Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16392.07 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.69 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Dane wyjazdu:
131.37 km 50.00 km teren
06:21 h 20.69 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Inowrocek i Lubostroń zdobyte :)

Niedziela, 24 sierpnia 2008 · dodano: 24.08.2008 | Komentarze 8

Inowrocek i Lubostroń zdobyte :)

Fordon - Romet - Łęgnowo - przejście przez Brdę torami ;) - żółty szlak - czerwony, zielony, niebieski, fioletowy, różowy, czerwone i po prostu mix szlaków i nie szlaków :D - później dużo ciekawych miejscowości ale niestety nie pamiętam nazwy bo nie mam mapki - Broniewo - Orłowo - INOWROCŁAW - park solankowy - Cieślin - Pakość - Piechcin - Barcin - Józefinka :D - LUBOSTROŃ - Łabiszyn .... - Obórznia itd - Brzoza i 25'tką na wyżyny, Fordońską & Inwalidów go home :)

Wypad ustalony na godzine 9'tą... ale jak to u nas Bydgoszczan bywa, z domu wychodzi się dopiero 10 PO :D No i taki mały niuans - byłam pierwsza - nie spóźniłam się hehehe :D
Dzisiaj razem z Krzyśkiem obraliśmy cel Inowrocław i Lubostroń :)
No to w drogę... najpierw przez BŁOTKOOOOOOOOO :D na łęgnowie, gdzie szukaliśmy żółtego szlaku... zatem minęliśmy tory kolejowe i "stacje kolejową" a szlaku nie ma :P
"agenciara - to nie była stacja kolejowa, stacja jest 300 metró dalej!" eh...... :D
No nic, śmigamy do tej stacji, a oznaczneia szlaku nie ma :( Wcześniej oddałam mapę we władanie Krzyśka, bo stwierdziłam że jak sie nie potrafi patrzeć na legendę to nie powinno obsługiwac takich ważnych rzeczy :D

Hmmm ale i tak dalej była kombinacja alpejska, jechaliśmy na czuja (a raczej ja, jak potulny baranek trzymałam się z tyłu i jechałam tam gdzie Krzysiek prowadził :D ) Okazało się, że zmysł orientacji ma niesamowity i w dalszym ciągu wycieczki dojechaliśmy do Inowrocka bez większych "problemów" :)

Chyba najbardziej ekstremalniejszy był pewien moment żółtego szlaku, na wzniesieniu, tuż obok szosy, a z prawej strony na wyciągnięcie kolczasy drut :D Żeby tego było mało, był to niezły singel, a w pewnym momencie coś nam się kierwonice poklinowały między dwoma drzewami :D hehehe ogólnie hardcore gałęzie non stop na wysokości oczu ;)

Po drodze w lesie również wiele wiele kombinacji alpejskich, szukaliśmy zielony szlak
hmmm gdzie by tu jechać, tu czy tam??


...później nie mogliśmy znaleźć jakiekokolwiek :P W między czasie sprawdzałam czy są grzybki w lesie, ale coś mi nie szło ;)

wreszcie natrafiliśmy na jakiś ślad cywilizacji ;)




nieco później znaleźliśmy błękitny szlaczek, który wyprowadził nas piękną drogą na szoskę, chwilę nią popedaliliśmy i znowu w teren, wzdłóż kukurydzy

..., pięnych pól, krówek, chmurek ahhh ta wolność:)



Później znowu nieco szoski Krzysiek wkleił Waypointa..... (przecieki tylko na blogu u agenciary :D )

i nim się obejżeliśmy ujżeliśmy tabliczkę Inowrocław :)

W Inowrocku zjadliśmy najdroższe w życiu zapiekanki z warzywami 5,50 szt :P masakra :P

popedaliliśmy w kierunku Parku Solankowego, czy jakkolwiek to się nazywa ;) Oczywiście bez większych problemów tam trafiliśmy (ja jak zawsze myślalam że jedizemy źle :D )

ah ah ah :) wdech.... wydech :)

ktoś mi zakosił nosidełko ;)



Chwila przerwy i sio na rower...... padło pytanie:
"to gdzie jedziemy?!"
po dłuższych spekulacjach...... jadym na Lubostroń :D
zatem udaliśmy się na szoskę, złapaliśmy jakiś szlak, ale pogoda coś się spsuła, zrobiło się troszkę chłodnawo... zatrzymaliśmy się w sklepie na popas, no i tak sobie myśle hmmm, a może jednak zawrócić??
no ale w życiu "twardym trzeba być a nie miętkim" i jak już się tyle kilosów na kręciło to cel jest blisko fpiiiizdu ;)
pojechaliśmy zatem szoską pod wiatr, trochę nas wkurzał, ale nie daliśmy się :) Pogoda zaczęła się poprawiać...... :)
W Barcinie zjechaliśmy znowusz do lasu, później wyjechaliśmy do takiej miejscowości hehehe ;)



i po kilku km ujżeliśmy ten piękny Pałacyk :)


ja ja ja chce fotę!! :)


on tyż ;)


kolejna przerwa, kilka fotek i... czas wracać do domu :)

Były plany żeby jeszcze objechać Jabłonowo i tamtejsze terene ale tutaj już niestety wymiękłam :D:D:D:D


"...ej agenciara, weź powiedz coś mojemu kumplowi bo on się przebrał dzisiaj za mnie"


"eh, końskie to życie bez kitu" ;)


Powrót był z wiatrem <jupi> wreszcie mogliśmy aktywnie odpoczywać ;)
Pojechaliśmy przez Łabiszyn, gdzie się troszkę pokręciliśmy no późńiej skierowaliśmy się szoską do domu "nuuuuuuuuuuuuuudaaaaaaa" ;)

Łabiszyn i śluza:



No i tak to by było na dzisiaj tyle :)
Nie myślałam że w tym roku uda mi się wykręcić taki dystans, bo coś sama to mam słomiany zapał, ogólnie przystopowałam chyba z wszystkim co było tylko możliwe....... ale czasami takie zmiany są potrzebne......
Sorki za laiczny opis, ale nie stać mnie na więcej :P

v.max 41,00
Pozdrawiam!!!

6-34-40
156
192
2799
4
35
59
146
117
121
107
0


Komentarze
vanhelsing
| 14:41 wtorek, 26 sierpnia 2008 | linkuj A mi się 6 zdjęcie podoba - swojskie klimaty ;)

Fajna wycieczka, fajny opis, super się czyta :D

Pozdrówka ;)
mavic
| 21:22 poniedziałek, 25 sierpnia 2008 | linkuj Kolejna udana wycieczka. Tak trzymać! Korzystaj z lata póki jest :)
Pozdrawiam
sebekfireman
| 21:02 niedziela, 24 sierpnia 2008 | linkuj Tak te kamieniołomy wyglądają http://sebekfireman.bikestats.pl/index.php?work=blog2&uid=269&did=79486

Od Piechcina to około 2-3 km - nie wiem jak z dojazdem z tej strony gdyż ja zawsze od drugiej strony tam dojeżdżam.
Aga
| 20:56 niedziela, 24 sierpnia 2008 | linkuj ad Sebek linka oczywiście do kamieniołomów widzianych Twoim okiem ;)
Aga
| 20:55 niedziela, 24 sierpnia 2008 | linkuj Krzysiek wszystkie byki orto i inter-punkcyjne i rzeczowe wyłapię jutro bo jak wiadomo ja już spię :P
Damian hmmm no ja lubię takie dłuuugie wyprawy, szczególnie w nieznane bo to zawsze wprawia w dobry nastrój :) Ale znając życie mój dobry humor potrwa najpóźniej do wtorku, no chyba że szybciej coś mnie wytrąci z równowagi ;P (czyt. praca i te fałszywe hamy naprzeciwko mnie wrrr)
Co tam setki, troszkę się ostatnio ścigasz i maratony zastępują świetnie takie długie dystanse, bo dzieje się na nich wiele :)
Sebek - Kamieniołomy?? :(((((( i dlaczego ja nic o tym nie wiem :( dzięki że o tym piszesz, na pewno się tam wybiorę, oczywiście jak na Jabłonowo pojedziemy :)
a dasz linkaaaaaaa??? :)

Pozdrawiam!!!!
sebekfireman
| 20:44 niedziela, 24 sierpnia 2008 | linkuj Hehe - relacja jak zwykle z jajem i można się pośmiać.
Ale liczyłem że będą zdjęcia kamieniołomów w Piechcinie a tu zonk :(
Jabłowskiej Góry nie zdobyłaś a byłaś tak bliziutko - od mostu za Lubostroniem to tylko 2 km i jest ponad 1 km podjazd który jest małą namiastką gór :)

kitaxc
| 20:39 niedziela, 24 sierpnia 2008 | linkuj PS. z żółtego szlako zjechaliśmy na poszukiwanie zielonego który był na mapie zaznaczony okazało się, że szlak był oznakowany w terenie na niebiesko!!! No ale daliśmy rade dojechać do celu.
PS2. sorrki za czasowe zwłoki w znajdywaniu trasy, jeszcze się czasem gubię w orientacji.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!