km i 5h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
2.95 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

WrocLOVE dzien III - Bydgoszcz

Wtorek, 9 czerwca 2009 · dodano: 09.06.2009 | Komentarze 6

WrocLOVE dzien 3
Dzisiaj spalismy niemal do 10, oj dawno tak nie bylo;) Po wczorajszym rzezniczeniu nawet dalam sie skusic na zdrade micha:P chociaz fizycznie jest ok, to z sakwami wydaje mi sie z deka ciezko;) W planach mielismy pojscie do ZOO i tak tez uczynilismy:) Czas mijal szybko - za szybko ;) W przesympatycznym towarzystwie Wioli i Asi zajzelismy w paszcze hipopotamowi, czy tez obserwowalismy porzadkujace ogrodek kapucynki:) Tygrysy klapnely w cieniu, niedzwiedz brunatny przeszedl na diete kapusciana (wegetarianska! :D ) a karaluch samobojca zwiedzal zoo bez biletu:P

Ludzie!! Dawać paluszki, jesteśmy głodni!!


nam też żałują paluszków... zaledwie jedna marchewka i co Ty na to koźle??


jeszcze nie teraz, ale juz niedługo za mną zatęsknicie... dobre żarcie i Pacanów czeka!


ja tu zostaję... motylem byłem, jestem i nie chce utyć!


ehhh.... doprawdy nie wiem jak to się stało... jeszcze przed wczoraj jeździłem po górach a dzisiaj co to ma być?!?!


misiek zamknij ten dziób i wstawaj, idziemy robić kebab!


kebab?! a zostawicie mi bułkę, co??


ha, ha, ha weźcie zejdźcie na ziemie i chodźcie się opalać!


i raz i dwa i trzy i trójkącik!
(hymn Zlotu ;D "Szły sobie słonie, zielone słonie... każdy kokardkę miał na ogoonie" ;D )


oj, zachowujecie się jak zwierzęta!! a ludzie?? pfff myślą że ja taki glupi i pozuje jak myśliciel..., tymczasem kiedyś wykorzystam moment i stąd uciekne by zagładzić świat!!!


no to stary, ja się zakamufluję i będę udawać jeżozwierza :P


no to Wy tu obmyślajcie, a ja poleżę i poczekam na jakiegoś tłuściutkiego przedszkolaka, głodny się zrobiłem jak mi o kebabie gadaliście ;D


ehh dajcie spokój... bo jeszcze ta czerwonowłosa to usłyszy, podobno ma coś wspólnego z lwicą i zadaje się z misiem!


the end ;P

Czas naglil, niestety lwa nie bylo nam dane obejzec bo braklo czasu :((
Zatem pozegnania nastal czas. :((

Na dworcu PKP we Wro, kręcili jakieś scenki :)


aktorka podobna do Liszowskiej po lightowaniu gramów i cieniowaniu ;-)



Serdecznie dziekuje za super aktywny wypoczynek, w imieniu niezjedzonej szynki, cebulki, cukru w herbacie i nie wypitej kawy ;-)
DZIEKUJE ZA PAMIEC, I GOSCINE!

ciag dalszy relacji i fotek pozniej:)

Dane wyjazdu:
122.71 km 15.00 km teren
06:40 h 18.41 km/h:
Maks. pr.:34.16 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

WrocLOVE dzien II

Poniedziałek, 8 czerwca 2009 · dodano: 13.06.2009 | Komentarze 6

opisy ukończone patrz -> Zlot forumrowerowe.org oraz WrocLOVE 2009 :)

Czas przejazdu "na oko",

Dzisiaj przed pracą Cześka przejechaliśmy się asfalcikiem w kierunku na Blizanowice, oraz pojeździliśmy sobie wałami.


Kolejnym punktem dzisiejszego dnia była przejaźdżka z Piotrkiem - Młynarzem, z którym również ostatni raz widieliśmy się koopę lat temu! Tak to jest, że tak daleko mieszkam i na wielu imprezach nie bywam prócz bikestatowego bikeorientu :P
Czesiek zatem odholował mnie pod Instytut Niskich Temperatur (tak bynajmniej pisze Piotrek u siebie na blogu ;) ), któregoż to pilnuje Pannica z wielkimi kolanami ze swoim chłopem ;)
a niech będzie chociaż raz od tyłu! :P


Czekajac na Piotrka zakręciłam ze dwie pętelki i spotkałam małego koziołko-jelonka ;D który uciekał przed obiektywem


niestety trudy zlotu, deszcz i moja wysokość zapominalskość zapomniała przesmarować łańcuch, który nieźle to sobie jeździł po ślimaku w uszach ;)
Na szczęscie Piotrek wybawca skołował trochę tego cudownego specyfiku i zabraliśmy się za serwisowanie rowerów ja - smarowanie, a Piotrek regulacje hamulca ;) Troche sobie poeksperymentowaliśmy, ale udało się wykonać obie czynności hehehe uff a ile zachodu przy tym było i moich nowatorskich pomysłów to lepiej nie pytać ;)

Razem z Mlynarzem popędziliśmy zatem w kierunku wyspy Opatowickiej...
a tam... przemiły widok :) również słynne Cześkowe łabędzie :)


widoczek


i tak oto rozmawiając i poginając przed siebie dojechaliśmy do...... Siechnic podobno ;)



Cześki rządzą! :D


kolejna moja durna mina ;P ---------śluza w...???---- (1)


nie ma Mlynarza bez... ;)


pogadaliśmy sobie o wszystkim i o niczym, trochę o stylu życia Wrocławkich studentach (hehe ;D) trochę o wyprawach przed i za - nami i czas szybko mijał w tak sympatycznym towarzystwie :)

na szczęście Piotrek wymyślił świetną traskę w terenie - oj tak, teraz zaspokoiłam mój niedosyt i Wrocław i okolice poznałam ze strony urbanizacyjnej oraz naturalnej ;)


tyle jeździliśmy w terenie, że aż ślimaki zaczęły mylić nasze rowery z podłożem ;)

buhaha nie wiem czy ktoś to zauważył... ale zez tego ślimaka jest genialny ;D


szybki jak błyskawica :)


ŚLUZA W RATOWICACH ;D


piff paff poddajcie się Wrocławianie, zabieram Wam wszystkie ścieżki rowerowe do Bydg. ;) - ratowicki jazz


widoczek z jazzu


się chyba zgapiłam na to co Piotrek robił i fotek dobrych nie porobiłam hehehe



a na cześć Białego Micha rozpierała go energia ;-) ;-) ;-)


spowrotem cisnęliśmy już sobie a to asfalcikiem, a to wałami - naprawdę we Wro są świetne trasy do jeźdżenia - wspominałam już coś o tym? ;)
Niestety podoga coś się już zaczęła psuć...

rozstaliśmy się pod Instytutem i powróciłam do zwiedzania okolic z Cześkiem... :)
niestety po tym ciśnięciu trochę mnie siły opuściły, a raczej wiara w swoje siły, ale w sumie jeszcze było ok i pojeździliśmy sobie jeszcze trochę, np. pojechaliśmy do........


hmmm no gdzie by tu...??



do LEŚNICY! :)


bardzo ladny pałacyk


pokarmiliśmy kaczuchy...


a spowrotem doznałam niesamowitego blokerskiego optymizmu ;-) szczęściarze mieszkają w tych blokach ehhehehe ;D


zbędne błotne gramy


w między czasie do domu zjechały z imprezki Wiola i Asia i popędziliśmy w te pędy żeby mieć jeszcze trochę czasu na pogaduchy ;) I wtedy chyba wyszedł na wierzch mój charakterek - że uparciuch straszny jestem ;-)) no tak to jest, każdy żyje swoim stylem życia i zawsze różnice się uwidoczniają, począwszy od jadłospisu ale taka już kolej rzeczy i da się z tym żyć hehe ;)

Tym razem, jako że kolejny dzień zapowiadał się jako nierowerowy, dane było sobie pospać 10 godzin yeeeahhhh :):):)

Pozdrowienia dla wszystkich i dla Asi za to że mnie jednak ocaliła przed spadnieciem z kanapy ;-) ;-) hehehe było super!

1 część z Piotrkiem ok. 60km, av. ~21-22km/h
2 część z Cześkiem ok 60km. av. ~18-19km/h

Dane wyjazdu:
60.47 km 0.00 km teren
03:55 h 15.44 km/h:
Maks. pr.:51.14 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

GÓRY SOWIE & WrocLOVE

Niedziela, 7 czerwca 2009 · dodano: 07.06.2009 | Komentarze 2

Powrót z gór sowich & jazda po WRO :)
Niedziela - dzisiaj z ekipą zaplanowaliśmy powrót ze zlotu.
Pożegnanie z szaszłykiem, ostatnie miziance w stołówce ;(((


Dość pokaźną grupą udaliśmy się zatem do Wałbrzycha...
Najpierw trzebabyło zjechać ze "ściany płaczu", niektórzy poczuli swąd spalonych tarczówek, a co ja miałam ze sakwami powiedzieć? :P ....avidy dały radę!
nie powiem... z górki jechalo się z sakwami lepiej niż pod górkę hehe :P Roksana mimo kontuzji, dzięki wsparciu chłopaków (którzy holowali się przyssani do jej ramienia ;-)))) ) rzeźniczyła na trasie powrotnej :) Spotkaliśmy na trasie konio-krowę, czyli konia w biało-czarne ciapki, szkoda że nie sfociłam tego wybryku natury ;)
Wałbrzych niestety nie jest urokliwym miastem, zaniedbany, a w pobliżu dworca jedynie zagazowana dymem tytoniowym knajpka z fast-foodami - ochyda! kupiliśmy sobie zatem prowiant w żabce ;P
W pociągu okazało się, że przesiadka Roksany i spółki na którą się czaili może nie wypalić, więc trzeba było wziąć w obroty konduktora o długich siwych włosach, urody pewnego satyryka-kioskarza ;) ale udało się go przekonać o poinformowaniu tamtego pociągu o nas... teraz pozostało nam ślęczenie 2 godziny między przedziałami z rowerami - miodnie!

We Wrocławiu przesiadka, tam też czekał już na mnie Gwiazdor pobytu we Wro czyli Czesiek zwany legendarnie Czesław III ;-)
Pożegnałam się z ekipią i ruszyliśmy na podbój Wrocławia!! :-)

p.s. proszę mnie poprawić jeśli źle opisałam fotki ;-)

na pierwszy ogień przejechaliśmy przez Most Grunwaldzki...


po czym zajechaliśmy pod Halę Stulecia... nowe fontanny :)


a ruch tam jak w Paryżu na wsi!! szok, jaki ten Wrocław zaludniony!! ;)


no to nie będę inna ;)


tuż przy Hali Stulecia znajduje się słynna Iglica - charakterystyczny stalowy słup wysokości 96 metrów ustawiony 3 lipca 1948 ;)


od tej pory Czesiek pozytywnie mnie zaskakiwał i aparat wedle rad po prostu nie był chowany ;) Oj nie byłam przygotowana na takie wrażenia....... :)

Pojechaliśmy zatem miastem nad Odrę - wizytówkę bikestatowych Wrocławian ;) To przecież dzięki Odrze zachwycały nas zdjęcia pięknych mostów, jazzów i zachodów słońca :)



miło widzieć most na własne oczęta :) Most Bartoszowicki - podobno najwęższy we Wrocławiu :)


widok z profilu


śluza


kolejny z najsłynniejszych mostów - Most Milenijny, którym to miałam przyjemność przejeżdżać kilka razy :)


barki...


a teraz uwaga... od tej pory zaczęły się mocne wrażenia :)
Uniwersytet Wrocławski - marzenie każdego Polaka tfu... bikestatowicza ;)


nówka tramwaj i UW


UW again :)


klimaciarskie drzewko przed UW


KLIMACIARSKA BIKERKA!! Studenci wroclawscy to naprawdę wyluzowani ludzie! szkoda że do nas taki styl życia nie doszedł... :(





była miss bikestats, to teraz czas na mystera ;)


wkraczamy na Stary Rynek... powolutkuuu


by zza zakretu dostrzec urok zabytkowych kolorowych kamieniczek - cóż za blask średniowiecza!


dobra fucha nie jest zła :)


prawie jak w Pradze!!!



fontanna

i na tle kamieniczek


dorwałam nawet Krasnala ;) ale czego symbolem jest to nie wiem... ;>


pomnik Aleksandra Fredro


kolejny symbol Wroclawia - Stary Ratusz, którego budowa rozpoczęła się od 1299 roku



wystawa... Wrocław niegdyś...


oj po tylu wrażeniach trzebabyło się orzeźwić ;-)


Ostrów Tumski nad Odrą... niesamowicie romantyczne miejsce... :)




można się napawac takimi widokami wśród zachodzącego słońca...


------------ nie pamiętam----------------


Katedra Św. Jana Chrzciciela to największa ikona miasta Wrocławia widziana prawie z każdego zakątka miasta. Ta gotycka bazylika o wysokości 91 m i długości 68 m jest dotychczas najwyższą budowlą Wrocławia. Przepiękna budowla kryje w swoich wnętrzach wiele znakomitych zabytków, śladów historii: ołtarz, Kaplica Zmartwychstania, płyta nagrobna biskupa wrocławskiego Władysława, figura NMP a Dzieciątkiem, Kaplica Najświętszego Sakramentu, Kaplica Św. Jana Chrzciciela, Kaplica Św. Kazimierza Jagielończyka, Kaplica Mariacka, KapliŚw. Jadwigi Śląskiej, Kaplica Św. Józefa, Kaplica Św. Elżbiety, Kaplica Elektorska.




mnogość atrakcji, oraz ścieżek rowerowych wywarło na mnie ogromne wrażenie... Wroclawianie... jesteście szczęściarzami! Koło północy zakończył się ten piękny dzień a moc atrakcji została przeniesiona na dzień kolejny.

Pragnę podziękować Cześkowi za super wypad! :-)