Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16407.57 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.16 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Dane wyjazdu:
24.69 km 0.00 km teren
01:27 h 17.03 km/h:
Maks. pr.:36.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Lubię Żołędziówkę... pokonywać z buta ;)

Piątek, 19 czerwca 2009 · dodano: 19.06.2009 | Komentarze 0

Dzisiaj przez Bydgoszcz przeszła straszliwa ulewa, niemalże taka, jaką kiedyś przeżywałam w DG z Moniką... wielce współczułam wszystkim rowerzystom, których obserwowałam z zaparkowanego samochodu - nie dało się jechać, wycieraczki nie nadążały odbierać wody, a przednia szyba jak później się spostrzegłam poprzez ekspresowe zaparowanie dodatkowo ograniczyła widoczność! Podobno w Oplach tak jest, że przednia szyba lubi parować, nie wiem, nie znam się, ale nim się skapnęłam że to para ujechałam kilkaset metrów w tych ekstremalnych warunkach z oczami przy szybie ;) hehehe człowiek uczy się całe życie ;)
Wreszcie moglam sobie "legalnie" pojeździć po kałużach.... lubię w taką pogodę jeździć blachosmrodem ;)
NO ale że jest to blog rowerowy, to napiszę, że dzisiaj odebralam dwa plakaty promujący wielką masę krytyczną w Bydgosczy, która 27 czerwca przejedzie przez nasze miasto pod eskortą policji. Jej hasło to "bezpieczne wakacje". Przy okazji z Wab'em pojeździliśmy po myślęcinku, zjechałam z dwóch, a nawet 3 górek przed którymi zastanawiałam się 3 razy - zjechać, czy nie ;) Ale do 4 razy sztuka i z żołędziówki zrezygnowałam "na pierwszym drzewie", czyli dojeżdżając do niego i schodząc z roweru ;P Ja nei wiem jak to jest... po gorach lubię po kamolcach jeździć (ale na niezbyt stromych zjazdach), a tutaj boję się zjechać z żołędziówki... wszystkie kobit na wyścigach z niej zjeżdzają... tylko nie ja ;/ musi mi sie kiedyś udać, musi!! (wmawiam to sobie teraz, tylko na blogu, bo na żywo mówię że "nie", nie dosc że cykor, to jeszcze blogowa ściemniara ;) hehe)

Dzisiaj oficjalnie pękł tysiak w tym roku ;) Powiem szczerze, jest to masakryczny wynik, ale NIESTETY się tym nie przejmuję. Przeez ten tysiak było kilka bardzo fajnych wypadów "w dechę", szczególnie Zlot i pobyt u moich Miłych Wrocławian, w sumie fajnie przejechany tysiak ;)

moglo by być ich więcej, ale jest wiele powodów dlaczego tak nie jest - trudno. ;P

POZDRAWIAM!
Kategoria T jak terenowe



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!