Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16407.57 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.16 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2009

Dystans całkowity:110.20 km (w terenie 59.20 km; 53.72%)
Czas w ruchu:05:00
Średnia prędkość:18.20 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:55.10 km i 5h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
19.20 km 19.20 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kujawia Orient - Bydgoszcz :-)

Niedziela, 15 listopada 2009 · dodano: 15.11.2009 | Komentarze 6

Kujawia Orient odsłona no.1 :-)

Dzisiaj odbył się pierwszy rajd na orientacje pod osłoną Kujawii.
Zostaliśmy zaproszeni do lasów na glinach. Myśleć byłoby można że będzie to przytulny oriencik z punkciku do punkciku, ale w rzeczywistości było inaczej........ w końcu nie daleko pada jabłko od jabłoni: KujawiaXC -> KujawiaOrientXC :D:D:D:D




no to od początku ;D
Pogoda piękna, stawiło się na starcie ok. 25 osób, niestety bez VIP'a Sebka który nie miał możliwości dotrzeć na Kujawię ;>. Na pewno dostałbyś wyróżnienie, chociażby słowne ;) za zawodnika z najdalszej miejscowości hehe :)))
Kiedy usłyszeliśmy magiczne "start", zauważyłam że przednie koło źle założyłam - nie działał licznik :D Wszyscy ruszyli a ja... serwis, przekładka i dopiero mogłam ruszać, przecież na oriencie bez licznika ani rusz! :D
Odnajdując arcy prze-trudny pierwszy PK, znowuż nastawiałam nadajnik i magnesik w kole, więc minutki cenne leciały a przede mną 9 PK :P
Mapka 1:50 000 hmmm w którą teraz stronę? Wcześniej było łatwo bo po prostej, a tu teraz trzeba myśleć gdzie wschód, gdzie zachód ;)
Ruszyłam zatem i jakoś udało mi się odnajdować kolejne PK :) Czasami brakowało wielu dróg na mapie, przez co dużo się wahałam którędy jechać, ale jak już pojechałam na "czuja" po tych DŁUGICH (!!!!) rozmyśleniach to zawsze dobrze :)
Najwięcej wahań przysporzył mi PK, przy rozwidleniu dróg, jeden z pierwszych; punkt na polanie; oraz... ten na wzgórzu dzięki któremu zrezygnowałam i zaczęłam rozmyślać że czas do mety zasuwać a nie pierd...pierdziulić się z moją kiepską orientacją w terenie w dodatku po wzgórzach ;D Objechałam ich chyba z 4 i nie widziałam PK :(((( Czułam się jak pijany zając nie wiedzący na co ma jeszcze wjechać (wysokiego!!) :P Ze względu na czas, zrezygnowałam z PK9, jak się później okazało troszkę nie słusznie. Dojazd do PK7 - ostatniego na mojej mapie, to wielki freestyle ;D To w prawo, pod górkę, z górki na butach na pazurki, w lewo... w chaszcze, chaszcze, chaszcze... przy płocie od szosy no.5.... ale przez chaszcze, chaszcze....... czyżby już droga? o JEST PUNKT!!! Punkt leżący przy przecince, no to BUCH! w przecinke, będzie krócej ];->
Przecinka jednak szybko się skończyła i kolejne 0,5km pokonałam w ślimaczym tempie po lesie i nie rzadko w chaszczach z buta ;D Ale za te "ułatwienia" bylam zła! :D
Na mecie zjawiłam się jako pierwsza z kobit ale... z zaliczonymi 8 PK ;-) Gdybym tylko nie zrezygnowała z szukania pozostałych PK, to na pewno dojachałabym mniej więcej tak samo jak Gosia, tudzież może z 20 min później ;-)

Ogromne gratulacje za zalatującą harpaganem trasę dla Kity :D Nie było łatwo, (tereny bardzo interwałowe), punkciki trzeba było sobie czasami dobrze skojażyć, ale to jest właśnie piękne w orientacji :)
Oficjalnie zajęłam zaszczytne II miejsce z czego bardzo się cieszę bo sama sobie na nie zapracowałam (jechałam sama) :-))

Myślę że był to jeden z ostatnich wypadów rowerowych w tym roku.
Odbębnię jeszcze coś w grudniu i niedługo wiosna ;-)

Pozdrawiam!!!

Dane wyjazdu:
91.00 km 40.00 km teren
05:00 h 18.20 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

III BYDGOSKI ROWEROWY RAJD NIEPODLEGLOSCI 11 listopada 2009

Środa, 11 listopada 2009 · dodano: 11.11.2009 | Komentarze 8

III BYDGOSKI ROWEROWY RAJD NIEPODLEGLOSCI 11 listopada 2009

Dzisiaj stwierdziłam, że teraz Agę rowerującą można spotkać tylko na rowerowych imprezach :P Life is brutal and very kopas w dupas, nie wiedziałam że polubię jazdę samochodem ;) Żartuję... no może trochę ;) To Nazgul zabiera mi czas i chwała mu za to wielka.

Dzisiaj wybrałam się na coroczny, 3 już Rajd Niepodległości - mój -2 - organizowany przez stowarzyszenie RowerowaBrzoza.pl

Pobudka o 5 rano... chce mi się spać, za oknem ciemno, niuniek jeszcze śpi...... śpię dalej! :D
Godzina 6 rano... pora się zwlec z wyra :) mój pychol idzie ze mną na spacer, po czym wracamy do domu i szykuję się do wyjazdu... mam na to trochę ponad godzinę a do zrobienia wiele istotnych rzeczy!

Śniadanie, szukanie ciuchów które pochowane były po różnych kątach pokoju, części rowerowych...
Dnia wczorajszego, zauważyłam, że przy przenoszeniu łańcucha który leżał do czyszczenia moja mother zagubiła mi połowę spinki :( Więć albo kucie łańcucha albo... ostatnia deska ratunku - dziękuję Krzysiek :-)))))))))

Zapakowałam się szybkim tempem do samochodu i "no to sruuuu" na pompajkę, z małym stresikiem czy aby pompajka działa (ale na JET'cie rzadko kiedy nie działa) i czy zdążę na Rajd ;)
Na szczęście ulice puste... ;)
Na Starcie byłam przed ekipą nadjeżdżającą z Brzozy :) Super, udało mi się zdążyć moim bezłańcuchowym pojazdem wyciągniętym z blachosmrodu :)
Szybka interwencja mechanika w moim wykonaniu i rower zdrów jak ryba, można jechać :)


Sam rajd był jak zawsze piękny i długo by pisać - a i tak nie odda się całego klimatu i tego co wtedy w duszy gra :) ... więc... po prostu trzeba to przeżyć na własnej skórze :))

Jak co roku ulice puste, miasto jeszcze śpi, a nasza rowerowa załoga rankiem jest gotowa do Rajdu. Pierwsze kilometry są zawsze intrygujące, gdyż co rusz spotyka się znajomych i czasami można porozmawiać z kimś kogo daaawno na rowerze się nie widziało :) Tak jest, ten rajd łączy wszystkich tych, którzy z różnych względów nie mogą spotkać się na co dzień - w ten dzień spotykamy się wszyscy w słusznym patriotycznym celu. W eskorcie Policji przemierzamy kolejne osiedla i miejscowości. Jest fajnie na trasie, ale w miejscach Pamięci Narodowej zawsze ogarnia nas zaduma i całkiem spontanicznie na chwile odrywamy się od rowerowych myśli... ... ... ...
Każdy kolejny Rajd pozostawia maleńki ślad gdzieś głęboko w każdym z nas :) Dla nas rowerzystów nie jest zwykłym dniem wolnym od pracy, a dniem Hołdu dla tych, którzy polegli za naszą Ojczyznę. I życzę każdemu aby w tym Rajdzie odnalazł cząstkę siebie i odkrył, że chociaż życie pędzi do przodu warto się na chwilę zatrzymać.


Przejechaliśmy piękne 90 kilometrów, pogoda jak zawsze DOPISAŁA!! Mimo że miało padać, to było sucho, ciepło, humory dopisywały, ekipa również :)
W takiej grupie nie straszne nam wiatry i deszcze, ale dobrze jak ich nie ma :)))
Pomimo wczorajszej załamki i dzisiejszego zastanawiania się nad aktualną formą bardzo cieszę się że pokonałam te wszystkie przeciwności i nie poszłam schować nosa pod kołdrę z żalu jaki ten świat jest zły ;-) ;-) ;-)
Jeszcze raz dziękuję Krzyśkowi za spinkę do łańcucha :):):):):):):):):):):):):):):) Pewnie nie zdążyłabym na rajd gdybym musiała imadłem rozkuć łańcuch...

Organizator - p. Zbyszek z RowerowejBrzozy oraz "bratnia dusza" ;-) - na Placu Wolności



Sznurek rowerzystów dojeżdżający na Dolinę Śmierci - Fordon


Pomnik - Dolina Śmierci






Ku pamięci, składanie znicza.


Ekipa pod Golgotą, nowy nabytek na naszych górkach, który nawet widzę z balkonu a w nocy albo jak jest śnieg to straszy bo nigdy nasze górki tak masakrycznie oświetlone nie były w oddali ;P


kolejny z wielu punktów - Pyszczyn - obelisk Poległych Żołnierzy 8 Pułku Piechoty w Pyszczynie w 1945r.


Dębowa Góra - miejsce straceń około 800 ofiar zamordowanych przez okupanta - mężczyzn, kobiet i dzieci. Masowy grób odkryli mieszkańcy okolicznych wsi we wrześniu 1944. We wrześniu 1939 r. doszło tutaj również do walk leśnych między oddziałami pierwszego batalionu 35 Pułku Piechoty Wojska Polskiego z niemieckimi oddziałami pancernymi. W wyniku walk poległo 20 polskich żołnierzy. W grudniu 1946 r. przeprowadzono ekshumację zwłok poległych i pochowano na cmentarzu w Wudzynie.

Patriotycznie ;> Gosia i Michał


Koronowo:


W Sicienku zastaliśmy znicz z roku ubiegłego :) Tam nigdy nikt jeszcze nic nie rozkradł, w zeszłym roku był znicz z I rajdu :)




Meta Stary Rynek :) Szczęśliwi i mający lekki niedosyt ;-)






a w domu czekała na mnie moja mała pchełka, ktora była też nas zobaczyć na dolinie śmierci :)


Dziękuję za udany rajd, Organizatorom za wytrwałość w organizacji, oraz wszystkim uczestnikom. Do zobaczenia za rok!!