Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16407.57 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.16 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Dane wyjazdu:
48.11 km 0.00 km teren
04:00 h 12.03 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

I Zlot forumrowerowe.org - Gory Sowie! dzien II

Sobota, 6 czerwca 2009 · dodano: 12.06.2009 | Komentarze 2

Pobudka o godzinie... wczesnoporannej ;) Pierwsza śniadaniowa bułka i dalej spać. Szykowal się przecież całodniowy wypad w góry :) Wstaliśmy na dobre koło 7 godziny, wszamałam mój pudding ryżowy żbunkrowany na specjalną okazję - tak, to ten sprezentowany pod choinkę ;) Całe 640 gram postawiło mnie na nogi i byłam gotowa do odjazdu ;D

Nie śpimy i zwiedzamy okolice - 7 rano :D


allleluuujaaaaaaa świeże górskie powietrze, jakieś 10 stopni - to jest to!!! ]:->


śniadanko :)


koło 10'tej wyjazd na trasę - schronisko Orzeł - kierunek Sowa... dalszy schemat trasy niezapamiętany ;D


Szaszłyk i Xanagaz... szaszlyk towarzyszył nam wszędzie - przy ognisku, przed schroniskiem, w jadalni... fajny kot, chyba nie ma takiej osoby która nie ma z nim zdjęcia ;-)


no to piona! na drogę ;-) //made in szaszłyk ;-)


i polecieliśmy w drogę na szczyt Sowy - Wielka Sowa - 1014,8 m n.p.m.

hmmm chyba pieszym szlakiem nie bałdzo da się jechać ;) ojj ciepło się mi zrobilo ;)


dawamy pod górę... po kamolcach... byli i tacy co bokiem wjeźdżali :)


cicha woda ;)


yeahhh po kilkudziesięciu minutach Wielka Sowa zdobyta!
pamiątkowe zdjęcie


no to lecimy dalej


chwila dla fotoreporterów


na kolejnym punkcie przystankowym rozdzieliliśmy się na dwie grupy. nabijaczy kilometrów i tych turystycznych. wiadomo do jakiej się przyssałam ;) skądś te foty się znalazły ;)

medytacje kto z kim jedzie


my zostajemy na turystycznej :)


humory dopisywały :)




ooo i nawet ja się załapałam ;) foty by xanagaz


tu się fajnie zjeźdżało, cud miód malina!


strumyczki najbardziej kocham w górach, zaraz po kamolkach i trasach rowerowych ;)


strumyczek again


Xanagaz wpadl na super świetny pomysł by zjechać z mało powiedzianej stromej górki... i się udało ;) ale filmik wrzuce później, brawo za odwagę :)

pol-uję ;)



inni tyż polują ;)


rowerowa panorama


później jechaliśmy przez pole, a następnie czekał nas techniczny zjazd po kamolcach... niestety, Kubusiowa doznała urazu nogi, więc musiała zostać odcholowana blachosmrodkiem do schroniska. posiedzieliśmy z nią na transport, mięśniorki się zastoily, pierwsze kilometry po pół godzinnej przerwie to była tragedia, szczególnie pod górę :P
ale daliśmy radę ;)

w oczekiwaniu na ekipę -coś długo nie nadjeżdżali to pstrykałam foty... a ekipa siedziała i zmieniała kapciochy, a Roksana masowała obolałą nogę...


pierwszy kilometr i znowu przystanek ;D


później singel track.... momentami mało przejezdny ;)


i szybki zjazd... (ale tym na foto nie zjeźdżaliśmy ;) ) a na końcu zjazdu.........................



szlaban!!!! niestety, chłopaki troszkę pocisnęli i mimo wszędobylskiego wrzasku "uwaga szlaban!!!" niektórzy zamiast wcisnąć hample jeszcze mnie wyprzedzali :(( niestety, zanim dojechałam, już jeden "zawodnik" leżal pod szlabanem - groźnie to wyglądało - utrata przytomności, ale po kilku chwilach się pozbierał i mogliśmy jechać dalej - na szczęście uff!

pechowy szlaban



tama :)


widok z tamy w dół


na zamek niestety już nie mieliśmy sił jechać :( ale byli i tacy co mieli ochotę... cieniasy asfaltówką pognały do schroniska :P


w drodze do schroniska, wyprzedził mnie biegacz - nasz forumowy kolega z single speedem ;) skasowana przerzutka, hak i coś tam jeszcze hehe pechowiec ;)

w schronisku wzieliśmy cieplutki prysznic, na ognisko nie było już szans gdyż ciągle padało. siedzieliśmy zatem na dole w "restauracji", później było losowanie nagród na którym już wymiękałam i oczy się same zamykały ;) wygrałam... koszule nocną, czyli męską koszulę w rozmiarze M - wystarczy dla mnie hehehe ;D
do północy siedzieliśmy na schodach między 1 a 2 piętrem i rozkręcaliśmy imprezę ;) później przenieśliśmy się na chwilę do naszego pokoju i... poszliśmy spać :) rano przeciez trzebabyło zbierać się na drogę powrotną ;((
ale i tak było super zawadiacko ;D


statów z pulsometra nie będzie... bo zapomnialam je zapisać :-((( k***

kolejne relacje w toku ;-)


Komentarze
flash
| 20:39 poniedziałek, 15 czerwca 2009 | linkuj znajome strony :)
Kubusiowa | 22:25 sobota, 13 czerwca 2009 | linkuj Oj się działo działo :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!