Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16407.57 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.16 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Dane wyjazdu:
57.69 km 0.00 km teren
02:56 h 19.67 km/h:
Maks. pr.:57.32 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

BikeOrient - Niedzielny Rajd Rekreacyjny

Niedziela, 28 czerwca 2009 · dodano: 03.07.2009 | Komentarze 0

BikeOrient - Rajd Rekreacyjny



Nasi wspaniali Organizatorzy, wzorem z naszych lat ubiegłych, po raz pierwszy zafundowali nam zorganizowany przejazd rekreacyjny. Trasa była przedstawiona na drugiej mapce którą dostali uczestnicy wjeżdżając na drugą pętlę zawodów :)

No to do dzieła!
Rankiem pakowanie, niektórzy rozjeżdżali się do domu, inni już dawno pojechali, a my, no cóż, trzeba było się szybko spakować by opuścić ośrodek póki nas sprzątaczki siłą stamtąd nie wyrzucą ;) Mieć na głowie dwa dni do obsługi 130 rowerzystów to chyba o czymś mówi ;)
Rankiem dostaliśmy jeszcze śniadanisko, super makaronik z serkiem Danio i można było śmigać.
Każdy naocznie musiał sprawdzić, czy ten rower to nie aby jakiś transform-bike i nie ma ukrytych pod siodełkiem jakiś poduszkowców czy czegoś, co sprawiało że ten rower wymiatał w terenie! :D Nawet i ja się przejechałam, ale niestety do pięt tzn. do siodełka nie dorastałam :)


Kita na ł'ostro


Kiedy już się wszyscy rozjechali, mogliśmy zacząć swój rajd. Najpierw popędziliśmy na ruiny XVI zamku w Majkowicach, nieopodal Będzynia ;)


Flash idzie pofocić...


no i mnie znalazł, wdrapującą się do okienka, sio!! ;P


Nowe zastosowanie butów spd i stroju kolarskiego, kto zgadnie kto to ma umiejętności nie dośc że rzeźnika to jeszcze spider-man'a?? ;)))


Przy zamku troszkę się rozleniwiliśmy tymi zdjęciami i jakoś duużo czasu tam spędziliśmy, aż zaczęłam wątpić czy jedziemy gdzieś dalej hehe ;)

No ale jak widać, byli tacy którzy bardzo chcieli jechać dalej :)


Jechać... eee co jest, skończyły się Bródy?!?! Przejazd przez Strugę Pruchnicką


A gdzież tam, idealna rowerowa autostrada przeca to jest.... i nad oceanem w lesie ;) Wystarczy spojrzeć po minie, jak bardzo się podobała owa nawierzchnia Tomkowi ;)


Po przeprawie przez "bajkostradę" skręcamy w kierunku Bąkowej Góry... jadą bączki bzzzzzzzz :-)


uśmiechnięty nie-pechowy Józek :)

Czlonkowie Piotrkowskiej Grupy Rowerowej & BikeOrient & DoOkołaPolski - same szychy - nie podskoczysz do nich nikt ;)


Podjazdem docieramy na szczyt Bąkowej Góry,

skąd wspólnie zachwycamy się przepiękną panoramą :)



zrelaksowany Młynarz za czymś/kimś najwyraźniej zatęsknił :-)


ah, już wiem... nie ma to jak męski uścisk dłoni ;) hehe


wspólna fota


Po ochłonięciu po podjeździe poszliśmy zwiedzać okolce Dworka Małochowskich


..oraz ruiny zamku z XIV lub XV wieku... z ktorych odpoczywa & spogląda na nas Flash ;)

w sumie to chyba miał nas już dosyć i chyba wybierał się do domu, ale ktoś mu kraty sprzed nosa zamknął niechcący ;D


Niestety w tym miejscu nastało pożegnanie z Tomkiem bo musiał wracać w drogę powrotną do domu... ahhh wszyscy się powoli już rozjeżdżali, szkoda!

Ale rajd trwa nadal, a na deserek wyprawy byla mala niespodzianka :)))))

hmm czyżby już nie chce się jeździć?


nieee... to tylko "podjazd" pod Fajną Rybę ;D


tutaj już nie było zmiłuj, 100 metrów ostro pod górę... nawet Józek momentami nie dawał rady zarówno tej stromiźnie tylko z przyczepką Extrawheel w połączeniu z rozbawianiem przez operatora aparatu czyli... ciii to nie ja ;) Najtwardsi wymiękają! ;D


Pytając się dlaczego Fajna Ryba jest Fajną Rybą nikt nie miał pojęcia skąd taka nazwa... ale ja wiem ;D Ślimacząc się pod górę z mozołem, po dotarciu na szczyt jest się tak obślizgłym, że nie jedna ryba z wody jest taka fajna w dotyku jak my po wejściu na szczyt, hihihi ;)

Po wjechaniu na Fajną Rybcię po raz kolejny mieliśmy przyjemność pooglądać panoramę na powiat Tomaszowa...

Na górze, siedziała para zapewne "zakochanych", która była z lekka ździwiona ilością rowerzystów którzy zjawili się na szczycie góry ;) Widać było, że byliśmy dla nich niezłym show ;-))))

Po zjechaniu z górki, zapuściliśmy się w drogę powrotną, Orgi pojechali pozbierać dwa PK, za nim pojechał Józek, a my w iście fajnym tempie popędziliśmy w stronę bazy. Liczne wzniesienia powodowały, że prędkość z licznika nie spadała poniżej 40km/h, a mój maks to 57,32km/h :-) Warto byłoby się tam jeszcze kiedyś wybrać poprawić ten maks, warunki to tam są ;D

Gdzieś już przy wjeździe do Ręczna dogonił mnie Józek, pojechaliśmy do Bazy, tam pożegnaliśmy się z pozostałymi rajdowiczami i pomknęliśmy do BikeStatowiczów zajadających się pierogami w Zajeździe. Nawet pomyśleli o nie-mięsożercach i na zachęte odstąpili mi pierożki ze srem.... pyycha, dzięki ;)
Chwile odpoczęliśmy, pogadaliśmy,czas pożegnania niestety nastał i trzeba było kończyć kolejne spotkanie BikeStatowiczów. Szkoda.
Wzsyscy pojechali do domu, a ja... do... :-)))))
Zdjęcia z pozdrowieniami dla BikeStatowiczów uczestniczących w chociaż jednym BikeOriencie :-)






;-)

W Bogusławicach zostałam mile przywitana przez Panią Marię, chwile porozmawialiśmy o tym co tam u nas rowerzystów :), zapraszali mnie na grilla, ale miałam tyle spraw do nadgonienia (głownie sen ;D ), że zaszyłam się na tarasie i zawisnęłam na telefonie :) Przeprowadziłam pewną fantastyczną i ważną dla mnie 25minutową rozmowę i myślę że za dwa miesiące coś z tego wyjdzie :)

Kolejnego dnia pobudka o 3:30, Rano, ok 4 godziny wschód słońca znad maski Kajtka :)

w Wolborzu są magiczne wschody słońca!

Niestety, znowu się pogubiłam i wyjechałam na Tomaszów Mazowiecki :( Dołek totalny, ale jakoś udało mi się wrócić na drogę do domu :)
Po drodze małe zakupy, szmatka na wesele, coś na lato i jesień... poprawiły mi humor ;)
Następnie pod łódzkie schronisko, gdzie zrobiłam coś od siebie dla pewnego potrzebującego pieska - Gacek się nazywa. Kochany 9'cio miesięczny owczarek niemiecki towarzyszył mi na tylnim siedzeniu w drodze do Bydgoszczy... :) tutaj w Bydgo przekazałam go kolejnej osobie, która zabrała go do Redy, nad morze :) - psinka otrzymała szanse na nowe, lepsze życie i kochającego właściciela! Psinka wielce przytulaśna, wkleił się we mnie tak na pożegnanie że omal serce mi nie pękło... :)

Był to piękny, pozytywny koniec dnia... nie wiem dlaczego, ale ja potrzebują robić coś dla innych, potrzebujących... skąd taka przypadłość? Nie wiem, ale moje miękkie serducho bardzo wtedy się cieszy :)

Słów kilka na koniec...
Na takie zawody jak BikeOrient czeka się cały rok. Piotr i Paweł spisali się jak zawsze na medal i te oklaski jakie dostaliście w przerwie losowania nagród były o tysiąckrotność za małe!! :-) Widać, że jesteście odpowiednimi ludźmi, w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie :) Dziękuję za wszystkie punkty schowane w chaszczach i te nad Pilicą, dziękuję za moczenie się w brodach, dziękuję za poranny deszczyk, śniadania i ognisko... bo bez tego nie byłoby czego wspominać! Dziękuję za trud włożony w organizację tej imprezy... Jesteście wielcy!!! :-) AMEN :D

Pozdrawiam! :)
Kategoria BikeOrient.pl



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!