Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Aga z miasteczka Bydgoszcz-Fordon. Od czasu do czasu, towarzyszy mi i beszczelnie zaniża średnią ;) łofcarek niemiecki - Nazgul Dorplant. Nazgulko po 10 latach pobiegł na chmurkę i tam spogląda na mnie, ja na niego, kiedyś jeszcze się spotkamy... Mam przejechane 16407.57 kilometrów w tym 3745.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością ponad świetlną17.16 km/h i się wcale nie chwalę. ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Serwis aparatów cyfrowych
Bydgoszcz



Szkolenie psów, Hodowla, Sport
Dorplant.pl




Forum właścicieli psów rasy owczarek niemiecki forum.owczarkopedia.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Aga.bikestats.pl

Archiwum bloga


Dane wyjazdu:
38.99 km 3.00 km teren
01:57 h 19.99 km/h:
Maks. pr.:35.14 km/h
Temperatura:25.0
HR max:198 (102%)
HR avg:152 ( 78%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1191 kcal

Ten sen - dzień 3

Niedziela, 3 maja 2009 · dodano: 03.05.2009 | Komentarze 8

Ten sen... jak by to było wczoraj, za drzwiami pensojnatu wstaje świt - nieznany mi nigdy wcześniej. Oblane nieśmiałymi promieniami słońca góry po stronie czeskiej w scenerii budzącego się do życia dnia to coś, czego się nie zapomina...
i mknięcia swoim jednośladem ku zachodzącemu słońcu nie wsposób zapomnieć. Długi to był dzień, ale jeszcze się nie skończył... nastąpiło we mnie wyciszenie, nogi pedałowały same, tak - jakby gdzieś na końcu tej drogi był nasz cel. Mogłabym tak jechać do rana, ("niestety" znaleźliśmy pensjonat) nigdy tego nie zapomnę - było niesamowicie!

mało w swym życiu pięknych chwil przeżyłam... nic z rzeczy którymi się do tej pory zajmowałam nie wyzwalało takich emocji i nie pozwalało dostrzegać piękna otaczającego świata i przygody... ale są to wnioski które powinny zawędrować na koniec wspomnień...


======
sama nie wiedziałam czy wyjdę na rower, tyle rzeczy do zrobienia. Do nadgonienia tysiące spraw a ja... eh nie będe o tym się rozpisywać bo i po co...
Dzisiaj pojechałam do Borówna. Przez Jarużyn, dalej skrótami...



do okoła Borówna, przystanek na chwile na plaży, chwile później szosa Gdańska na Myślęcinek (jakiś DUREŃ!! zamontował na szosie na szerokości pobocza co jakiś czas znaki nakazujące jechać tym a nie innym pasem ;/. Trzeba je ominąć wjeźdżając na ulicę, albo na pieprzone trawiaste pobocze, nie lubią te stołkowe bydgoskie łajzy porządnych rowerzystów ;/) w Myślu wąwóz i pętelka nie wiadomo jak i nie wiadomo gdzie, ale na pewno wśród drzew. Dosyć długa mi ta pętla wyszła i naprawdę nie wiem jakim cudem wyjechałam jeszcze w Myślu a nie w Ustroniu lub Ustrzykach Dolnych na przykład ;P, źródełko i powrót przez szoskę na Zamczysko gdzie mi palma odbiła i "łykałam" każdego rowerzystę jak popadnie. Stary czy młody, grupka czy w pojedynkę, w kasku czy nie - wszystkich - szok. Z resztą widać po pulsie, nie żałowałam sobie. 2 godziny jeźdżenia i... 3,5 godziny pucowania. Napęd lśni jak łysina Klaudiusza z BigBrothera, hm, może ktoś mi go podmienił jak byłam w łazience odstawić CIF'a??

3,5 godziny na balkonie by zrobić taką fotę...


uaha rowery dwa


POZDR!
1-53-09
152
198 << powinnam już nie żyć, tymczasem bardzo dobrze mi się sprintowało i wyprzedzało kolejnych rowerzystów ;P
1191
2 0:03:20
57 1:05:03
39 0:44:46
146



Komentarze
agenciara | 18:42 środa, 6 maja 2009 | linkuj Pucowanie napędu przy zachodzącym słońcu to naprawadę przyjemność. Jeśli ma się czas, jest to takie after party po jeździe - rzekłabym im bardziej precyzyjna tym bardziej wciągająca jest ta przyjemność.

....No i bez dodatku tego cholernego komputera i wszystkich innych spraw!
kosma100
| 17:27 środa, 6 maja 2009 | linkuj Aga Ty to masz zdrowie... tak pucować ten rower.
W życiu nie poświęciłabym więcej czasu na pucowanie niż na jeżdżenie.
Wiem, że trzeba ale... mi się nie chce ;)
Może otworzysz biznes? :D
Pozdrawiam ;)
aga | 08:19 wtorek, 5 maja 2009 | linkuj poprawka.... to rower stał do góry nogami ;) więc nie będę przekłamywać na zdjęciach hehe ;)
Rafall
| 07:52 wtorek, 5 maja 2009 | linkuj hie, hie zdjęcie kasety do góry nogami. Chyba Ci się spieszyło ;))
Rafaello
| 20:59 poniedziałek, 4 maja 2009 | linkuj Fajne wspomnienia.Ja nie mam pulsometra elektronicznego,ale mam naturalny czyli jak czuje w głowie ze mi wali to znaczy ze dość.Skoro Ty juz nie powinnas życ to ja po majówce jestem jeżdżącym trupem na to wychodzi :)
pozdrawiam :)
Aga
| 21:08 niedziela, 3 maja 2009 | linkuj Benasek, oj zdarzało się kiedyś pisać długie listy z klimaciarską nutką poezji :) Tak sobie myślę... to również były piękne chwile, ten spory pliczek listów w moim barku to wielki skarb. I wiersz pamiętam do dzisiaj z jednego z pierwszych listów...
"Cudowne jest życie,
Piękny kwiatek świeży,
Ale najpiękniejsza
Bliska przyjażń młodzieży"... :-)
I mimo tego, że nie utrzymujemy dzisiaj bliższego kontaktu, to na zawsze ta Przyjaźń pozostanie nam w sercu... i kiedyś jak już dziadki będziemy powspominamy siebie na wzajem :) Ale jedno jest pewne, mimo tego jednego fajnego "zwyczaju", miękkie serducho to katorga straszna... Nie raz, nie dwa się o tym przekonałam ;P
Łukasz, mail do Ciebie poszedł.
Pozdrawiam Panów serdecznie!
Pixon
| 18:35 niedziela, 3 maja 2009 | linkuj Aga mam pytanie odnośnie zamocowania bagażnika Crosso do naszych wspaniałych ram. http://www.cyklotur.com/x_C_Sz2.html?PT=53069745&PZTA=8&HNT=T musiałaś coś takiego kupić ? żeby to wszystko połączyć ? Jak coś to pisz na luksom88@gmail.com
benasek
| 11:40 niedziela, 3 maja 2009 | linkuj Ten opis pobudza wyobraznie, nic tylko zamknac oczy i przeniesc sie na szlak...

Pozdrawiam
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!